
Korona Kielce pokonała Wisłę Kraków 3:2 po kapitalnym meczu. Kielczanie pokazali charakter dwukrotnie goniąc wynik. Strzelanie rozpoczęła Wisła, Korona odpowiadała błyskawicznie. Kluczową sytuacją tego meczu była czerwona kartka dla Ivana Gonzaleza. Korona zasłużenie zdobyła 3 punkty i awansowała na piąte miejsce w tabeli.
W pogodne środowe popołudnie mecz Korony Kielce z Wisłą Kraków odbył się z półgodzinnym opóźnieniem. Przyczyną była awaria prądu, którą prawdopodobnie spowodował nowy telebim zamontowany na Kolporter Arenie. Sporym zaskoczeniem była również nieobecność w kadrze meczowej Miguela Palanki oraz Daniego Abalo. Nie wiadomo z jakiego powodu dla Hiszpanów zabrakło miejsca nawet na ławce rezerwowych. Kibiców na pewno ucieszył powrót do składu Jacka Kiełba. „Ryba” w ostatnim czasie borykał się z kontuzją, której doznał w meczu z Jagiellonią.
***
W pierwszych minutach tradycyjnie Korona prowadziła grę, a gola strzelili goście. Była to 6 minuta i pierwsza groźna akcja Wisły Kraków. Dośrodkowanie z lewej strony, które powinien zablokować Radek Dejmek trafiło na głowę Ondraska. Czeski napastnik zdołał zgrać piłkę do niepilnowanego Brleka, który z dużym spokojem pokonał Milana Borjana. Wydaje się, że lepiej w tej sytuacji mógł się zachować Rafał Grzelak ale przegrał walkę o górną piłkę z Ondraskiem. W 18. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Radek Dejmek strzałem głową dał Koronie wyrównanie. W tej sytuacji błąd popełniła defensywa Wisły ponieważ dośrodkowanie Jacka Kiełba nie było zbyt dokładne, a jednak Radek Dejmek z bliskiej odległości skierował piłkę do siatki. W 29. minucie strzelec gola dla Korony popełnił fatalny błąd i podał wprost pod nogi Krzysztofa Mączyńskiego, który oddał dobry strzał zza pola karnego. Wisła po raz drugi w tym meczu objęła prowadzenie. Trzeba przyznać, że mecz był bardzo otwarty. Korona bardzo szybko chciała odpowiedzieć i po stałym fragmencie gry obrońcy Wisły ofiarnie musieli interweniować, wybijając piłkę z linii bramkowej. Kolejna sytuacja to strzał z rzutu wolnego Pylypchuka z dość ostrego kąta. Ukrainiec pomysł miał bardzo dobry ale trafił tylko w boczną siatkę. Mimo tego, że Korona przegrywała to mogła się podobać. Widać było po zawodnikach, że bardzo zależy im na dobrym rezultacie. Trzy punkty dałyby Kielczanom piątą lokatę w ligowej tabeli, co na pewno byłoby satysfakcjonujące. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Wisła raczej nie miała wielu sytuacji w porównaniu do Korony. Była skuteczniejsza i dzięki temu schodziła do szatni z podniesioną głową.
***
W 54. minucie Korona doprowadziła do wyrównania. Zamieszanie w polu karnym po rzucie rożnym. Do piłki dobiega Mateusz Możdzeń i bardzo mocnym strzałem pod poprzeczkę doprowadza do remisu. Kilka chwil później w polu karnym faulowany był Maciej Górski. Sędzia odgwizdał „jedenastkę”, a oko w oko z Łukaszem Załuską stanął Jacek Kiełb i bez problemu wygrał ten pojedynek. Fantastyczny był początek drugiej połowy w wykonaniu Korony Kielce. W 65. minucie Maciej Górski został uderzony przez Ivana Gonzaleza. Hiszpański stoper obejrzał drugą żółtą kartkę i przedwcześnie zakończył mecz. Ta sytuacja spowodowała zamieszanie i ostre przepychanki wśród piłkarzy. Korona starała się kontrolować dalszy przebieg meczu i nie atakowała już tak agresywnie jak wcześniej. Mogła, nawet powinna wykorzystać grę w przewadze i dobić rywala. Końcówka należała do Wisły, która z wielką determinacją dążyła do wyrównania. Brakowało naprawdę niewiele ale jednak Korona dopięła swego i potwierdziła, że była zespołem lepszym. Dzięki temu zwycięstwu Korona przeskakuje Wisłę w ligowej tabeli i zajmuje wysokie piąte miejsce.
Po meczu powiedzieli:
Kiko Ramirez: Nie chce szukać wymówek. Gratulacje dla naszych rywali. To był ważny mecz o piąte miejsce w tabeli. Czuje się jednak upokorzony po tym co arbiter zrobił z piłkarzami i naszymi kibicami. Jako profesjonalista jutro obejrzę mecz i przeanalizuję błędy zespołu i chciałbym, aby arbiter dzisiejszego meczu zrobił to samo.
Maciej Bartoszek: Ten mecz był dla nas ciężki i widać było, że ten jeden dzień przerwy dla Wisły był kluczowy. Sporo podań i kontr z którymi mieliśmy problemy. Korekty w przerwie i zmiany. Na odprawie mówiliśmy, że te zmiany mogą być kluczowe. Tak też było. Ten mecz wygraliśmy charakterem i wolą walki. Musieliśmy wznieść się na wyżyny, bo odczuwaliśmy skutki ostatniego meczu w Gdańsku. Gratuluje mojemu zespołowi.
Marcin Łataś
