„Najgorszą chorobą świata jest myślenie. Jest bowiem nieuleczalne.” – rzekł kiedyś Paul Remarque.
Sławomir Peszko to genetyczny fenomen. Prawdopodobnie jako pierwszy człowiek, żyjący na tej planecie wyleczył się z myślenia. Wiele razy wspomniany recydywista reprezentant Polski dawał opinii publicznej i uczonym całego świata powody, dla których teoria o wyzbyciu się rozumowania stawała się co raz bardziej rzeczywista. Ciężko jednak przychodziło na myśl, że coś takiego jest w ogóle możliwe.
A jednak, da się.
Slawomir Peszko. Zadaniowiec. pic.twitter.com/hKjaLeDDqb
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) July 20, 2018
W meczu Jagiellonii z Lechią, Peszko zaprezentował uderzenie, jakiego świat nie widział. „Człowiek od zadań specjalnych” – jak zwykł mawiać o naszym poczciwym Sławku Adam Nawałka – udowodnił, że faktycznie nim jest. Wszedł na boisko na pół godziny przed zakończeniem spotkania i… to by było na tyle. Do czasu.
…
Mecz dobiegał końca. Novikovas ruszył z piłką na wysokości środka boiska. Akcja z gatunku niegroźnych, w końcu odległość do bramki spora. Wtedy Peszko w bandycki i niewytłumaczalny sposób zatrzymał szarżę Litwina kopiąc go od tyłu. Chciało by się napisać, że odcięło mu prąd – jak to się potocznie mówi – ale najpierw trzeba postawić pytanie, czy w ogóle było co odcinać? Odpowiedź brzmi: nie.
Wiecie jak to jest z postanowieniami noworocznymi. Wszyscy obiecują sobie, że w nadchodzącym roku nauczą się czegoś nowego, podszkolą język obcy, zaczną regularnie ćwiczyć i zdrowo się odżywiać, bla bla bla. Z reguły entuzjazm wiążący się z realizacją nałożonych samym sobie obietnic szybko opada, a w konsekwencji doprowadza do porzucenia postanowień. Coś o tym wie również nasz dzisiejszy bohater, choć on tę drogę przebył w ekspresowym tempie.
…
„Zawziąłem się i postanowiłem, że nie będę dostawał już czerwonych kartek. To tylko szkodzi mi i drużynie. Nie dość, że ja cierpię, bo nie gram, to jeszcze dochodzą do tego kary finansowe i inne mało sympatyczne rzeczy. Nie chcę tego.” – Sławomir Peszko dla Przeglądu Sportowego. Komentarz zbędny.
Faul? Bardziej bym się skłaniał – pół żartem, pół serio – ku wykroczeniu lub próbie popełnienia przestępstwa. Umówmy się, to było jakieś kuriozum. Zamiast do domu, Peszko powinien udać się na komisariat bądź do szpitala. A nie, czekaj. Już ustaliliśmy, że został cudownie uzdrowiony z niezwykle ciężkiej choroby zwanej myśleniem. Więc lepiej jednak na komisariat. Przestępców wszelkiej maści trzeba w końcu ścigać.
Po konferencji prasowej trener Mamrot obejrzał na telefonie powtórkę faulu Sławomira Peszki. Po chwili wezwał jednego z trójcy świętej. Kurtyna #JAGLGD @watch_esa
— Maciej Rogowski (@MaciejRogowski) July 20, 2018
Pingback: Peszko w Wiśle to dobry pomysł | WATCH EKSTRAKLASA