341 dni – tyle dni dokładnie pracował trener Kiko Ramirez w Wiśle Kraków. Niecały rok czasu to z jednej strony mało, ale patrząc na polskie warunki, to dostał duży kredyt zaufania. Dzisiaj jednak po meczu z Wisłą Płock w gabinetach krakowskiej Wisły coś pękło.
Trudne początki
Wiele osób już przy zatrudnieniu „Kiko” pukało się w czoło. „Anonim”, „Trener nieudacznik” – to jedne z wielu określeń trenera, którego tak naprawdę nikt do tej pory nie znał. Runda wiosenna miała być okresem przejściowym. Trener miał poznać warunki panujące w Polsce, klub, zawodników i pewnie utrzymać się w lidze a w nowym sezonie walczyć już o coś więcej. Cel został osiągnięty w 100%. Ramirez szybko zaaklimatyzował się w Polsce, piłkarze i kibice szybko się do niego przekonali a i wyniki dawały nadzieję na lepszą przyszłość. Pewny awans do czołowej ósemki wzbudził, po raz pierwszy od dawna, apetyty na coś więcej. Szybko jednak Wisła została sprowadzona na ziemie, zdobywając tylko 4 punkty w rundzie mistrzowskiej. To i tak był wynik, patrząc na problemy na początku sezonu, znakomity.
Nowy sezon. Nowe cele
Nowy sezon zaczął się jak marzenie. 6 pkt w 2 pierwszych meczach Wisła nie zdobyła od dawna. A należy przypomnieć, że w Krakowie w lecie doszło do niemałej rewolucji kadrowej. Udało się jednak te wszystkie klocki poukładać przed ligą. W pierwszych meczach nie wyglądało to najgorszej, nawet w przegranych 3:2 meczu z Górnikiem można było znaleźć wiele pozytów. W dodatku Wisła po raz pierwszy od dawna wygrała Derby Krakowa. W Krakowie panowały optymistyczne nastroje.
Pierwszy kryzys
Wszystko zmieniło odejście Petara Brleka. Obok Carlitosa najważniejszego zawodnika Białej Gwiazdy na początku sezonu. Pierwszy mecz bez niego ? Porażka 3:0 z Zagłębiem Lubin. Dalej 1:1 ze słabiutką wtedy Lechią Gdańsk a później porażka 3:1 z Arką. Wiśle ciężko było pozbierać się po stracie swojego lidera. Słabiutka gra, słabiutkie wyniki. Przełamanie dał dopiero Carlitos. Po wymęczonym w 90 minucie zwycięstwem 2:0 z Piastem Gliwic wydawało się, że wszystko pójdzie do przodu. Tylko wydawało się.
Kielecki Horror
Otwarcie przed sezonem w Krakowie mówiono, że Wisła będzie równorzędnie traktować Ligę i Puchar Polski. Po latach odpuszczania pucharowych rozgrywek miało być inaczej. Korona Kielce miała być kolejnym przystankiem do walki o europejskie puchary. Nikt się jednak nie spodziewał takiego meczu. Biała Gwiazda grająca od 30 minuty w przewadze przegrała 1:0 po dogrywce. W dodatku kilka dni później na tym samym stadionie po raz kolejny Wisła musiała przełknąć stratę punktów. Tym razem w lidze.
Już wtedy wydawało się, że Kiko Ramirez się pogubił. Wprowadzenie do gry nieprzygotowanych zawodników, forsowanie przez kilka meczów zawodników, którzy nic do gry nie wnosili to główne grzechy trenera. Brakowało także Wiśle kompletnie swoje stylu czy pomysłu na grę, co było często Hiszpanowi zarzucane przez całą kadencję.
Czarę goryczy przelały ostatnie mecze. Szczególnie frajerski remis z Niecieczą, gdzie Wisła pod koniec meczu ciężko miała wyjść z połowy oraz niedzielny mecz z Wisłą Płock. W obydwu meczach ponownie można było się przyczepić do pracy trenera i sensu zmian. W meczu z Górnikiem Zabrze także było znaleźć pozytywy. Często Wisła grała dobrze tylko do pierwszej zdobytej bramki, później cofała się i oddawała inicjatywę, co zazwyczaj nie przynosiło zamierzonych rezultatów. Po ostatnich meczach naprawdę ciężko było znaleźć cokolwiek pozytywnego, co by rokowało dobrze na przyszłość.
Przeklęta czołówka
Wisła przez całą kadencję Kiko prezentowała bardziej defensywny styl gry, który powinien przynosić punkty w szczególności z zespołami z czołówki. Rzeczywistość jednak była zgoła odmienna. W tym sezonie Biała Gwiazda punktowała jednak głównie z drużynami z dolnej części tabeli. Z czołową ósemką bilans kształtuje się tragicznie. 2 porażki z Górnikiem, porażka z Legią, remis z Jagiellonią, porażka z Koroną, porażka z Zagłębiem, porażka z Arką. 0 zwycięstw!
Niestety w Polsce obowiązuje podział tabeli na koniec rundy zasadniczej i bez zwycięstw z czołówką nie da się nic osiągnąć. W dodatku w tym sezonie nie ma podziału punktów, więc każdy punkt jest na wagę złota. A Biała Gwiazda, która mierzyła w tym sezonie w lepszy wynik niż w poprzednim na koniec roku, po 21 kolejkach, może się znaleźć poza czołową ósemką. Ciężko się dziwić więc zarządowi Wisły, że chce uratować cokolwiek z dwóch ostatnich meczów. W dodatku jakże ważnych i trudnych, czyli Derbów Krakowa i meczu z Zagłębiem. Jednak już bez trenera Ramireza na ławce.
Adios Kiko
Najprawdopodobniej w tych dwóch ostatnich meczach zespół poprowadzi duet Sobolewski-Kmiecik, a od nowego roku stery przejmie nowy trener – Joan Carrillo. Kolejny Hiszpan, bardziej doświadczony w klubach zagranicznych i z lepszym CV. Wisła zatem nie rezygnuje z drogi, którą obrała rok temu. Hiszpański nadal będzie popularnym językiem w szatni. Tym razem jednak nie powinno być problemów z komunikacją z zawodnikami spoza Hiszpanii, bo nowy trener Białej Gwiazdy dosyć dobrze mówi po angielsku.