W chłodny poniedziałkowy wieczór Korona Kielce podejmowała drużynę Zagłębia Lubin. Kielczanie podchodzili do tego meczu z tylko jedną zmianą w porównaniu z ostatnim spotkaniem w Niecieczy. Do pierwszej jedenastki wrócił Jacek Kiełb, który w ostatnich dniach chorował. W drużynie gości od początku grał Daniel Dziwniel, który zastąpił Dorde Cotrę. Ciekawą decyzją była też zmiana bramkarza na Konrada Forenca.
Konfliktu końca nie widać
Brak porozumienia kibiców z władzami klubu trwa nadal. Mecz odbywał się w cichej atmosferze. Co jakiś czas było słychać tylko gwizdy lub oklaski. Szkoda, że ta sytuacja trwa tak długo.
Od początku meczu nowy trener Korony – Maciej Bartoszek był bardzo aktywny przy linii bocznej. Podpowiadał i wskazywał swoim zawodnikom czego od nich oczekuje. Przez pierwszy kwadrans w obu ekipach brakowało dokładności. Podania i strzały były bardzo niecelne. Żadna drużyna nie miała w tym czasie dogodnej sytuacji bramkowej. W 20. minucie Michał Przybyła wyszedł sam na sam z Forencem, górą w tym starciu jednak był golkiper Zagłębia. W 25. minucie indywidualną akcją popisał się Miguel Palanca i z dość ostrego kąta fantastycznie przymierzył w długi róg bramki, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie.
W tym meczu to Korona rozdawała karty. Piłkarze Zagłębia byli bezradni, nie mogli odebrać piłki kielczanom ani skonstruować składnej akcji. W 40. minucie padła druga bramka dla Korony – bardzo kuriozalna. Obrońca Zagłębia kopnął piłkę w głowę swojego kolegi z drużyny, a ta odbiła się i trafiła pod nogi Miguela Palanci, który z dużym spokojem pokonał po raz drugi Konrada Forenca. W 43. minucie bardzo groźny strzał z rzutu wolnego z odległości 16 metrów w wykonaniu Martina Nespora. Świetna obrona Zbigniewa Małkowskiego, który został nagrodzony ogromnymi brawami kibiców. Fantastyczna parada na refleks doświadczonego golkipera Korony powinna być zaliczona do interwencji kolejki. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Zasłużone prowadzenie Korony Kielce, która pokazywała naprawdę ciekawy i mądry futbol.
Pobłażliwość sędziego Kwiatkowskiego
Na drugą połowę Zagłębie Lubin wyszło z dwoma zmianami w składzie. Na boisku pojawili się Adam Buksa i Michal Papadopulos, zmieniając Łukasza Janoszkę i Krzysztofa Janusa. W 55. minucie Łukasz Piątek strzelił kontaktowego gola po błędzie Mateusza Możdżenia i Vladislavsa Gabovsa. Momentami faule graczy Zagłębia były bardzo ostre i zasługiwały na co najmniej żółtą kartkę. Sędzia Tomasz Kwiatkowski był jednak pobłażliwy dla gości i jedynie upominał zawodników. Dopiero w 70. minucie dwukrotnie pokazał żółty kartonik, w nieco łagodniejszych faulach.
„Miedziowi” próbowali wieloma sposobami, ale Korona była dobrze ustawiona i wyprowadzała groźne kontry. W 83. minucie Nabil Aankour wygrał pojedynek szybkościowy z obrońcą Zagłębia i niemalże przelobował Konrada Forenca, piłka obiła jednak tylko poprzeczkę bramki. W ostatnich minutach kilka stałych fragmentów gry Zagłębia mogło napsuć sporo nerwów kibicom i piłkarzom godpodarzy. Ostatecznie wynik nie uległ zmianie i Korona zdobyła cenne 3 punkty a Maciej Bartoszek mógł być bardzo zadowolony z debiutu.
Po meczu powiedzieli:
Piotr Stokowiec: Gratuluję Koronie 3 punktów. Na pewno w pierwszej połowie zagrała świetnie. My byliśmy tylko tłem do ich gry. W drugiej połowie wróciliśmy do gry i razem z Koroną stworzyliśmy dobre widowisko dla kibiców. Otwarty mecz z jednej i drugiej strony. My jesteśmy dobrym zespołem, więc należycie przygotujemy się do następnego meczu.
Maciej Bartoszek: Przede wszystkim chciałem pogratulować i podziękować zwycięstwa moim piłkarzom. Widać było zmianę charakteru i sposobu gry i to cieszy bo można z uśmiechem patrzyć w przyszłość.