Obserwuj nas

Lechia Gdańsk

Lechia zremisowała wygrany mecz

W poprzednich meczach Lechii z Jagiellonią w Gdańsku częściej wygrywali gospodarze. Przed niedzielą byli oni dodatkowo wzmocnieni powracającym do wyjściowej jedenastki Flavio. Zważywszy na klasę obu drużyn, można śmiało nazwać niedzielne spotkanie hitem 4. serii spotkań PKO Ekstraklasy.

Widoczny brak skrzydłowych

Gdy na boisku podczas poprzednich meczów Lechii znajdowali się: Lukas Haraslin i Zarko Udovicić to gra drużyny wyglądała dużo lepiej. Zawodnicy mieli pomysł na rozegranie różnych akcji w ataku pozycyjnym. Bardzo obiecująco układała się współpraca Udovicicia z Mladenoviciem po lewej stronie boiska. Było to chociażby widać w meczu z Brondby, gdzie co chwilę napędzali ataki Lechii. Wymieniona trójką była również motorami napędowymi akcji ofensywnych. Z nimi w składzie biało-zieloni mieli bardzo szybkie skrzydła, umiejące grać kombinacyjnie, a także dośrodkować czy strzelić bramkę. Brak Zarko i Lukasa był widoczny w meczu z Jagiellonią.

Brak znaczącej przewagi

Agresywnym doskokiem do rywali od pierwszych minut gospodarze pokazali, że nie będzie to łatwe spotkanie dla gości. Gdańszczanie tworzyli swoje akcje od tyłu, konstruowali je spokojnie, bez nacisku rywala. Goście mogli zaskoczyć gospodarzy, po tym jak w 6 minucie po strzale Jesusa Imaza piłka poleciała obok bramki. Zawodnicy Piotra Stokowca jako pierwsi w meczu zdołali oddać celny strzał. Gra była prowadzona w szarpanym i ciągle przerywanym stratami tempie. Jedno, dwa podania i strata piłki.

Oba zespoły nadal próbowały rozgrywać akcje od tyłu. Kubicki w pewnym momencie, żeby pomóc swoim partnerom z obrony w szybkim przetransportowaniu piłki do przednich formacji cofnął się do środkowych obrońców. W pierwszych 20. minutach ani jedna ani druga drużyna nie wypracowała sobie stuprocentowej szansy na zdobycie bramki. Zespół gości jeszcze nie oddał celnego strzału. Za to Lechia grała z większą agresją, zakładała wysoki pressing i zmuszała do błędu przeciwników. Obrońcy szukali prostopadłych podań lub przerzutów na dobrze ustawionych skrzydłowych. Obie drużyny umiejętnie grali w destrukcji.

Determinacja i opór się opłaciły

Po ciekawie zapowiadającej się akcji padł gol, którego autorem był Artur Sobiech. Asystę zaliczył Filip Mladenović zawodnik najlepiej dośrodkowujący w naszej lidze. To była tylko kwestia czasu, kiedy piłka wpadnie do siatki. Stało się to dopiero w 25 minucie. Akcje, które konstruowała ekipa trenera Stokowca były po prostu zapowiedzią bramki. Tworzyli tak dobre okazje, że futbolówka musiała prędzej niż później znaleźć się w bramce. Gdańszczanie pokazali, że potrafią szybko przechodzić z obrony do ataku zaskakując tym samym swoich rywali. Podobało mi się to, że biało-zieloni nie spoczęli na laurach, tylko szukali kolejnego gola. Nie chcieli tak jak w poprzednich meczach, po objęciu prowadzenia, ustawiać autobusu i szykować się na kontry. Po otwarciu wyniku byli głodni kolejnych trafień, poczuli krew.

Końcówka pierwszej połowy pod dyktando gości

Piłkarze Jagiellonii stworzyli sobie kilka groźnych akcji pod bramką Kuciaka. Mimo takiego oblężenia bramki dopiero w 35. minucie oddali pierwszy celny strzał. W ostatnich minutach pierwszej części zawodnicy z Białegostoku byli bardziej konkretni niż Lechia. Gospodarze zostali zepchnięci do defensywy. Od 35. minuty do końca pierwszej połowy był to lepszy czas dla gości. Potrafili sobie wykreować sytuacje, ale w decydującym momencie brakowało wykończenia. W 42. minucie strzelili bramkę , lecz sędzia gola nie uznał twierdząc, że był spalony. Gościom przydałby się klasyczny napastnik, który wykorzystałby okazje. Potrafili wykreować okazje, lecz brakowało finalizacji.

Rezerwowi gospodarzy nie zmienili przebiegu gry

W 57. minucie została przeprowadzona pierwsza zmiana w drużynie biało-zielonych. Miejsce Sławomira Peszki zajął Maciej Gajos. Trener Stokowiec decyduje się na nietypową zmianę, bo wymienia skrzydłowego na środkowego pomocnika. Gajos stworzył tercet środkowych pomocników z : Jarosławem Kubickim i Tomaszem Makowskim. Wskutek tej zmiany Patryk Lipski został przesunięty na lewe skrzydło w miejsce Peszki , a Gajos zastąpił Lipskiego. Po obserwacji tego spotkania zauważyłem , że po zejściu Peszki i przesunięciu Lipskiego , gra Lechii nie wyglądała już tak ciekawie jak w pierwszej części.

Kolejne zmiany zostały przeprowadzone dopiero w 80. minucie. Najpierw w 82. w miejsce Karola Fili wszedł Daniel Łukasik. Ostatnia zmiana została przeprowadzona w 88. minucie w miejsce Patryka Lipskiego na polu gry pojawił się Rafał Wolski. Wprowadzenie Łukasika moim zdaniem miało być spowodowane zabezpieczeniem środkowej strefy i utrzymaniem się przy piłce. Daniel z racji z tego ,że jest defensywnym pomocnikiem dużą wagę przykłada do gry w destrukcji , odbiorze piłki i dokładnych długich podań do skrzydłowych. Kolejne minuty od szkoleniowca dostał – wracający do pełni formy po kontuzji – Rafał Wolski. Tym razem pomocnikowi Lechii nie udało się zdobyć bramki dającej wygraną. Moim zdaniem zawodnicy, którzy zameldowali się na boisku w drugiej części spotkania wiele nie wnieśli do gry Lechii. Nie dali impulsu, energii by jeszcze  zmienić wynik.

Strata bramki po błędzie Mladenovicia

Lechia do 74. minuty w mądry i umiejętny sposób ustawiała się w obronie. Niestety w niespełna 16 minut do końca meczu goście zdołali wyrównać. Nie ma się czemu dziwić, bo co chwilę atakowali tylko nieskutecznie. Szczęście się do nich uśmiechnęło po niefrasobliwości Mladenovicia, który za krótko dograł piłkę do współpartnera i przez to bramkę zdobył Ogjen Mudrinski. Na boisku znajdował się raptem 14 minut.

Goście złapali wiatr w żagle i od trafienia wyrównującego to oni byli konkretniejsi i bardziej zdeterminowani by wyjść na prowadzenie. Lechia znowu została zepchnięta do defensywy. Gospodarze mogą się cieszyć , że tego meczu nie przegrali i stracili tylko jedną bramkę. W pierwszej połowie, gdyby wykorzystali większość swoich sytuacji, to spokojnie wygraliby mecz i grali z większym spokojem, bez presji o wynik. Tak niestety przez stratę tej bramki mieli nerwową końcówkę. Można było tego uniknąć, ale mówi się trudno…

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Lechia Gdańsk