Wyniki Lechii Gdańsk to istna sinusoida. Wygrywamy derby, następnie nie wygrywamy ósmego wyjazdu z rzędu. Po meczu nie wszyscy piłkarze podchodzą do kibiców, stojących w ulewie. Lecą ostre słowa, u niektórych może za ostre. Te siedem spotkań rundy finałowej odpowie o co gra Lechia.
Odnoszę nieodparte wrażenie, że gdyby nie dzielenie punktów to Lechia o mistrzostwo by już nie grała. Po pierwsze, bo różnica punktowa byłaby już po prostu za duża. Po drugie, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uważa, że może grać o mistrzostwo Polski zespół, który zdobył 3 punkty w ostatnich ośmiu wyjazdowych starciach. System rozgrywek jednak rzuca Lechii koło ratunkowe ostatniej szansy. Pytanie tylko, czy piłkarze chcą i są w stanie z tego koła skorzystać?
Pragnienie mistrzostwa
Nie będę się skupiał na poszczególnych zawodnikach. Napiszę tylko, dlaczego w Gdańsku jest takie pragnienie mistrzostwa. Lechia to klub o tradycjach wybiegających daleko poza piłkę nożną. To klub przemian ustrojowych w Polsce. Pamiętny mecz z Juventusem wspominany jest w Gdańsku jak relikwia. Ludzie bez miejsc na trybunach siedzieli na okolicznych drzewach. To też klub, który dzięki swoim kibicom wyszedł z totalnego marazmu. Nie wierzycie? To popytajcie piłkarzy Lechii z lat 90-tych w jakich warunkach grali. Jest to największy klub w Polsce, który do tej pory nie zaznał smaku mistrzowskiego tytułu i to jest niepodważalny fakt. Wielu obecnych piłkarzy Lechii nie zdaje sobie chyba sprawy, że gdyby nie kibice, to oni teraz nie mogliby tu grać za bardzo godziwe pieniądze, jak na polskie warunki. Nie dziwi więc, że niektórych wiernych fanów dopada wściekłość po kolejnym niewygranym spotkaniu na wyjeździe.
Ktoś mi oczywiście powie, że po co Lechii mistrzostwo? Odpowiem krótko: to po co się się gra rozgrywki ligowe? Jeśli taki Piast mógł do ostatniej kolejki walczyć o mistrzostwo rok temu, to dlaczego nie ma walczyć o nie Lechia? Zwłaszcza, że żaden zespół nie przekonuje co kolejkę rozwalaniem rywali. Przykłady? Lech z Łęczną, Jagiellonia z Cracovią, Legia z Koroną. Liczyć się będzie pewna regularność, a na dziś Lechia ma ją najsłabszą ze wszystkich zespołów znajdujących się w TOP4.
Wyjazdowa klęska
Problem polega na tym, że Lechia po prostu notorycznie gra słabe wyjazdy. To staje się powoli regułą tego zespołu. Popatrzcie sobie na mecz z Pogonią w Szczecinie. W jaki sposób bramkę zdobyła Lechia, a w jaki sposób bramki zdobywała Pogoń… Goście, aby zdobyć bramkę potrzebowali fantastycznie rozegranej składnej akcji, granej na jeden kontakt. Pogoń natomiast wszystkie trzy gole wbiła po wrzutkach w pole karne. Jeden piłkarz wyprzedza całą statyczną obronę, do tego spóźniona asekuracja i zero krycia na skrzydłach. Po prostu kryminał przez wielkie K! Cały wysiłek pressingu na połowie rywala, cały wysiłek rozgrywania akcji idzie w kilkanaście minut w niepamięć. A przypominam, że dopiero teraz zaczną się spotkania co trzy dni. Będzie się nie tylko liczyła długa ławka zespołu, ale też przygotowanie do najważniejszych spotkań sezonu.
I to nie jest tak, że piłkarze nie chcą. Przecież potrafią momentami zastosować wysoki pressing, kontrolować grę. Tylko jak przestają wywierać presję, to mam wrażenie, jakby nie mieli sił już wracać do obrony, a brak asekuracji skutkuje większą ilością kardynalnych błędów.
Jakimś cudem w derbach z Arką udało się wytrwać przy wyniku 2:1, choć gra przez ostatnie 20 minut wyglądała mizernie. Lechia umiała zagęścić środek pola. Pytanie brzmi, dlaczego piłkarze nie potrafią tak zagrać na wyjazdach? Być może taktyka Lechii jest zbyt odważna w delegacji? To co zdaje egzamin u siebie, nie musi przecież dawać efektów w starciach wyjazdowych.
Gra o mistrzostwo to…
Walka o mistrzostwo to nie tylko piękna gra, efektowna dla oka. To nie tylko indywidualności. Gra drużyna i broni drużyna. Gra o mistrzostwo to determinacja, to mądrość podejmowania decyzji na boisku. Gra o mistrzostwo to nie gra na podwórku, obrażanie się na słowa krytyki. To nie tylko wesołe momenty, ale też momenty, kiedy trzeba zacisnąć zęby i pokazać, że można i potrafi się więcej. Gra o mistrzostwo to dążenie do poprawienia pewnych elementów, które decydują o końcowym wyniku. Jeśli nie jesteśmy skuteczni, to trenujemy wykańczanie sytuacji. Ile wlezie! Jeśli popełniamy błędy w ustawieniu obrony, to zostajemy po treningu ćwiczyć taktykę.
Mistrzostwa nie zdobywa się tylko tym co obowiązkowe. Nie piszmy, że Lechia była przed sezonem głównym kandydatem do tytułu, bo tak nie było. Lecz mając przewagę tak wielką nad głównymi faworytami dostała niejako duży bonus.
*
Tak mi się skojarzyło z Bełchatowem i ich walką o mistrzostwo dokładnie 10 lat temu. Sebastian Mila wie co to znaczy współpraca z panem trenerem Orestem Lenczykiem. Zdobył z nim mistrzostwo w Śląsku Wrocław. Wtedy też pomogła Lechia w przedostatniej kolejce. Polecę kilkoma cytatami z dokumentu pt. „7 dni od mistrzostwa”
„Wy sobie nie wyobrażajcie, że co roku się gra o mistrzostwo Polski.”
„Jesteśmy tu może dzięki jakiemuś zbiegowi okoliczności, a może właśnie trzeba wykorzystać to.”
„Wisła ma mniejsze problemy z drużyną, która potrafi grać w piłkę, a większe z drużyną, która walczy i biega. To jest typowe dla naszej ligi.”
„Nie rzucajmy się jak na padlinę, to nie jest padlina.”
„Jeżeli w tej sytuacji powtarza ktoś, bo to już krąży, że presja, że stres… Ja powiedziałem pół roku temu. Komu przeszkadza stres, kto ma presję w Bełchatowie wyniku, spakować się. Bo szkoda czasu i szkoda tych zawodników, którzy mają w nosie presję i potrafią zagrać w każdym meczu na swoim najwyższym poziomie.”
„Do sędziego ani słowa, on również spieprzył mecz Wiśle. Niech sędziuje jak potrafi. Zostawcie go kibicom.”
Mądre słowa, prawda? Bardzo mi się skojarzyły z obecną sytuacją Lechii. To prawda, że Lechia ma pewnie bardziej doświadczonych i na papierze lepszych zawodników, niż ówczesny Bełchatów. Pytanie jednak brzmi, czy gramy wszyscy indywidualnie, czy szukamy najlepszych opcji na boisku? Bardzo łatwo doskoczyć do sędziego i bronić kolegę z drużyny po błędnej decyzji sędziego, ale odpowiedzialność za drużynę musi mieć każdy zawodnik, w każdej minucie meczu. Każdy błąd w ustawieniu może powodować zagrożenie. Błędów nie da się wyeliminować, ale trzeba doprowadzać do minimalizowania ich. Wtedy możemy myśleć o regularnym punktowaniu na wyjazdach. Łatwiej nie będzie. Została Wisła, Lech i Legia, a trzeba przecież jeszcze wygrywać u siebie.
Wspomniany dokument warty polecenia, zrealizowany przez Canal+:
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=v7KuY2rVtSY&list=PL688FE29983CE83C8″ align=”center”]
1 Comment