Dobrze, że w sezonie ogórkowym zorganizowali mistrzostwa świata. Inaczej ciężko byłoby przetrzymać te kilka tygodni bez ligi. Niestety nie jest to idealny substytut naszej ligi. Tam wszyscy grają dokładnie, strzelają celnie, mają pomysł na grę. No i siedzi taki fan Ekstraklasy, patrzy jak najlepsi grają, niby ta sama dyscyplina, ale jednak coś innego. Na szczęście wraca nasza liga, więc znów będziemy mogli rozmawiać o centrostrzałach i o meczach, w których „graliśmy tak, jak przeciwnik pozwalał”.
Liga wraca
Stęskniłem się za tymi wszystkimi smaczkami z naszej ligi. Za bezproduktywnymi podaniami między obrońcami zakończonymi 50 metrowym crossem pod pole karne przeciwnika, bo nie było z kim rozegrać. Brakuje mi już trochę tych wszystkich niedokładnych przyjęć, że piłka odskakuje na 3 metry. Albo grania na 7 kontaktów, bo trzeba przyjąć, poprawić, poprawić drugi raz, podprowadzić, znowu poprawić, podać do kolegi i od razu jechać na wślizgu, bo podanie było niedokładne. Gra na jeden kontakt jest przecież dla mięczaków, którzy boją się gry w kontakcie z przeciwnikiem. I jest! Nareszcie! Liga przyszła do nas w piątek i zostanie aż do poniedziałku! Mam o czym pisać i na co się denerwować, wreszcie życie ma sens.
Ostatnimi czasy byłem tak pochłonięty akcją #ReymonTTa22, że nie śledziłem żadnych informacji i plotek na temat Wisły, ani reszcie zespołów z ligi, ale to dobrze, bo mogłem podejść do pierwszego meczu na świeżości. Nie spodziewałem się wyjściowego składu, nie do końca wiedziałem w jakiej formie są piłkarze, ani jaki warsztat prezentuje trener Stolarczyk. Super sprawa, polecam każdemu. Mało wiesz, lepiej śpisz, nie przejmujesz się, ze wypadli słabo w sparingu. Bajka.
Pozytywne odczucia po meczu
Miło zaskoczyła mnie Wisła we wczorajszym meczu, bo po tych wszystkich zawirowaniach około klubowych i kadrowych, można było spodziewać się wszystkiego. Zagraliśmy całkiem dobre spotkanie, zdominowaliśmy Arkę, która kilka dni wcześniej zrobiła „kuku” Legii w Superpucharze Polski. Trener Stolarczyk do spółki z trenerem Sobolewskim postawili najwyraźniej na przygotowanie motoryczne, bo nasi zasuwali aż miło było patrzeć. Gra w obronie wyglądała bardzo solidnie, Basha udźwignął presję i w pojedynkę robił lepszą robotę niż Llonch z Cywką w poprzednim sezonie. Nie zawiodłem się na Korcie, chociaż osobiście spodziewałem się, że będzie grał bliżej bramki, ale jak na debiut było dobrze.
Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę miał szansę to napisać, ale Małecki był wczoraj prawdziwym liderem. Ciągnął drużynę za uszy do góry, podawał do lepiej ustawionych kolegów. Najlepszy zawodnik spotkania. Potwierdza to jednak moją teorię, że nie może mieć lepszych od siebie w drużynie i to na nim musi spoczywać odpowiedzialność za wyniki. Śmiem twierdzić, że gdyby „fotomontaż” grał dalej w naszej drużynie, to mecz byłby wygrany dość wysoko i po pierwszej kolejce bylibyśmy pierwszym liderem ligi.
Pół królestwa za napastnika
I tutaj dochodzimy do jednej jedynej rzeczy, która mnie martwi w chwili obecnej. Gramy bez napastnika, nie ma kto strzelać bramek. O ile Basha udźwignął oczekiwania względem jego gry, tak Imaz chyba za bardzo chciał wejść w buty „Photoshopa” i nie wytrzymał psychicznie. Nie martwię się tym zbytnio, bo przynajmniej znalazł się w sytuacjach strzeleckich, czego nie można powiedzieć o Ondrasku. Zdenek to bardzo fajny chłopak, pozytywny, raczej lubiany, ale niestety w drużynie pełni podobną funkcję, co Peszko w kadrze. Robi atmosferę, ale nie robi zamieszania w polu karnym przeciwnika. Chłop wysoki, dobrze zbudowany, a nie doszedł wczoraj do żadnej sytuacji strzeleckiej, chociaż kilka dośrodkowań było na niezłym poziomie.
Ahoj Kapitanie, królu tej ligi
Rafał Boguski ma wiele zalet. Jest bardzo mobilny, wygląda na dobrze przygotowanego motorycznie, zawsze biegnie do końca, nigdy nie odpuszcza. Nawet kiedy nie wychodzi, to i tak się stara. Determinacja, zaangażowanie, poświęcenie, to słowa opisujące Boguskiego. Niestety w jego przypadku słowo klucz to siła. Nie ma ani silnego strzału ani silnej psychiki ani silnego charakteru. Pierwsze dwie przypadłości dyskwalifikują go jako egzekutora rzutów karnych, zwłaszcza tak ważnych, trzecia niestety wyklucza go z bycia kapitanem. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Boguś drze mordę na Wasilewskiego, żeby się ogarnął i ruszył dupę, bo gra padlinę, a jak się nie poprawi to niech wypier.. natomiast jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację odwrotną. Nominowanie kapitana, na podstawie ilości występów w drużynie, stażu w klubie czy wieku jest tak samo bezsensowna jak te wszystkie strzały na bramkę Steinborsa z 35 metrów, które tak ochoczo wykonywaliśmy.
Możecie się ze mną nie zgadzać, ale moim trzeba rozdzielić funkcję kapitana i lidera drużyny. Ktoś może być liderem w grupie, podpowiadać młodszym, służyć doświadczeniem, reprezentować kolegów w kontaktach ze sztabem, być autorytetem, nie mając silnego charakteru. Kapitan na boisku musi mieć charyzmę, zdolność motywowania, by poderwać zespół w trudnych momentach i trzymać kolegów z drużyny na wysokich obrotach. Dlatego bardziej skłaniam się w stronę, by kapitanem mianować Małeckiego lub Wasilewskiego, aniżeli Bogusia czy Buchalika. Kto wie, być może zmianę kapitana zobaczymy już w piątkowym meczu?