Jagiellonia Białystok
Koniec miękkiej gry! Jagiellonia „grę o tron” zaczyna w Gdańsku
Autor
Maciej Rogowski
Po trzech przetarciach ze stosunkowo słabszymi rywalami drużyny „Wielkiej Czwórki” w środowy wieczór zmierzą się w końcu między sobą. Męczące kibiców ciśnienie związane z odpowiedzią na pytanie „Kto zostanie mistrzem Polski?” powoli zacznie opadać. Oby jednak doszło do odsłonięcia kart musimy dać się ponieść emocjom na najwyższym (polskim) poziomie i kibicować swoim ulubieńcom.
Jagiellonia mierząc się z Lechią ma do pokonania nie tylko swojego dzisiejszego rywala, ale też demony, które w najnowszej historii bardzo ciężko było nad Bałtykiem przezwyciężyć.
Kadry obydwu zespołów osłabią kontuzje i przymusowe absencje ze względu na przekroczenie limitu żółtych kartek. W Jagiellonii na dłuższy czas z grą pożegnał się Marek Wasiluk, a biorąc pod uwagę kartki, pauzuje Jacek Góralski. W Lechii z powodów zdrowotnych nie zobaczymy na murawie Grzegorza Wojtkowiaka, a przymusową absencję zaliczą Ariel Borysiuk i Rafał Janicki. Ciekawie zapowiadał się pojedynek Borysiuk – Góralski. Niemożliwe jednak by przy takiej stawce meczu zabrakło ryzykownej gry w środku pola. Udział w niedzielnym spotkaniu z Legią żółta kartka przekreśli Frankowskiemu, Romańczukowi, Runje i Gordonowi. Nie wiadomo, czy trener Probierz nakaże piłkarzom faulować bez skrupułów, czy będzie starał się przetrzymać wyżej wymienionych graczy z czystym kontem i dać im się „wykartkować” dopiero na mecz z Termaliką.
Demony, o których pisałem w pierwszym akapicie to dwie ostatnie porażki na stadionie w Gdańsku. Dwa pogromy, przy których Jagiellonia została pozbawiona jakichkolwiek szans na czynny udział w spotkaniu. Mecz z 2016 roku zaznaczył się zabójczą dla Bartka Drągowskiego zapalniczką, która stała się tematem przewodnim memów i przeróbek, a ten ostatni z lutego 2017 cechował się w wykonaniu Jagiellonii paniką, brakiem składnych akcji i prostymi błędami m. in. debiutującego wtedy Ziggiego Gordona. Ostatni raz żółto-czerwoni wygrali w Gdańsku ponad 4 lata temu. Stadion w Nowym Porcie to mało przyjazny teren dla wielu ekip i biorąc pod uwagę obecną pozycję Lechii, a także sposób w jaki gra (i bardzo często wygrywa mecze) sprawia, że zespół znad Bałtyku wydaje się faworytem dzisiejszego starcia.
Co musi natomiast zrobić Jagiellonia, aby przełamać złą bałtycką passę i wciąż irytować swoim wynikiem połowę piłkarskiej Polski? Kluczowa będzie organizacja gry w obronie i szybkie przejście z defensywy do kontrataku. Bardzo możliwe, że Lechia będzie chciała bardzo szybko strzelić bramkę i od pierwszej minuty rozpocznie szarżami i wysokim pressingiem. Warto odpowiedzieć więc tym samym i nie dać się „zabić” już w pierwszych dziesięciu minutach. Konsekwencja, która cechuje Jagę od samego początku tego sezonu okraszona nutą szczęścia pomoże im osiągnąć upragniony wynik.
Przewidywany skład:
Kelemen – Gordon, Runje, Guti, Tomasik – Novikovas, Grzyb, Romańczuk, Vassiljev, Cernych – Sheridan