Obserwuj nas

Rozgrywki

Jaki był Śląsk Lavički?

21. marca władze Śląska Wrocław poinformowały o zwolnieniu Viteslava Lavički. Czeski trener pracował w klubie z Dolnego Śląska od stycznia 2019 roku. We Wrocławiu postanowili, że to odpowiedni czas na zmianę na tym stanowisku. Następcą 57-latka będzie Jacek Magiera (więcej o nowym szkoleniowcu). 

 

Ważna misja

Lavička zastał Śląska „drewnianego”, a zostawił…  No właśnie, jakiego? O tym postaram się napisać w dalszej części. Najpierw wróćmy do samych początków pracy trenera w PKO BP Ekstraklasie. Do Śląska trafił w zimowej przerwie sezonu 18/19. Zamiast spokoju i komfortu pracy, już na starcie musiał biegać z gaśnicą. Powód? 14. miejsce wrocławian i zaledwie punkt więcej niż zespół zajmujący wówczas lokatę, oznaczającą pożegnanie się z elitą. Lavička wytrzymał ciśnienie i zdołał utrzymać drużynę na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Cel był jasny i na samym końcu udało się go osiągnąć.

Jesteśmy wdzięczni Vitezslavowi Laviczce za zakończoną sukcesem misję ratowania Ekstraklasy dla Śląska oraz kolejny sezon pełen emocji. Jednak w naszej ocenie od kilku miesięcy drużyna nie rozwijała się w kierunku, na jakim nam zależy i na jaki umawialiśmy się z trenerem. Długo wspólnie pracowaliśmy nad poprawą sytuacji, ale niestety nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Stąd trudna decyzja o wcześniejszym zakończeniu współpracy z pierwszym trenerem i całym sztabem szkoleniowymwyjaśnia prezes Śląska Piotr Waśniewski.

 

Znakomity sezon

Lavička bez wątpienia zaczął swoją wrocławską przygodę od naprawdę trudnego zadania. Zadania, które ostatecznie rozwiązał bezbłędnie. Następny sezon musiał być jednak pewnego rodzaju weryfikacją. Śląsk nie jest klubem, którego ambicją jest samo utrzymanie w ekstraklasie. Taki klub musi mierzyć wyżej. Nic więc dziwnego, że we Wrocławiu ze sporą nadzieją czekano na sezon 19/20,  który miał pokazać jakim trenerem tak naprawdę jest Lavička. Okazało się, że na pewno nie jest kolejnym ligowym eksperymentem. Z czystym sumieniem można rozpatrywać go w kategorii dobrego fachowca. Sezon 19/20 okazał się najlepszym, od rozgrywek 14/15, kiedy to Śląsk zajmował 4. miejsce. Lavička pierwszy raz od wspomnianego sezonu potrafił wprowadzić zespół do górnej ósemki, na wyrost nazywanej grupą mistrzowską. Ostatecznie zajął w niej wysoką, patrząc na poprzednie lata, 5. pozycję.

 

Brak rozwoju

Wydawało się, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. W klubie nastąpiła stabilizacja, a zawodnicy będą walczyć o jeszcze wyższe cele. Niestety, w obecnym sezonie władze Śląska stwierdziły, że drużyna nie rozwija się tak, jak tego pierwotnie oczekiwano. Trudno się z tym nie zgodzić, gdyż sama gra pozostawiała sporo do życzenia. Zespół ze stolicy województwa dolnośląskiego często miewał problemy z grą ofensywną. W efekcie zdobywał małą liczbę bramek. Jeżeli rzucimy okiem na statystyki, to te również pokażą nam, że zamiast lepiej, było wyraźnie gorzej. W poprzednim sezonie Śląsk zdobywał średnio 1,46 pkt na mecz. Dla porównania w trwających rozgrywkach średnia ta spadła o 0,10 – wynosiła 1,36. Ktoś może powiedzieć, że nie jest to aż tak drastyczna różnica, aby od razu twierdzić, że zespół się „cofał”. Należy jednak podkreślić, że w sezonie 19/20 w ekstraklasie rozgrywano rundę finałową. Wrocławianie znaleźli się w pierwszej ósemce, tym samym rywalizując z teoretycznie najlepszymi zespołami w lidze. Weźmy zatem pod uwagę tabelę po rundzie zasadniczej – 30 rozegranych spotkań i 49 „oczek” na koncie piłkarzy z Dolnego Śląska. Jak łatwo można policzyć, średnia punktów na mecz znacznie odbiega od tej, którą wykręcił Lavička w dotychczasowej części sezonu, i wynosi aż 1,63.

 

Grzech główny Lavički

Zdecydowanie największą bolączką tej kadencji były mecze wyjazdowe. Kiedy Śląsk wyjeżdżał poza granice Wrocławia, sprawiał wrażenie drużyny, której zawodnicy zapominali, jak prosto kopnąć piłkę. Mecz piłkarzy Lavički na obcym gruncie? Z zamkniętymi oczami można stawiać na gospodarzy. No dobrze, może i z tzw. podpórką, ale na pewno nie na wrocławian w delegacji. W tym sezonie zespół czeskiego szkoleniowca rozegrał jedenaście wyjazdowych spotkań. Efekt? Osiem punktów i trzeci najgorszy wynik w całej lidze. W tym aspekcie gorsze są jedynie dwa beniaminki – Stal oraz Podbeskidzie.

 

Lavička? Dobry trener!

Jeżeli wziąłbym kartkę i wypisałbym po jednej stronie plusy pracy Lavički, a po drugiej minusy tego okresu, to zdecydowanie mniej wolnego miejsca zostałoby na pierwszej z wymienionych. Najpierw uratował Śląsk przed spadkiem, a w kolejnym sezonie potrafił przełamać złą passę klubu i awansować do grupy mistrzowskiej. Zabrakło jednego kroku naprzód, którego oczekiwano właśnie w tym sezonie. Być może ten projekt się już wypalił i nie miał prawa trwać dalej. To banał, ale w sporcie jak w życiu – zbyt długa stabilizacja może zaprowadzić w ślepy zaułek, spowolnić rozwój. Po prostu przychodzi taki moment, że czas na zmiany. Gdyby jednak ktoś zadał mi następujące pytanie: jak oceniasz pracę Lavički? Odpowiedziałbym bez jakiegokolwiek wahania, że obecny Śląsk jest o wiele lepszy, niż ten, którego Czech zastał w 2019. roku. Lavička zostawił solidne fundamenty, na których będzie mógł budować nowy szkoleniowiec, Jacek Magiera. Z jakim skutkiem? Zobaczymy w niedalekiej przyszłości.

 

⚽️

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki