
Ktoś, kto na co dzień używa Twittera, powinien wiedzieć o słynnych truskawkach Jarosława Królewskiego. Jeśli nie posiadacie konta w tych mediach społecznościowych, śpieszę wam z pomocą. Truskawki Jarka Królewskiego to po prostu świetne wieści: transfery piłkarzy czy przedłużenie kontraktów przez zawodników, pracowników Wisły Kraków.
Sądny tydzień
W pierwszy poniedziałek lipca na tablicy współwłaściciela Wisły pojawił się wpis zapowiadający oczekiwanie na truskawki. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że kibice czekali i doczekać się nie mogli. W końcu w niedzielę, w późnych godzinach, pojawiła się „truskawka”. Było to przedłużenie kontraktu z Jakubem Bartoszem. Zapewne większość z was nie kojarzy lub nie zna tego nazwiska. To jedyny w składzie mistrz Centralnej Ligi Juniorów w barwach krakowskiej Wisły. Z racji tego iż jest wychowankiem klubu wyciągnięto do niego pomocną dłoń, choć ostatnio więcej czasu spędzał w gabinetach lekarzy niż na treningach. Jednak Kuba już dochodzi do siebie i w najbliższych dniach ma wznowić treningi z Białą Gwiazdą
Truskawka, na którą czekała cała Polska
W końcu nadszedł ten dzień. Dzień w którym kontrakt z trzynastokrotnymi mistrzami Polski przedłużył Jakub Błaszczykowski. Chociaż jeszcze w tamtym sezonie zadeklarował, że zostanie przy Reymonta 22 na kolejny sezon, to negocjacje się przedłużały. Kibice zaczęli się niepokoić, że jednak wyjedzie za ocean, skąd miał oferty. Lecz Kuba jeśli coś zadeklaruje, deklarację tę musi spełnić. I tak się stało tym razem. O rok przedłużył kontrakt z Wisłą Kraków, ale można przypuszczać, że zostanie na dłużej. W końcu ma do dokończenia misję ratowania klubu, która według nowego prezesa Piotra Obidzińskiego będzie trwać jeszcze przez osiem lat.
Kontynuacja akcji ratunkowej klubu
Osiem lat to tylko sceptyczne prognozy. Mówi się, że akcja może się zakończyć za dwa lata przy odpowiednich przypływach. Sprzedaż zawodników, karnetów, pieniądze od sponsorów, pomoc od Stowarzyszenia Socios Wisły Kraków czy Fundacji Reyemonta22 pomogą ją skrócić oraz wesprą klub darowiznami. Jedynym wierzycielem, który rzuca Wiśle kłody pod nogi jest Miasto Kraków. Podczas gdy samorządy w Zabrzu, Białymstoku czy we Wrocławiu płacą klubom kilkanaście milionów złotych, Kraków przekazuje Wiśle ,,śmieszne” 150 tysięcy złotych. Mniej więcej tyle kosztuje wynajęcie przez klub stadionu na jeden mecz, więc ta kwota nikogo w klubie nie zadowala. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że prezydent ani myśli obniżyć czynszu za stadion lub podwyższyć kwotę za logo miasta na spodenkach. Nic z tego. Musimy liczyć na samych siebie.
