Po co grać na wyjazdach? Przecież u nas piłka ładnie się toczy, a murawa ładna – hybrydowa. Kibice sympatyczni, zawsze za Lechią Gdańsk, dopingują żywiołowo. Pojedziemy gdzieś w Polskę i co? Chcemy podać po ziemi, futbolówka leci nie wiadomo gdzie, bo krecie kępy, a Kuba ma uraz. Dodajmy jeszcze, że na nas gwiżdżą, jakieś niekulturalne chamy. Takie zdania mogliby wypowiadać piłkarze gdańskiej ekipy, która wreszcie gra na chociaż minimum swojego potencjału i od początku sezonu Ekstraklasy wbiła się w walkę o mistrzostwo.
Dotychczas drużyna – obecnie prowadzona przez trenera Piotra Nowaka – była największym beneficjentem systemu ESA37, co można przedstawić w postaci krótkiej formuły: Lechia Gdańsk gra od początku sezonu słabo, ale po rundzie zasadniczej cudem dostaje się z 8. miejsca do grupy mistrzowskiej. Tam nagle następuje nieoczekiwana zmiana, zawodnicy grają jakby ktoś ze sztabu szkoleniowego miał jakieś kompromitujące filmy (patrz: Mathieu Valbuena), ale ostatecznie przez jakieś… przepraszam… te detale nie udaje się awansować do europejskich pucharów.
W czym leży problem Lechii Gdańsk?
Wszystko obróciło się o 180 stopni. Ekipa z Gdańska jest liderem ligi, a gonią ją Jagiellonia, Lech i Legia, która wydaje się, że po odpadnięciu z Ligi Europy zyska więcej czasu do przygotowań na Ekstraklasę i coraz silniej uderzy w czołówkę. Jednak i w wyżej wymienionym planie, ale i w tym sezonie Lechia Gdańsk ma jeden główny problem: mecze wyjazdowe. Całe szczęście nie słuchamy dziwnych tłumaczeń. Częściej słychać deklaracje namawiające do wiary, że będzie lepiej. Gdańszczanie do tej pory rozegrali 14 spotkań u siebie, wygrywając 12, remisując 1 i przegrywając 1. Spotkań wyjazdowych odbyło się 11. Lechia ma tyle samo zwycięstw ile porażek – 4, a do tego 3 remisy. Ostatnim zwycięstwem na terenie przeciwnika, którym mogą pochwalić się podopieczni Piotra Nowaka, jest wygrana 2:1 z Zagłębiem Lubin 15 października 2016.
Wyeliminowanie innych przeszkód
W poprzednich latach Lechia miała duży problem ze skutecznością napastników. Teraz Piotr Nowak ma do dyspozycji braci Paixao, którzy strzelili łącznie 17 bramek, a i rezerwowy snajper – Grzegorz Kuświk nie odstaje z dorobkiem 7 trafień. Poza tym drużyna ma w swoich szeregach typowych kreatorów gry, jakimi są Milos Krasic i Rafał Wolski. Jednak najbardziej cieszy dyspozycja Sławomira Peszki. Skrzydłowy zaliczył już 7 asyst, ale i trafił do siatki rywali trzykrotnie. Kibiców z dawnej PGE Areny na pewno irytowała postawa bramkarza – Vanji Milinkovica-Savica. Serb raz popisał się fenomenalną paradą, a w innym czasie wpuszczał prawdziwe perełki, których nie powstydziłby się sam Tomasz Kuszczak. Ten kłopot Lechia wydaje się rozwiązała przez zakontraktowanie Dusana Kuciaka. Słowak jest byłym mistrzem Polski z Legią Warszawa. Golkiper wraca do naszego kraju po nieudanym pobycie w angielskim Hull City (aktualny zespół Kamila Grosickiego). Kuciak, mimo że grał mało nie grał prawie wcale, nie zapomniał fachu bramkarskiego, co udowodnił chociażby wczoraj z Cracovią. Fantastyczne parady, dużo podpowiedzi do obrońców. Mimo straconych dwóch bramek, ten mecz był w jego wykonaniu naprawdę dobry.
Czy Lechia Gdańsk będzie mistrzem Polski?
Ten ekstraklasowy rok na pewno będzie różnorodny. W walce o mistrzostwo Lechia zmierzy się z głównie 3 innymi klubami. Takiej sytuacji nie było długo. Kibice jednak narzekać na nudę nie powinni. Jedno jest prawie pewne. Lechia w przyszłym sezonie powinna wreszcie zagrać w europejskich pucharach, chyba że zdarzy się jakaś totalna katastrofa w stylu niedyspozycji 10 kluczowych zawodników. Tylko, że to jest mało prawdopodobne…