Tak długo wyczekiwana przez wszystkich PKO Ekstraklasa wreszcie wróciła po dwóch tygodniach przerwy. W 16. kolejce piłkarze Lechii podejmowali na swoim obiekcie ŁKS Łódź. Szkoleniowiec gospodarzy za każdym razem w wywiadach powtarzał, że jest lepiej niż zwykle, jednak nie było widać tego po wynikach. Mecz ze słabo dysponowanym przeciwnikiem był najlepszym momentem, by przerwać niechlubną passę meczów bez zwycięstwa.
Pojedynek kolegów z Zagłębia Lubin
Łukasz Piątek i Jarosław Kubicki występowali razem w drużynie „Miedziowych”. Gdy ci dwaj zawodnicy grali dla Zagłębia ich trenerem był Piotr Stokowiec. Jako beniaminek wywalczyli awans do europejskich pucharów poprzez zdobycie trzeciego miejsca w lidze. W eliminacjach do Ligi Europy doszli aż do trzeciej rundy. Był to duży sukces drużyny z Lubina, którego nie potrafili powtórzyć po sprzedaży dwóch wcześniej wspomnianych graczy, a także po odejściu trenera. Kubicki i Piątek występowali w Zagłębiu w środku pola. Trzeba dodać, że pierwszy z nich jest wychowankiem KGHM-U, a z kolei Piątek przyszedł do Lubina w maju 2013. Obecny trener Lechii przed dołączeniem do Zagłębia był szkoleniowcem Polonii Warszawa, gdzie jego zawodnikiem był również Łukasz Piątek. Stokowiec odszedł z klubu z Dolnego Śląska w 2017 roku. W następnym oknie transferowym – 2018 sprowadził do Gdańska swojego podopiecznego z poprzedniej drużny – Jarosława Kubickiego.
Piątek jest już bliżej końca swojej kariery, bo ma 34 lata. Wydaje się, że osiągnął wszystko, co miał do osiągnięcia. Kubicki znajduje się z kolei dopiero na początku swojej piłkarskiej drogi i wszystko, co najlepsze jeszcze przed nim. Ma zaledwie 24 lata. Łukasz jest aktualnie pomocnikiem ŁKS-u Łódź, gdzie jest jedną z ważniejszych postaci. Za to pomocnik Lechii cieszy się zaufaniem u swojego szkoleniowca i stworzył razem z Danielem Łukasikiem w drugiej linii parę trudną do pokonania.
Zmiana w bramce i powrót Fili
W poprzedniej kolejce z powodu nadmiaru żółtych kartek musiał pauzować Karol Fila, ale zastąpić go musiał niestety nominalny środkowy pomocnik, Tomasz Makowski. Pokazuje to, że zespół biało-zielonych nie ma zbyt szerokiej ławki. Jej brak może zgubić Lechię. Dobrze na pewno, że Fila wraca do składu, ale też za bardzo nie ma konkurencji. Podoba mi się to, że trener widzi, że nie idzie i próbuje coś zmieniać stawiając chociażby na innego bramkarza. Ciekawe jest to, że ostatnie spotkanie Lechiści w lidze wygrali 28.09.2019 roku z Legią Warszawa. Ostatnie zwycięstwo w ogóle odnieśli w Pucharze Polski 30.10.2019 roku podejmując Chełmiankę Chełm, a między słupkami stał wtedy Zlatan Alomerović. Od starcia z Legią podopieczni Stokowca musieli 3 razy uznać wyższość rywali. Były to spotkania z: Zagłębiem Lubin, Cracovią i Pogonią Szczecin. Zdołali dwa razy zremisować z Górnikiem Zabrze i Arką Gdynia. Cieszę się, że trener zdecydował się na zmianę w bramce, bo chciał coś zmienić, dając szansę zmiennikowi.
Lechia w 4 minuty strzeliła 2 gole
W poprzednim sezonie z reguły się mówiło, że Lechia nie dość że strzela gola w pierwszym kwadransie, to jeszcze przez cały mecz praktycznie się broni. Ciekawe pomysły na rozwiązanie akcji miał Wolski zagrywając chociażby piłkę na lewą flankę do Haraslina, który wszedł w drybling, lecz oddał niecelny strzał. Flavio wywalczył rzut rożny, lecz w tym sezonie nie przynoszą Lechii żadnych korzyści. Tak też było w tym przypadku. Piłka została przez niego za krótko dośrodkowana i obrona bez problemu zdołała zażegnać niebezpieczeństwo od razu posłała ją na kontrę do wybiegającego Ramireza, który został sfaulowany. W pole karne idealnie dośrodkował Dani Ramirez pokazując jak duże ma umiejętności. Źle zachował się we własnej szesnastce Łukasik, który wybił piłkę do Sobocińskiego, a młody zawodnik zdołał wyprzedzić Kubickiego i Mladenovicia i wpisać się na listę strzelców. Łukasik nie wiedział i nie widział gdzie zagrywa piłkę. Szkoda tylko, że ani Mladenović, ani Kubicki nie zdążyli zablokować stopera gości.
*
ŁKS miał trzy wyborne okazje do podwyższenia prowadzenia, lecz obrońcy umiejętnie interweniowali. Hiszpanie mogli wykończyć gdańszczan: Pirulo i Ramirez. Przez dłuższy okres czasu goście swobodnie sobie grali piłką i zepchnęli do defensywy biało-zielonych. Gdy Lechiści mieli problemy w przyjęciu piłki, od razu któryś z zawodników trenera Kazimierza Moskala agresywnie dochodził do nich. To co się stało pomiędzy 23. a 27. minutą ciężko racjonalnie wytłumaczyć. Nic na to nie wskazywało, a w 23. minucie gracze Piotra Stokowca doprowadzili do remisu. Piłkę posiadał Karol Fila, który podał do Kubickiego na prawą flankę, a pomocnik dośrodkował w pole karne zagranie przedłużył Peszko, a Haraslin zakończył akcję golem. Goście nie wykorzystali swoich szans, a do głosu powoli zaczęli dochodzić gospodarze. Zrobili to co nie wyszło ŁKS-owi, czyli poszli za ciosem. Cztery minuty później Kubicki posłał półgórną piłkę do wybiegającego Flavio, który zdobył swoją 2. bramkę w sezonie. Gol ten był także 67. trafieniem Portugalczyka na polskich boiskach. Lechia pokazała charakter i ambicję strzelając te dwie bramki.
Po stracie drugiej bramki goście zatracili wiarę w korzystny wynik
Widać było, że gdy stracili drugiego gola, stracili pewność siebie i rozmach w akcjach ofensywnych. Obrońcy gości mieli później nawet problemy z wyprowadzeniem piłki. Pokazuje to sytuacja Rozwandowicza, który tak niefortunne zagrał piłkę, że mógł ją przejąć Flavio, lecz w ostatniej chwili tego nie zrobił. Pokazuje to jak duże problemy mieli goście. Gracze Stokowca wysoko i agresywnie zakładali pressing na obrońcach trenera Moskala uniemożliwiając szybkie wyjście z akcją. Widać było, że gospodarze dużo trenują nad tym elementem, bo wiedzą kiedy to stosować. W pewnym momencie aż tak zdecydowanie wyszli do rywali, że aby wyjść spod presji obrońcy musieli grać na jeden kontakt.
Zawodników z Łodzi kompletnie rozbiła bramka na 3:1, którą popisał się Flavio. Kapitalnie wypatrzył swojego kolegę Kubicki posyłając długie podanie. Zaliczając drugie ostatnie podanie w tym meczu. Flavio stanął oko w oko z Malarzem i sprytnie przelobował byłego bramkarza Legii Warszawa. Momentem przełomowym była zmiana Daniego Ramireza na Patryka Bryłę. Była to na pewno trudna chwila dla gości, bo zszedł ich lider z powodu kontuzji i gdyby był na boisku byłoby do końca ciekawie.
Nieuznane gole i zamieszanie z VAR-em
Sędzia nie uznał dwóch bramek i karnego, bo arbitrzy którzy siedzieli na VAR-ze zauważyli. że były spalone. Kubicki nie zaliczył „hat-tricka” asyst, a Flavio nie zdobył 3. bramki. Kubicki podał do Peszki na prawa stronę, a skrzydłowy zagrał w pole karne do Portugalczyka. We wszystkich sytuacjach ofsajdy były minimalne. Piłki często były posyłane do skrzydłowych. Sędziowie zabrali trafienia Flavio, Wolskiemu i najprawdopodobniej jeszcze raz Flavio. Najciekawsze też jest to, że sędzia Myć podyktował karnego na Mladenoviciu i Flavio już podszedł do piłki, lecz w ostatnim momencie arbitrzy uznali, że był spalony. Ciekawe czy w następnych meczach Lechia będzie także grać tak efektownie.