![](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img,w_1200,h_800/https://watch-esa.pl/wp-content/uploads/2017/07/2017.07.22-Lechia-Cracovia-2kol-9363.jpg)
Po rozegraniu pierwszego meczu piłkarze, kibice i trenerzy mieli rozbudzone apetyty, że można pokusić się o ciekawy wynik w Danii. Niestety do Kopenhagi zespół z Gdańska poleciał bez Jarosława Kubickiego i Mario Malocy, co okazało się sporym osłabieniem.
Jak Broendy radziło sobie w Europejskich pucharach z Polskimi drużynami?
Pierwszy raz polska drużyna zmierzyła się z ekipą z Kopenhagi w sezonie 1991/92 w Pucharze Europy. W pierwszej rundzie rywalizowali z Zagłębiem Lubin. Następna potyczka już w Pucharze UEFA z Amicą Wronki. Tuż przed Lechią w sezonie 2009/2010 rywalizowali z Duńczykami Legioniści. Oba kluby spotkały się w 3 rundzie eliminacji Ligi Europy. Bilans dla naszych drużyn jest niekorzystny, bo aż trzy razy przegraliśmy, a raz wygraliśmy.
Kontrola Broendy nad meczem
Większą chęć do gry wykazywali gospodarze, którzy z minuty na minutę tworzyli zagrożenie pod bramką Kuciaka. Więcej czasu utrzymywali się przy piłce. W 15. minucie otworzyli wynik spotkania po strzale Paulusa Arajuuriego z rzutu rożnego. Gospodarze zepchnęli nasz zespół do defensywy. Gdyby nie przyzwoita postawa naszych stoperów i bramkarza w pierwszej połowie wyżej byśmy przegrywali. Gracze gospodarzy sprawiali dużo lepsze wrażenie niż nasz zespół. Umiejętnie zakładali pressing zmuszając naszych obrońców do błędu lub dłuższego zagrania. Wykazywali się większą agresywnością, jeśli chodzi o uniemożliwienie rozgrywania akcji od tyłu. Mimo że dominowali to nasi zawodnicy próbowali rozgrywać i sporadycznie atakować.
Dobre momenty gości w pierwszej połowie
Po ciekawie rozegranej próbie dalekiego wrzutu z autu w wykonaniu Karola Fili, dzięki złemu ustawieniu linii obrony gospodarzy, nadarzyła się okazja pod bramką Broendy. W tej sytuacji Lechia pokazała, że chce grać w piłkę. Tak jak w pierwszym meczu swoich szans próbowali w grze z kontry. W pierwszej odsłonie najaktywniejsza była lewa strona. Współpraca pomiędzy Mladenoviciem , a Udoviciciem mogła się podobać. Stworzyli trzy bardzo groźne sytuacje. Pokazali, że potrafią grać kombinacyjnie. Najlepszą okazję do zdobycia gola dla biało-zielonych zmarnował w 32. minucie Haraslin, choć podanie było wyśmienite. Piłka powinna bwylądować w siatce i szkoda, że nie wyszło. Pod koniec pierwszej części spotkania, gdańszczanie stworzyli sobie okazję z rzutu wolego, lecz Błażej Augustyn nie trafił w piłkę.
Apatia w poczynaniach naszych zawodników
Utrata pierwszej bramki to był kubeł zimnej wody wylany na głowy naszych zawodników. Duńczycy po prostu zasłużyli na gola. Prawie wszystko im wychodziło. Ze spokojem konstruowali akcje bez strachu, że za chwilę stracą piłkę. Nasi zawodnicy byli mocno zaskoczeni po wpuszczeniu tej bramki. W niektórych momentach za łatwo tracili piłkę w środku pola, co powodowało, że kolejne okazje mieli Duńczycy. Momentami było za dużo strat po stronie gości. Brakowało ewidentnie spokoju , wymiany kilku podań w środku pola, czy nawet zagrania do tyłu. Jest to dziwne, żeby w przeciągu 45 minut nie oddać na bramkę rywala żadnego strzału. Pierwszy strzał oglądaliśmy dopiero w drugiej połowie (celny dopiero w 67. minucie). Nam w ofensywie gra nie wychodziła tak jak należy, a gospodarze zdobyli kolejną bramkę. Trafienie zostało zapisane Kamilowi Wilczkowi. Żaden z obrońców go nie upilnował. Snajper miał za dużo czasu, co spowodowało, że bez większych problemów zmieścił futbolówkę w siatce.
Szybka reakcja trenera na wydarzenia boiskowe
W 56.minucie Piotr Stokowiec dokonał podwójnej zmiany Sławomir Peszko i Maciej Gajos zastąpili Daniela Łukasika i Żarko Udovicicia. Szkoleniowiec tymi zmianami wprowadził dużo jakości, energii w poczynaniach biało-zielonych. Stokowiec pokazał swój kunszt trenerski, a także udowodnił wszystkim, że zna swój zespół. Miałem wrażenie, że po wejściu Peszki, Lechia powoli nabierała pewności siebie i coraz śmielej zaczynała tworzyć akcje. I to właśnie Sławek w 67. minucie dośrodkował piłkę na głowę do Flavio, który zdobył gola. Tej bramki nikt się nie spodziewał. Dzięki wspomnianemu trafieniu doprowadziliśmy do dogrywki. Wprowadzenie byłego reprezentanta Polski na boisko zdecydowanie ożywiło grę zespołu z Gdańska. Sławek kilka razy wykazywał duże umiejętności do gry kombinacyjnej. Uważam, że od 67. do 90. minuty stworzyliśmy sobie bardziej klarowne sytuacje do strzelenia bramki. Nic się nie zmieniło i trzeba było rozegrać dogrywkę.
Gospodarze pokazali moc
W pierwszych minutach dogrywki nasi gracze przeprowadzili groźną akcję prawą stroną boiska. Piłka była zagrana do Flavio, lecz futbolówkę złapał bramkarz. Później Duńczycy strzelili trzecią bramkę. Jak głosi piłkarskie porzekadło: niewykorzystane sytuacje się zemszczą. Na boisku zameldowali się: Artur Sobiech i Rafał Wolski. Gol na 3:1 skomplikował zadanie naszym graczom. Pozostawało 10 minut do końca meczu, a gospodarze zaczęli już grać na czas. Chcieli się jak najdłużej utrzymać przy piłce w taki sposób, aby nie przejęli jej rywale. Odniosłem wrażenie, że każde zagranie piłki jest przez nich szczególnie celebrowane. Grali mądrze i chcieli korzystny wynik dowieść do końca. Skoro my nie byliśmy w stanie wykorzystać nadarzających się okazji, zrobili to gospodarze. Decydujący cios zadał Lindstrom w 117. minucie odbierając wszelkie nadzieje na awans biało-zielonym. Nasi piłkarze próbowali, lecz się nie udało. Były duże oczekiwania związane z rewanżem, ale teraz pozostaje tylko skupić się na rozgrywkach ligowych.
![](https://sp-ao.shortpixel.ai/client/to_webp,q_glossy,ret_img/https://watch-esa.pl/wp-content/uploads/2021/03/WatchEkstraklasa_png-05new-1.png)