Korona Kielce w meczu przeciwko liderowi Ekstraklasy z Białegostoku zdobyła jeden punkt, choć zdecydowanie zasługiwała na pełną pulę. Piłkarze Korony zagrali kapitalne spotkanie, tworząc fantastyczne widowisko. Do zwycięstwa brakowało naprawdę niewiele. Na tle Jagiellonii, która jest kandydatem do mistrzostwa Polski, Kielczanie pokazali i udowodnili, że nie zamierzają odpuszczać żadnemu zespołowi z grupy mistrzowskiej.
Korona korzystając z faktu, że znajduje się w grupie mistrzowskiej i może pozwolić sobie na nieco luźniejsze rozgrywanie swoich meczów bez większej presji rozpoczęła mecz między innymi z Jakubem Mrozikiem w pierwszym składzie lub młodym Erykiem Borczyńskim i Jakubem Kotarzewskim na ławce rezerwowych, czyli piłkarzami, którzy w sezonie zasadniczym zagrali bardzo mało lub nie zagrali wcale. Zabrakło pauzujących za kartki Radka Dejmka, Mateusza Możdżenia, a także kontuzjowanego Djibrila Diawa i Ilijana Micanskiego. Miła sprawa jest taka, że wraz z nowym prezesem na stadion zaczęło chodzić dużo więcej kibiców. Wreszcie frekwencja na Kolporter Arenie wygląda bardzo przyzwoicie i miejmy nadzieję, że tak będzie dalej. To był drugi mecz po dłuższej przerwie z zorganizowanym dopingiem. Na samym początku meczu kibice z „Młyna” popisali się efektowną oprawą, która robiła naprawdę duże wrażenie. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, wszyscy uczcili pamięć symboliczną minutą ciszy, zmarłego w ubiegłym tygodniu byłego szkoleniowca Korony – Bogumiła Gozdura, bardzo cenionego i zasłużonego dla kieleckiej piłki.
*
Pierwszy kwadrans należał zdecydowanie do gospodarzy. To Korona była zespołem, który utrzymywał się dłużej przy piłce i konstruował akcje. Jagiellonia była trochę zaskoczona, a przecież to ona była faworytem tego spotkania i walczyła o pozostanie na fotelu lidera. Korona w tym meczu mogła się podobać, podobnie jak w Poznaniu grała szybką piłkę – często na jeden kontakt, czym potwierdza, że nie przez przypadek znajduje się w górnej „ósemce” Lotto Ekstraklasy. Zespół gości w pierwszej połowie popełnił dużą ilość fauli, gdyż nie radził sobie z dobrze zorganizowaną Koroną. Przedwcześnie musiał opuścić boisko Jacek Kiełb, który doznał urazu na bardzo mokrej murawie. Pierwsza część meczu zakończyła się bezbramkowym remisem. Lepsze wrażenie sprawiała Korona, która miała więcej sytuacji do zdobycia bramki i prezentowała bardzo otwarty i ofensywny futbol. Mecz odbywał się w czasie obfitego, ulewnego deszczu, przez co piłkarze musieli grać nieco ostrożniej, aby nie nabawić się kontuzji. Już na początku drugiej połowy Korona potwierdziła swoją dobrą grę golem. Dośrodkowanie z lewej strony, wykończył Ukrainiec Sergiej Pylypchuk. Błyskawicznie odpowiedziała Jagiellonia, bardzo ładny strzał z dystansu oddał Litwin Arvydas Novikovas, z którym nie poradził sobie Milan Borjan.
*
Druga połowa rozpoczęła się więc bardzo interesująco. Następna sytuacja to dośrodkowanie Miguela Palanki z rzutu wolnym i strzał głową jednego z piłkarzy Korony… w słupek. Trzeba przyznać, że był to bardzo dobry mecz, który mógł się podobać kibicom. Szczególnie ta druga połowa była bardzo otwarta i emocjonująca. Korona mogła sobie pluć w brodę, bo marnowała bardzo klarowne sytuacje do zdobycia drugiej bramki. Żal było patrzeć na nieskuteczność Korony. Korona jak najbardziej zasługiwała na zwycięstwo, a w końcówce brakowało naprawdę niewiele. Wynikiem 1-1 zakończył się ten mecz i to Korona ma prawo odczuwać niedosyt. Bardzo dobry mecz w wykonaniu gospodarzy i taka gra może napawać optymizmem kibiców kieleckiej Korony.
Po meczu powiedzieli:
Michał Probierz: Zremisowaliśmy mecz i tyle powinienem powiedzieć. Wszyscy widzieli jak to wyglądało. Muszę pochwalić piłkarzy, bo wielu zawodników miało grypę żołądkową ale jakoś daliśmy sobie z tym radę. Zdobyliśmy cenny punkt i robimy następny krok. Dobrze, że następny mecz jest w sobotę, bo am nadzieję, że do następnego meczu zawodnicy się wykurują. Bardzo cenny punkt zdobyty na trudnym terenie. Drużyna Macieja Bartoszka gra bardzo dobrze i solidnie i uważam, że urwie punkty jeszcze niejednej drużynie.
Maciej Bartoszek: Przede wszystkim chce podziękować zawodnikom za konsekwencje i realizacje założeń taktycznych i po raz kolejny stworzyli świetne widowisko. Cieszy mnie, że to kolejny mecz, w którym Korona dominuje nawet z drużynami z czuba tabeli. Cieszy, że roszady w składzie nie odbijają się na jakości gry. Szkoda, bo dzisiaj byliśmy blisko, sam Bartek Kwiecień miał dwie świetne okazje. Po tak dobrzej grze, zwłaszcza z takim zespołem. Za wcześnie mówić, co jest ze zdrowiem Jacka Kiełba. Po tym meczu mam mieszane uczucia. Przede wszystkim niedosyt, bo byliśmy bliżej zwycięstwa niż Jagiellonia, a z drugiej strony cieszy konsekwencja całego zespołu i duże posiadanie piłki.