Obserwuj nas

Rozgrywki

Sławek, czy Tobie życie miłe?

Najgorszą chorobą świata jest myślenie. Jest bowiem nieuleczalne.” – rzekł kiedyś Paul Remarque.

Sławomir Peszko to genetyczny fenomen. Prawdopodobnie jako pierwszy człowiek, żyjący na tej planecie wyleczył się z myślenia. Wiele razy wspomniany recydywista reprezentant Polski dawał opinii publicznej i uczonym całego świata powody, dla których teoria o wyzbyciu się rozumowania stawała się co raz bardziej rzeczywista. Ciężko jednak przychodziło na myśl, że coś takiego jest w ogóle możliwe.

A jednak, da się.

W meczu Jagiellonii z Lechią, Peszko zaprezentował uderzenie, jakiego świat nie widział. „Człowiek od zadań specjalnych” – jak zwykł mawiać o naszym poczciwym Sławku Adam Nawałka – udowodnił, że faktycznie nim jest. Wszedł na boisko na pół godziny przed zakończeniem spotkania i… to by było na tyle. Do czasu.

Mecz dobiegał końca. Novikovas ruszył z piłką na wysokości środka boiska. Akcja z gatunku niegroźnych, w końcu odległość do bramki spora. Wtedy Peszko w bandycki i niewytłumaczalny sposób zatrzymał szarżę Litwina kopiąc go od tyłu. Chciało by się napisać, że odcięło mu prąd – jak to się potocznie mówi – ale najpierw trzeba postawić pytanie, czy w ogóle było co odcinać? Odpowiedź brzmi: nie.

Wiecie jak to jest z postanowieniami noworocznymi. Wszyscy obiecują sobie, że w nadchodzącym roku nauczą się czegoś nowego, podszkolą język obcy, zaczną regularnie ćwiczyć i zdrowo się odżywiać, bla bla bla. Z reguły entuzjazm wiążący się z realizacją nałożonych samym sobie obietnic szybko opada, a w konsekwencji doprowadza do porzucenia postanowień. Coś o tym wie również nasz dzisiejszy bohater, choć on tę drogę przebył w ekspresowym tempie.

„Zawziąłem się i postanowiłem, że nie będę dostawał już czerwonych kartek. To tylko szkodzi mi i drużynie. Nie dość, że ja cierpię, bo nie gram, to jeszcze dochodzą do tego kary finansowe i inne mało sympatyczne rzeczy. Nie chcę tego.” – Sławomir Peszko dla Przeglądu Sportowego. Komentarz zbędny.

Faul? Bardziej bym się skłaniał – pół żartem, pół serio – ku wykroczeniu lub próbie popełnienia przestępstwa. Umówmy się, to było jakieś kuriozum. Zamiast do domu, Peszko powinien udać się na komisariat bądź do szpitala. A nie, czekaj. Już ustaliliśmy, że został cudownie uzdrowiony z niezwykle ciężkiej choroby zwanej myśleniem. Więc lepiej jednak na komisariat. Przestępców wszelkiej maści trzeba w końcu ścigać.

 

1 Comment

1 Comment

  1. Pingback: Peszko w Wiśle to dobry pomysł | WATCH EKSTRAKLASA

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki