„Po wejściu do szatni zawsze jestem pierwszy przebrany i gotowy do treningu. Do meczu też. Można powiedzieć, że chłopaki z zespołu często oglądają jeszcze murawę na stadionie, a ja już jestem gotowy do gry. Można powiedzieć, że palę się do gry.”
Mateusz Prochwicz: Na początek chciałem zapytać o twój stan zdrowia. Pod koniec poprzedniego sezonu leczyłeś kontuzję, czy teraz ten problem masz już w 100% za sobą?
Patryk Plewka: Jestem gotowy w 100% do treningów i do rozgrywania spotkań w pełnym wymiarze czasowym.
Co ci dolegało?
Zerwałem ścięgna w stopie. Mocno upierdliwa kontuzja.
Ile straciłeś przez kontuzję i przede wszystkim jak długo zajmie ci dojście do dyspozycji z końca poprzedniego sezonu?
Na samym początku najgorzej było wrócić pod względem kondycyjnym. Myślę, że motorycznie jest już naprawdę dobrze.
Serce mocniej zabiło w pierwszej minucie w spotkaniu przeciwko Górnikowi Łęczna?
Szybko zapomniałem o tym błędzie, o tej stracie i to było najważniejsze, żeby wyrzucić to z pamięci. Dzięki temu dalsza część meczu była już pozytywna.
Po meczu, kiedy ochłoniesz, korzystasz z mediów społecznościowych i czytasz opinie na temat swojej gry?
Zdecydowanie nie robię tego. Może tak 3-4 lata temu. Teraz skupiam się na grze.
Gdzie widzisz największe braki w swojej grze?
Trudne pytanie, ale powiem, że we wszystkim. Po takiej kontuzji ciężko jest z kondycją, która była moim głównym atutem. Te braki były odczuwalne wszędzie, ale minęło już parę tygodni, więc dochodzę do siebie i myślę, że wraca wszystko do normy, czyli do tego, jak to wyglądało przed moim urazem.
Wolisz grać do przodu, czy bronić?
W poprzednim sezonie miałem głównie zadania polegające na bronieniu i w tym się czułem bardzo dobrze. Teraz mam mieć więcej zadań ofensywnych, więc zobaczymy co z tego wyjdzie, bo dopiero zagrałem pierwszy mecz.
Czytając różne media społecznościowe widzę wiele pochwał na twój temat, ale też znajdują się opinie, które mówią, że Patryk Plewka unika gry i nie pokazuje się kolegom przy rozegraniu…
W środku pola nie gra jeden zawodnik i trzeba o tym pamiętać. To, że będę miał teraz więcej zadań ofensywnych nie oznacza, że mam mieć sześćset kontaktów z piłką.
Dużo zależy z kim będziesz grał w środku pola…
Dokładnie. Na boisku jest jedenastu zawodników i każdy ma swoje zadania. Każdy musi coś dołożyć. Jeden będzie dryblował, drugi będzie robił „czarną robotę”, a kolejny będzie odbierał piłkę przeciwnikowi.
Kto według ciebie jest najlepiej wyszkolonym technicznie piłkarzem Wisły?
W tym momencie myślę, że jest to Aschraf El Mahdioui. Widać to i na boisku, i na treningach. Ma świetną technikę.
Ostatnio w prasie pojawiły się informacje na temat „wyczynów” Petera Hyballi w Danii. Podobno dochodziło do dantejskich scen w szatni tego klubu. Jak to wyglądało u was?
Trenera Hyballi nie ma już w naszej szatni i nie chcę do tego wracać. Mamy nowego trenera.
Któremu trenerowi w seniorskiej piłce zawdzięczasz najwięcej?
Tak naprawdę moja seniorska piłka dopiero się zaczęła, a ja już miałem kilku trenerów. Każdy z nich dołożył ważną cegiełkę, każdy z nich pomógł mi poprawić swoje atuty piłkarskie.
Masz jakieś swoje przesądy, którym poddajesz się przed każdym meczem?
Po wejściu do szatni zawsze jestem pierwszy przebrany i gotowy do treningu. Do meczu też. Można powiedzieć, że chłopaki z zespołu często oglądają jeszcze murawę na stadionie, a ja już jestem gotowy do gry. Można powiedzieć, że palę się do gry.
Gdybyś nie związał się z piłką nożną, to co byś robił w życiu?
W Krakowie jestem od trzynastego roku życia, ale myślę, że gdyby nigdzie nie wyciągnęła mnie praca, to mieszkałbym w Libiążu.
Masz jakąś pasję? Hobby?
Tu chyba zaskoczę wszystkich. Kolekcjonuje gry planszowe. W dzisiejszych czasach na pewno jest to nietypowe zajęcie, ale bardzo je lubię.
A poza graniem zawodowo w piłkę interesujesz się sportem? Oglądasz Ekstraklasę?
Interesuje się, ale nie jakoś bardzo. Mam znajomych, którzy oglądają każdy mecz i śledzą wyniki wszystkich spotkań. Ja czasami obejrzę Ekstraklasę, ale o piłce nie lubię rozmawiać, kiedy wracam do domu.
Gdzie widzisz siebie za 2-3 lata?
Uwielbiam ligę włoską, ale nie mam parcia na transfer. Odpowiem prosto, ale szczerze – z tygodnia na tydzień trenuję, staram się poprawiać. Jestem w Wiśle Kraków i żeby doszło do transferu, to muszę w niedzielę zagrać dobry mecz, później zagrać jeszcze lepiej i tak do końca rundy. To jest najlepszy sposób na to by osiągnąć sukces. I chyba jedyny.
Ulubiony klub, któremu kibicujesz od małego?
AC Milan, od małego.
Ulubiony piłkarz?
Czasy Ronaldinho kiedy grał w Milanie. Łatwo więc wyjaśnić, dlaczego mam numer „80” na koszulce* (śmiech).
*Brazylijczyk występując w barwach AC Milan grał właśnie z numerem „80” na plecach (przyp. red.)
Wróćmy do meczu z Górnikiem Łęczna, czy jesteś zadowolony ze swojego występu w tym spotkaniu?
Jeśli chodzi o moją indywidualną grę, to niestety, ale nie jestem zadowolony. Zdarzyło się kilka błędów, które nie powinny się zdarzać i nie zdarzały się wcześniej. W tym ten, który mógł kosztować nas utratę bramki. Cieszę się, że w jakimś stopniu przyczyniłem się do wygrania tego spotkania.
Patrząc na twoje liczby z ostatniego meczu masz tylko jeden wygrany pojedynek, a według statystyk stoczyłeś ich sześć.
Będę starał się pokazywać swoje defensywne atuty, bo one też są mocne potrzebne, ale jeśli chodzi o ofensywę, to wszystko zależy od tego, z kim tworzę parę w środku pola, bo wtedy wiem ile więcej muszę dać w grze do przodu, a jak bardzo skupić się na bronieniu i asekuracji. Czasami gram z zawodnikiem, który więcej pomaga w obronie, a czasami jest to piłkarz, który gra więcej do przodu, bo to jest jego główny atut i musimy to wykorzystywać.
Przed nami prestiżowe starcie z Legią Warszawa, czujecie się faworytami? Chodzi mi o to, że Legia przyjedzie bez zawieszonych piłkarzy i może być zmęczona sezonem (śmiech).
Podchodzimy z pokorą do tego spotkania. Zresztą do każdego musimy tak podchodzić. Jedziemy, a w zasadzie idziemy na Reymonta po trzy punkty. Nie ma dla nas znaczenia, że odszedł Juranović i to, że Legia będzie po meczu eliminacyjnym. Będą mieli swoje problemy, ale każdy je ma.
Lepiej ci się gra przy pełnym stadionie, czy może jednak wtedy, kiedy grasz mecz ligowy, ale otoczka wokół niego jest mocno sparingowa? Mówię o czasach pandemii i sytuacji, kiedy graliście przy pustych trybunach. Chyba łatwiej jest się komunikować, gdy nie ma kibiców?
Szczerze, to ciężko powiedzieć, czy łatwiej jest się komunikować, gdy stadion jest pusty. W trakcie meczu piłkarz nie słyszy kibiców. Trzeba się wyłączyć i skupić na grze. To jest kwestia mentalności, czy ktoś potrafi się wyłączyć i nie skupiać na tym, co się dzieje poza boiskiem. Doceniamy jednak wsparcie kibiców, zawsze są naszym dwunastym zawodnikiem i tak też będzie w niedzielę, a możliwość wspólnego radowania się po ostatnim gwizdku jest czymś wyjątkowym.
Fot. Materiały prasowe Wisły Kraków