Obserwuj nas

Wisła Kraków

Wisła idzie w dobrą stronę, a Liga+Extra wręcz przeciwnie

Wracam w wielkim stylu. Zapraszam na kilka słów o mojej ukochanej Wiśle Kraków. Poczytacie także o tym dlaczego Liga+Extra przypomina mi imprezę u wujostwa.

Guess who's back

Miałem takie wspaniałe plany. Myślałem, że obejrzę mecz z Legią ze stadionu, sektor E13, sam środek, wszystko widać, po meczu masę spostrzeżeń i pomysłów jak zobrazować to, że graliśmy dobrze, ale brakowało ofensywnego pomocnika, który połączyłby środek pola z napadem.

Ja i pisanie…

Niestety, na moje nieszczęście prowadzę regularny tryb życia. Przez wszystkie dni w Krakowie kładłem się pomiędzy 6.00, a 6.30 rano i najzwyczajniej brakło mi czasu. Wróciłem do domu i już ostrzyłem pióro na tekst po meczu z Lechem (w końcu rzadko się zdarza dwumecz Derbów Polski). Miałem dwieście różnych określeń, by chwalić naszych piłkarzy za pierwsze 15 minut, kiedy to grali tak, jak sobie wymarzyłem (szybko, dokładnie, różnorodnie) i około 500 kolejnych na pozostałe 75 minut, kiedy to Lech siadł na nas jak kogut na kurę w okresie rozpłodowym. Tyle, że kumpel, u którego urzędowałem w Polsce, przyjechał teraz do nas i znowu doba skróciła się o jakichś 18 godzin.

Chciałem pochwalić za Sandecję

Efekt jest taki, że przeszła mi koło nosa szansa na to, by wreszcie pochwalić naszych zawodników za mecz z Sandecją. No, ale okres odwiedzin się skończył, mogę wreszcie odkurzyć laptopa i rozruszać rozleniwione nadmiarem alkoholu uzwojenia mózgowe:). Od razu zaznaczam, że tekst może być niepoukładany i mogę skakać z tematu na temat bez ostrzeżenia.

Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do dobrego. Nieważne, że całą rundę męczyliśmy się z przeciwnikami jak przedszkolaki z zupą mleczną, wystarczył dobry mecz z Sandecją i już nie biorę pod uwagę, że to mógł być przypadek. Zaskoczyło i już. Od teraz wciągamy tę ligę nosem!

Dochodzę do wniosku, że nie ma dobrego przeciwnika na podtrzymanie passy zwycięstw, bo jak ktoś z czołówki, to znaczy, że mocny. Jak ktoś ze środka tabeli, to blisko nas, czyli pewnie prezentuje podobny poziom – będzie trudniej niż z faworytem, a grać z dołem tabeli to już w ogóle masakra, bo będą przegryzać tętnice, byleby tylko wyrwać punkcik.

A z Pogonią…

Dokładnie taka sytuacja miała miejsce  przed meczem z Pogonią. Niby tabela mówi, że wwalcujemy ich w murawę, ale z drugiej strony ta liga jest tak nieprzewidywalna, że Śląsk jedzie z Legią, Legia z nami, a my ze Śląskiem. Kolejną niewiadomą była forma Wisły, a raczej to, czy super spotkanie z Sandecją nie było tylko wypadkiem przy pracy.

Bałem się, że w szatni mogło być mniej więcej tak (tłumaczenie z Hiszpańskiego): „Dobra chłopaki, może i Sandecją graliśmy szybko, dokładnie, krótkimi podaniami, różnicując tempo, wykorzystując całą szerokość boiska. Moooże nawet spowodowało to, że mieliśmy mnóstwo sytuacji na bramkę.. i moooże dlatego wygraliśmy pewnie, bo nie murowaliśmy bramki po zdobyciu prowadzenia, tylko cisnęliśmy ich do samego końca.. Ale to na pewno przypadek i dzisiaj wracamy do grania z cyklu LAGA, LAGA I JESZCZE RAZ LAGA!!.. No, to vamos i puta Madre i inne motywujące słowa„

Na szczęście ktoś wyciągnął wnioski (najwidoczniej trener przegląda Twittera. Stwierdził, że skoro wszyscy w koło marudzą, o konieczności gry kombinacyjnej, to może faktycznie coś jest na rzeczy) i w meczu z Pogonią też prowadziliśmy grę. Od razu muszę uderzyć się w pierś i przyznać, ze zbyt szybko odstrzeliłem kudłatego, znaczy się Pereza (ale przyznajcie, no dawał argumenty). Kolejny raz wyszło, że potrzeba około 6 miesięcy, żeby dostosować się do topornego poziomu naszej ligi.

Chłopak przedreptał 14 kolejek wkurwiając wszystkich dookoła. Potem okazało się, że wystarczy go trochę cofnąć na boisku, żeby miał sekundę więcej czasu na zastanowienie. Nagle okazuje się, że potrafi nieźle rozrzucać piłki po całym boisku dezorientując rywala.

Kolejny gracz, którego już przepraszałem – Imaz. Gra coraz pewniej. Chociaż ja cały czas będę się upierał, że to jest remedium na naszą chorobę w napadzie i powinien grać przed Carlitosem, na pozycji numer 9. Chociaż stwierdzenie „grać przed Carlitosem” jest bardzo ogólne i nieprecyzyjne, bo ten gość gra wszędzie: lewa, prawa, środek, pomoc, a po meczu jeszcze na klawiszach w kapeli weselnej.

Jesteśmy od niego uzależnieni, tutaj nie ma żadnych wątpliwości, ale nie potrafię określić czy to dobrze czy źle. Na jego plecach zajechaliśmy na 3. miejsce w tabeli, czyli dobrze. Tylko, że bardzo łatwo nas rozczytać i wtedy dupa zbita, a dodatkowo mam wrażenie, że reszta ofensywnych piłkarzy jakby momentami umywała ręce zagrywając do niego, bo on coś na pewno zrobi, a my już mamy fajrant.

Ale to Marciniak spier…

Oby tylko podpisał nowy kontrakt i został z nami jak najdłużej, bo bez niego osuniemy się w tabeli w krótszym czasie, niż Krzysztof Marciniak spierdolił zepsuł Ligę+Ekstra, po odejściu Smoka z Twarem.

Moja rodzina się cieszy, bo do niedawna niedziela 19:00 to było Święto na rozluźnienie się przed tygodniem ciężkiej pracy. Teraz mamy czas, żeby zagrać w jakąś planszówkę czy w UNO. Bardzo żałuję, że na Twitterze nie można się dokopać do tweetów sprzed kilku lat. Był moment, kiedy mój „ulubiony, charyzmatyczny, zabawny” prowadzący wypowiadał się coś w temacie polityki, nie mając o tym żadnego pojęcia. Odpisałem mu wtedy uprzejmie coś w stylu, żeby się lepiej zajął swoją robotą i szlifowaniem warsztatu, bo jak kiedyś Smoku i Twaro odejdą, a on przejmie program (Ligę+Extra), to go momentalnie rozpierdoli. BADUM TSS.

Liga+Extra – jak u cioci na imieninach..

Nie pomyliłem się nic w tej kwestii. No jasna cholera, teraz to wygląda jak spotkanie z wujostwem, którego się nie widziało 5 lat i trzeba być dla nich miłym na silę i śmiać się z żartów o pierdzeniu przez sen. Szkoda, że jeszcze rosołu Kazek nie rozlewa do misek, to już w ogóle by był klimat adekwatny do dyskusji. Rosół, Złotopolscy, Drugie, Familiada, 0.7, drzemka i Marciniak ze swoją Ligą + Ekstra. Istny Siedmiobój klasyczny dla Janusza. Pan Sławek, kiedy kamera go nie obejmuje, to chyba z piersiówki wali spirytus bez popity, żeby były jakieś emocje.

Pani Dario!

42 ekspertów w studio, piłkarze, celebryci, tęgie piłkarskie głowy, a na końcu wchodzi Pani Daria i robi przesłuchanie gościa. Oczywiście większość pytań sonduje, czy dany delikwent nada się do grania w Legiuni kochanej czy nie. Aaaa, jeszcze zapomniałbym o tej wojnie ekspertów. Kazek na Szymka i mają w 45 sekund się pospierać na siłę. Chociaż oboje nie wiedzą o co i po jaką cholerę. Większą padliną to już chyba było „Boisko bez Tajemnic” i Pan Krzysio Przytuła w różowych rurkach do połowy łydki opowiadający co tam się kurwa odjebało na boisku, że akcja nie wyszła. No, ale prowadzącego pomysły, to trzeba akceptować. Przepraszam was strasznie, ale musiałem się wygadać.

***

Wracając do Meczu z Pogonią (mówiłem, że będą przeskoki) po raz kolejny nie zgodzę się z ekspertami/komentatorami z telewizji. Wbrew ich opinii powiem, ze podobała mi się bardzo gra Bartkowskiego. Gość ma zerowe doświadczenie w Ekstraklasie. Grał przede wszystkim tak, żeby nie zajebać nic z tyłu. Wywiązał się z tego dobrze, na końcu strzela bramkę. Komentatorzy do momentu strzelenia gola „No nieee, ten Bartkowski to musi wyżej grać, jak Sadlok, mało go z przodu, no nie zachwycił mnie”. Dobijają na końcu spotkania: „To kogo do plusa kolejki? To może Bartkowski?”

Weźcie wy wszyscy idźcie w pizdu, oddajcie koncesję Eleven. W pewnym momencie zatraciliście się i próbujecie być większymi ekspertami niż jesteście. Na siłę fajni, hipsterzy komentatorstwa. A chuja tam się znacie. Bartkowski zagrał zajebiste spotkanie, tak samo jak Buchalik, Głowa, Arsenić, Sadlok i Perez. Carlitos jak nie strzeli gola to znaczy, ze zagrał do dupy. Nie no zgrywam się, bez niego to kaplica w tabeli.

A jak zagrał Boguś?

Z szacunku dla @Survi777, największej fanki talentu Bogusia, której chciałem przy okazji podziękować za to, że pomimo tego, że zniknąłem z Twittera na 2 miechy, praktycznie co tydzień nagabywała was, żeby mnie obserwować podczas akcji #FF ( wielki #FF dla @survi777), nie napiszę jak do dupy gra Boguś w tej rundzie. Nic nie gra, nie podaje, nie atakuje rywala (no chyba, że próbuje ich załatwić oczami kota ze Shreka, ale tego nie widać w TV), a strzał ma delikatniejszy niż swetry wyprane w Perwollu.

W moim przekonaniu w hierarchii do grania przed nim powinien być nawet Pan Jarek Krzoska. Kiedy pisałem tekst, że chciałbym, aby został w drużynie, bo to jednak legenda naszego klubu. Miałem nadzieję, że będzie on raczej takim dobrym duchem drużyny, a nie pierwszym do grania. Widocznie kwity, które ma na ludzi ze środowiska sięgają bardzo wysoko i plac ma pewny u każdego z trenerów :D.

No to było na tyle! Dajcie RT! 😉

Także tego, będę powoli kończył i postaram się, żeby następny tekst nie był już taki nieuczesany. Mam nadzieję, że ostatni dwa mecze w naszym wykonaniu, to oznaka tego, że drużyna się z grubsza dotarła. Teraz już będą grali tylko w taki sposób. I już się nawet nie doczepię do ostatnich 15 minut w meczu z Pogonią, kiedy wróciły stare demony grania na dociągnięcie wyniku. Gra taka o mały włos nie skończyła się katastrofą..

4 komentarze

4 Comments

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Wisła Kraków