Zespół Waldemara Fornalika jest zaskoczeniem wiosennych rozgrywek Ekstraklasy. W pierwszych sześciu meczach rundy wiosennej zgromadził aż trzynaście oczek. Dla porównania: czternaście punktów miał na koncie jesienią dopiero po trzynastu kolejkach. Nie dziwi więc, że podniesienie się z dna tabeli przez ,,Niebieskich” jeszcze kilka miesięcy temu było tak samo prawdopodobne jak zdobycie wicemistrzostwa przez Piasta Gliwice w poprzednim sezonie… Wydawałoby się niewykonalne, a jednak.
Jesień średniowiecza.
Kilka miesięcy temu Ruch grzązł w bagnie po uszy. Wyszła na światło dzienne informacja, że klub podejmował działania mające na celu ominięcie prawa, poprzez podpisywanie podwójnych umów z zawodnikami. Na boisku sytuacja także nie należała do najlepszych. Trudno było doszukać się zalążków dobrej gry w wykonaniu chorzowian. Powiedzieć, że obrona – główna formacja, od której zależy być albo nie być zespołu – była dziurawa jak szwajcarski ser, to nic nie powiedzieć. Trener Fornalik próbował więc szukać rozwiązania tego problemu. Kiedy Oleksy zawodził, na jego miejsce wskakiwał do składu wcale nie lepszy Pazio. Na lewej obronie zdążył też wystąpić Łukasz Moneta, który zwykle grywa dalej od własnej bramki.
Gdy ,,Niebiescy” zdołali jesienią wygrać w lidze, to zazwyczaj potem rozpoczynali serię porażek. Rekord to pięć przegranych meczów z rzędu (cztery spotkania Ekstraklasy i jeden Pucharu Polski z Lechem Poznań). Nic dziwnego, że dodatkowe odjęcie czterech punktów związane z aferą finansową, było potężnym ciosem wymierzonym w stronę półżywego Ruchu.
Złe dobrego początki.
Sparingi rozgrywane w przerwie zimowej nie dodawały optymizmu. Jarosław Niezgoda – najlepszy strzelec drużyny, nie zdobył w nich ani jednej bramki. Wiosna nadeszła i znowu zaczęło się dziać źle. Po przegranej z Cracovią wydawało się, że już 1. liga wita się z Ruchem, albo odwrotnie.
Transfery, a właściwie ich brak.
Dosyć, że chorzowianie zawodzili na boisku, to do tego doszła kara – zakaz transferowy. Akurat w momencie, w którym przydałby się powiew świeżej krwi, klubowi zakazano kontraktowania nowych zawodników. Ostał się tylko wcześniej wypożyczony z Lechii Gamakow, który i tak za wiele nie pograł w barwach nowej drużyny, bo leczył kontuzję. Waldemar Fornalik niczym renesansowy artysta musiał wyrzeźbić utrzymanie z tego, co mu pozostało. Patrząc na obecne wyniki jego drużyny, można bez przeszkód nazwać trenera ,,Niebieskich” Michałem Aniołem wśród ekstraklasowych szkoleniowców. Nagroda dla najlepszego trenera marca w polskiej lidze nie trafiła więc w przypadkowe ręce.
Ruch za to aktywnie działał podczas letniego okienka transferowego i parę tygodni po jego zamknięciu. Sprowadził aż 11 zawodników, wśród których znaleźli się Libor Hrdlicka i Jarosław Niezgoda. Słowacki bramkarz prezentuje obecnie bardzo wysoki poziom, choć początki w nowej drużynie na to nie wskazywały. Trener nawet rozglądał się za jego następcą. Jednak aktualnie Hrdlicka do każdego zwycięstwa czy remisu drużyny dokłada nie swoje trzy grosze, tylko co najmniej pięć złotych. Tegoroczna wiosna jest dla niego najlepszym okresem w Ruchu. Miesiąc w miesiąc zbiera nagrody za najlepsze interwencje. Jeśli ,,Niebiescy” wdrapią się w tym sezonie do górnej ósemki lub zapewnią sobie utrzymanie, a Hrdlicka nadal będzie imponował formą, to lwią cześć zasług będzie można przypisać właśnie jemu. Bramkarz przeniósł się do Chorzowa za darmo, odjechać może za sowicie wypełnioną banknotami walizkę.
*
Kolejnym dobrym interesem Ruchu ubiegłego lata było wypożyczanie z Legii Jarosława Niezgody. Młody napastnik nie miał szans w pojedynku z – grającymi wtedy jeszcze w drużynie z Warszawy – Nikoliciem i Prijoviciem. Pewnie obecny sezon przesiałby na ławce rezerwowych, gdyby nie Waldemar Fornalik, który dał mu szansę. Napastnik szybko, bo już w drugim meczu odwdzięczył się trenerowi golem, zaczynając swoją passę czterech spotkań ze zdobytą bramką. Do rozpoczęcia przerwy w rozgrywkach Niezgoda zdołał strzelić w sumie siedem goli i zanotować dwie asysty. Wiosną już zgromadził trzy gole. Z dorobkiem dziesięciu trafień plasuje się wśród najlepszych debiutujących zawodników w historii naszej ligi.
Obecny sezon jest dla Jarosława Niezgody bardzo udany. Na ligowych boiskach trafił do siatki aż dziesięciokrotnie, co…
Opublikowany przez Watch Ekstraklasa Czwartek, 30 marca 2017
Jak widać czasem brak pieniędzy może bardziej pomóc niż ich dostatek. Jeśli Ruch miałby odpowiednio gruby portfel, to pewnie sprowadziłby kilku zawodników. Każdy transfer to ryzyko. Niewykluczone, że nowi piłkarze zamiast wspomóc drużynę, obciążyliby tylko klubową kasę.
Obrona nie do poznania.
W czasie wygłaszania pochwał nie można także zapomnieć o odmienionej obronie chorzowian. Jedyne co pozostało takie samo z jesieni, to nazwiska na koszulkach obrońców Ruchu. Trzy gole, stracone w zaledwie sześciu meczach robią wrażenie, zważywszy na to, że w pierwszych sześciu kolejkach obecnego sezonu Ekstraklasy, bramkarz ,,Niebieskich” musiał wyciągać piłkę z siatki aż dwunastokrotnie.
Jest jeszcze dużo do zrobienia.
Nowy właściciel Ruchu, Janusz Paterman zagwarantował spokój pracy trenerowi Fornalikowi. Czy zapewni też spokój kibicom? Umowa Waldemara Fornalika kończy się z końcem sezonu. Nie ulega wątpliwości, że jeśli Ruch nie przedłuży z ,,Kingiem” kontraktu, to były selekcjoner będzie łakomym kąskiem dla pozostałych ekstraklasowych klubów. Sprawy licencyjne to priorytet, jednak także warto pomyśleć o najważniejszej z tych mniej ważnych rzeczy. W przeciwnym wypadku ,,Niebiescy” stracą swojego generała.
Pozostaje także sprawa finansów. Problemów, w jakich się obecnie znajduje klub, nie da się rozwiązać z dnia na dzień. Najlepszym sposobem na zapełnianie dziur w budżecie może okazać się sprzedaż (nie wyprzedaż) zawodników. Tutaj również na myśl przychodzi Waldemar Fornalik nie bojący się dawać szans na grę młodym piłkarzom, dzięki którym Ruch w przyszłości może zarobić. Oby tylko ich transfery nie wyglądały tak samo jak przejście Kamila Mazka do Zagłębia Lubin…
Walka jeszcze się nie skończyła.
W tym sezonie do rozegrania pozostało jeszcze dziesięć spotkań. Przykład Podbeskidzia sprzed roku pokazuje, że nie należy przedwcześnie cieszyć się z utrzymania, mimo że na boisku drużyna prezentuje o niebo lepszą grę niż w poprzedniej rundzie. Następny mecz z sąsiadującym w tabeli Piastem, będzie kolejnym spotkaniem o sześć punktów, w dodatku będą to derby. Zwycięstwo piłkarzy Waldemara Fornalika podtrzyma nadzieje na obecność Ruchu w pierwszej ósemce. Wszystko przemawia więc za tym, że w poniedziałkowy wieczór na ekstraklasowym boisku wreszcie nie będzie nudno.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.