Piłka kobieca
„Wymagania wobec mnie były tak duże, że czasami po prostu tego nie wytrzymywałam” [ROZMOWA]
Autor
Krzysztof Dąbrowski
Patrząc na jej grę w polskiej Ekstralidze, to była kwestia czasu kiedy wyjedzie za granicę. Przecież już w wieku 15 lat podpisała swój kontrakt z Górnikiem Łęczna, z którym zdobyła dwa mistrzostwa Polski oraz puchar. Później moja rozmówczyni zdołała podpisać kontrakt z niemiecką potęgą. Czy zatem chce budować markę swoim nazwiskiem? Jaki był największy przypał w kadrze? Czy swojemu Tacie zawdzięcza całą swoją karierę? Jakich pytań od dziennikarzy nienawidzi? Czy jest lepsza od Dominiki Grabowskiej? Na te i inne pytania w długiej rozmowie ze mną odpowiada piłkarka Bayernu Monachium, wypożyczona do 1. FC Köln – Weronika Zawistowska. Kawa i ciastko w dłoń. Poznajcie Weronikę z nieco innej strony.
***
Krzysztof Dąbrowski: Zmęczona?
Weronika Zawistowska: To pierwsze pytanie? (śmiech)
No to zacząłem… (śmiech)
Nie no zmęczona, bo tak właściwie miałam pierwszy taki sezon, gdzie grałam wszystkie mecze. Zarówno jeśli chodzi o kadrę, jak i w kobiecej Bundeslidze…
Tylko nie opowiadaj mi tego samego co w Kanale Sportowym… Oglądałem…
Ty weź mnie nie stresuj (śmiech). Nie no cieszę się, że odpoczęłam trochę i jestem gotowa do działania.
Mówiłaś w Kanale Sportowym, że kobieca Bundesliga to Twoja ulubiona liga. Jednak tak patrząc hipotetycznie to hiszpański Real Madryt czy angielski West Ham United?
Kuuurde, czyli trochę się przygotowałeś widzę. Wydaje mi się, że bardziej pasowałabym do West Hamu niż do Realu Madryt. Jak już dostałam ofertę z Realu Madryt to od razu zrezygnowałam, nie widzę się kompletnie w tamtejszej lidze. Tam zazwyczaj piłkarski są bardzo techniczne, a ja taka nie jestem…
Nie będę się wypowiadał na ten temat (śmiech).
Tam technika jest na pierwszym miejscu i w ogóle nie czuje się, żebym mogła tam grać.
Ale to nie widzisz się tam tylko i wyłącznie ze względu na technikę, czy jednak kwestie związane z odległością? Wiadomo, że do Niemiec to rzut beretem, czy to samochodem, czy to samolotem.
No na początku było takie myślenie, że właśnie Niemcy. Fajnie, blisko do domu. Jestem osobą, która ma bardzo dobry kontakt z rodziną i wiele jej zawdzięczam. Jednak przyznam Ci szczerze, że na początku myślałam, że nie dam rady. Po prostu nie chciałam wyjeżdżać daleko od rodziny. Pomimo tego, że od 15-stego roku życia jestem już poza domem, to przeprowadzka do innego kraju była dla mnie bardzo ciężka. Inaczej jest jak masz 300 kilometrów do przejechania i robisz to w tym samym kraju, a inaczej jak twoim stałym środkiem transportu staje się właściwie samolot, a odległość wynosi dwa razy tyle.
Skoro mówisz, że myślałaś iż nie dasz rady… To tak właściwie miałaś w swojej karierze chwile zwątpienia w to co robisz? Wiadomo, że w Warszawie wszystkich znałaś i nie było problemu, ale z czasem odwiedzałaś inne miasta: Łęczna, Sosnowiec, Kolonia. Czy nie miałaś na pewnym etapie takich myśli, żeby generalnie dać sobie z tym spokój i rzucić wszystko?
Czasem miałam takie myśli, ale przyznaję, że były one spowodowane przez mojego tatę.
Ale to była taka relacja między wami, że on Cię napędzał do działania, kolokwialnie mówiąc „pchał wózek”?
Czasami napędzał, ale już pewnym momencie zrobiło się tego za dużo. Bywały momenty, gdzie czy to po turniejach, treningach po prostu wracałam i płakałam. Wymagania wobec mnie były tak duże, że czasami po prostu tego nie wytrzymywałam. Wtedy nie cieszyło mnie to co robiłam, ale z perspektywy czasu wyszło mi to na dobre. Zawsze tata powtarzał, żebym oddała te dwa strzały więcej na treningu, przebiegła o 2 kilometry więcej niż inne. Na początku oczywiście mnie bardzo denerwował, ale z czasem zaczęłam dostrzegać efekty tych porad. Chyba powinnam mu odpalić co nieco z transferów.
Uważasz, że Twój Tata jest takim pozytywnym świrem?
No on wszystko obserwuję i ogląda. Czasami ja nie wiem o jakiejś informacji, a on już wszystko wie i dzięki niemu wiem wszystko co dzieje się na bieżąco (śmiech).
To najlepszy ekspert w piłce kobiecej? Widziałabyś go w studiu?
Oj nie, to zdecydowanie niee… (śmiech). Ostatnio w Kanale Sportowym właśnie Joanna Tokarska wspominała, czemu nie przyszłam z Tatą do studia. To powiedziałam jej, że gdzie on tam się nadaje (śmiech).
Czyli… Można powiedzieć, że Twój Tata należał do KORu (Komitet Oszalałych Rodziców)? (śmiech)
Tak… Zdecydowanie. Z chęcią go tam zapiszę (śmiech). Jednak to jemu zawdzięczam wszystko, to on zaprowadził mnie do Was na trening (pierwszy klub Weroniki to SMP UKS Bródno Warszawa, podobnie jak jej rozmówcy – przyp. red.)
Piękne czasy, łezka w oku się kręci…
Oj tak, ile ja tam w ogóle z Wami grałam? (śmiech)
Z tego co pamiętam jakoś trzy miesiące, może więcej i później przyszła ta Praga…
No i w końcu ruszyło (śmiech).
***
Wracając, we współczesnej piłce męskiej mówi się, że najgorszy jest ten przeskok z juniora na seniora. Wielu zawodników, którzy błyszczeli za dzieciaka nie dawało sobie zupełnie rady później. Jestem ciekaw, jak to wygląda właśnie w piłce kobiecej. Jak to wyglądało u Ciebie? Czy przyszło Ci to od tak, czy jednak troszkę się z tym namęczyłaś?
Nie no troszkę się namęczyłam. Jak byłam w Górniku Łęczna w wieku 15 lat nie było żadnej taryfy ulgowej, normalnie dostawałam ciężary na siłowni jak dla 28 latki. Nikt nie zwracał uwagi na to ile ja mam lat. Bardziej jednak miałam te słynne „ciężary” z przejścia w kadrze narodowej. Z u-19 do pierwszej reprezentacji odczuwałam największy przeskok. Wtedy już wiedziałam, że gram z doświadczonymi zawodniczkami i było ciężko…
Kasia Kiedrzynek z Pauliną Dudek gnębiły? (śmiech)
Nie no, aż takich złych akcji nie było, miałam szczęście, że mnie polubiły mnie (śmiech). Nie radzę Kasi zachodzić za skórę.
Patrząc na Twoje dokonania i na to co jeszcze przed Tobą… Ty w ogóle boisz się rywalizować z kimkolwiek? Patrzysz na inne zawodniczki, czy skupiasz się na sobie?
Ja? Ja uwielbiam rywalizować, bardzo mnie to napędza do dalszego działania. Uważam, że w polskiej lidze w pewnym momencie już nie miałam żadnej rywalki. Już trzeba było szukać gdzieś indziej tej motywacji do działania, bo prostu nie była ona naturalna na treningach. Ja lubię rywalizację, bo jak rywalizujesz z kimś to stajesz się po prostu lepszy w tym co robisz.
Jasna sprawa, że konkurencja jest potrzebna. To w takim razie jesteś lepsza niż Dominika Grabowska (zawodniczka francuskiego FC Fleury 91 – przyp. red.)?
Yyy, pomidor (śmiech). Nie mogę odpowiadać na takie pytania, chcesz żeby przez Ciebie mi się 14-letnia przyjaźń skończyła? (śmiech).
***
Oj tego to już bym sobie nie wybaczył
No właśnie…
Wracając na zagraniczne podwórko… Wiedziałaś, przed przyjściem do Niemiec, że Twoja największa konkurentka Klara Buhl (obecnie FC Bayern Monachium – przyp. red.) tak dobrze radziła sobie wcześniej we Freiburgu?
Nie, zupełnie jej wcześniej nie znałam. Dopiero poznałam ją w Monachium, teraz ma mega sezon… Coś tam asystuje..
Nie no jaki dobry, w 9 meczach tylko 3 asysty… Wcześniej coś tam jej się udawało… Takie tam 9 bramek…
O kurde, to szczerze myślałam, że jest tego o wiele więcej (śmiech)
Ty w ogóle przyjmujesz się do siebie takie bodźce, że możesz nie dać rady? Tak jakby strach przed porażką?
Takie myśli na pewno mam, jestem taką zawodniczką, gdzie nie wierzę w siebie. Choć ostatnio staram się pracować nad tym aspektem.
Naprawdę Ty i brak pewności siebie? Serio?
No naprawdę, właśnie to jest mój chyba największy obecnie problem i muszę nad tym jak najszybciej popracować.
W wieku 15 lat wyfrunęłaś do wielkiego świata kobiecej piłki, zdobyłaś mistrzostwo Polski, puchar Polski, Twoje poczynania docenił Bayern Monachium podpisując z Tobą kontrakt i wysyłając Cię na wypożyczenie do Kolonii. W Kolonii wszystkie mecze od deski do deski. I Ty dziewczyno chcesz mi powiedzieć, że nie masz pewności siebie?
No są pewne powody w postaci mojego taty , po prostu mamy teraz między sobą ciche dni i w ogóle nie rozmawiamy o piłce.
Czyli w domu rodzinnym w ogóle unikacie tematu piłki nożnej, czy to tylko taki jednorazowy wybryk?
Ogólnie toczą się rozmowy o piłce – wiadomo, byłabym w szoku gdybyśmy w ogóle o niej nie rozmawiali. Zwłaszcza, że to rodzice namówili mnie przecież do grania w nią.
Jeszcze na chwilę zostając przy Twojej rodzince. Czy kiedykolwiek była taka sytuacja, że podejmowałaś decyzję na podstawie jakiejś porady od strony rodziny? Jakieś słowa od siostry, mamy czy taty? Czy jednak starałaś się wsłuchać się sama w siebie i na spokojnie przeanalizować daną sytuację?
Na pewno były takie sytuacje, tak na szybko to właśnie przypominam sobie chociażby tę z wyjazdem za granicę. Już rok temu mogłam wyjechać grać poza granicami naszego kraju. To właśnie wtedy rodzice doradzali mi, żeby jednak jeszcze rok zostać i zaczekać na lepszą okazję. I po czasie przyznaję, że wyszło mi to na dobre, ponieważ moja niedoszła drużyna w tym momencie zajmuje ostatnie miejsce w lidze.
Rozmawialiśmy przed finalnym nagraniem o mediach społecznościowych. Czy to o Instagramie, YouTubie, współpracach itp. No to przejdźmy do konkretów… Ile za ten Olimp? (śmiech)
Nie no odżyweczkę mogę Ci dać (śmiech).
***
To była Twoja inicjatywa z rozkręceniem swoich social mediów jak założenie swojej strony na Facebooku albo rozwojem Instagrama? Czy jednak była to jakaś porada od managera lub od kogoś z zewnątrz, że jednak fajnie działać nie tylko na boisku?
To była w pełni moja decyzja, jeśli chodzi o rozkręcenie Instagrama. Patrząc na świat, w którą stronę on podąża trzeba mieć jakieś zabezpieczenie w postaci budowania własnego wizerunku. Dodatkowo lubię bawić się Instagramem i z niego korzystać. Dzięki transferowi do Monachium wiele ludzi zaczęło mnie postrzegać jako osobę, która ciężka praca do czegoś doprowadziła.
A chciałabyś budować markę „Weronika Zawistowska” ?
Szczerze, nie myślałam zupełnie o tym, ale w przyszłości chciałabym raczej, żeby moje nazwisko było zapamiętane przez szerszą publiczność.
Widziałem, że Twoja koleżanka z kadry Ewelina Kamczyk zaczęła działać wspólnie na YouTubie z Qeskiem i po części też sama. Może chciałabyś też pójść w tą stronę?
Nieee, to zupełnie nie dla mnie. Jestem zdecydowanie osobą skromniejszą. Czasem wrzucam coś na Instagram, ale żeby nagrywać jakieś vlogi… to zdecydowanie nie moja bajka.
Czyli nie lubisz być w centrum uwagi?
Ciężko jest mi to ująć, bo jednak lubię robić zdjęcia. Jednak zdecydowanie wolę skupić się na karierze piłkarskiej. Wiadomo, że nie wiadomo co będzie za 5, 10 lat. Jednak uważam, że teraz jest czas, żeby skoncentrować się w stu procentach na piłce, a czas pokaże co będzie dalej.
***
Przechodząc sprawnie do spraw związanych z Kolonią. Czy Adrianna Achcińska to Twoja najlepsza koleżanka z obecnego klubu? Najbliżej się z nią trzymasz?
Myślę, że tak, bo z nią najwięcej rozmawiam (śmiech).
Czyli z innymi zawodniczkami nie rozmawiasz? (śmiech)
Nie no, rozmawiam. Po miesiącu już byłyśmy na kawie, na obiadku. Także mega dobrze się zaaklimatyzowałyśmy wspólnie w szatni.
Skoro mowa o szatni to chciałbym Cię podpytać, jak wygląda taka szatnia damska. Czy są też tam tzw. „podśmiechujki” jak zazwyczaj w szatni męskiej, czy jest ona bardziej stonowana?
Na pewno jest trochę śmiechu, ale zdecydowanie mniej niż to co słyszy się w mediach o męskich szatniach.
Czujesz różnicę pomiędzy polską szatnią, a zagraniczną? Bo wielu polskich piłkarzy mówi o tym, że to właśnie ta polska szatnia była pod każdym względem wyjątkowa i lepsza po prostu.
Troszkę tak, przede wszystkim chodzi głównie o mentalność. To tym najbardziej różnią się te dwie szatnie, ale w całym rozrachunku są one bardzo podobne. W szatni niemieckiej jest większy szacunek. Czy to starsze zawodniczki do młodszych i na odwrót. Jak i również starsze zawodniczki darzą ogromnym szacunkiem ludzi z klubu – zarząd, trenerów. W Niemczech jest też tak, że wchodzisz, robisz swoją robotę i wychodzisz. Po prostu…
***
Spotkałaś na swojej drodze zawodniczki, które traktowały grę w piłkę nie jako przyjemność i pasję, ale jako po prostu zwykłą pracę na etacie?
Na pewno te starsze zawodniczki tak mają, że rano pracują, przychodzą popołudniu do klubu i wracają do domu. Za granicą większość zawodniczek tak ma, że robią swoje i wychodzą. Mało jest takich, które wyjdą gdzieś na miasto.
Czyli integracja w Niemczech pomiędzy treningami nie istnieje?
Nie, coś Ty. Tutaj nie ma czegoś takiego. W Polsce były właśnie imprezy, jakieś wyjścia na jedzenie, grille. Jednak są tego plusy i minusy. Z jednej strony fajnie, że są te integracje, ale czasami one generują jakieś niepotrzebne awantury.
W ogóle obserwowałaś wcześniej Kolonię jako klub? Śledziłaś ich poczynania w lidze niemieckiej, czy dopiero dowiadywałaś się o nim po przyjściu?
Mój menadżer już wcześniej rozmawiał z Kolonią. Nie było sytuacji, gdzie nie wiedziałam o tym klubie. Kolonia była pierwsza, a później pojawiła się opcja pojechania na testy do Bayernu. Jednak nie wiedziałam, że będą chcieli mnie od razu wypożyczyć żebym grała. Dopiero po półtora miesiąca dowiedziałam się, że władze Bayernu nie chcą żebym siedziała na ławce i zaproponowali właśnie wypożyczenie.
Wiedziałaś wcześniej, że Ada też przechodzi do Kolonii z SMS-u Łódź?
Ptaszki ćwierkały o tym, ale nie nastawiałam się, że spotkam ją na 100% w tym zespole. Jednak byłam gotowa na to, żeby pójść sama do nowego otoczenia. Ogólnie, jak wyjechałam to nauczyłam się żyć sama, polegać tylko na sobie. Bałam się, że się nie odnajdę za granicami Polski. Jednak teraz potrafię sobie w zupełności zorganizować wolny czas i nie mam z tym żadnego problemu.
Jesteś typem samotnika?
Nie, właśnie nie. W Polsce musiałam cały czas z kimś przebywać. Jak siostra szła do pracy i zostawałam sama w mieszkaniu to już otaczała mnie taka zła energia. Jednak po czasie nauczyłam się z tym żyć…
Czyli z wiekiem wszystko przychodzi?
Czy Ty uważasz, że jestem stara? (śmiech)
Przecież mamy tyle samo lat, no co Ty nigdy bym tak nie pomyślał (śmiech)
No mam nadzieję (śmiech)
***
Nina Patalon czy Miłosz Stępiński?
Kiedyś dostałam takie pytanie na żywo… Daj spokój…
Jakie było najgorsze pytanie, które dostałaś od dziennikarza?
Najgorsze pytania to są właśnie takie, „jak zaczynałam grać w piłkę?”. Wiesz, zadają takie pytania, żeby je po prostu zadać. To ja mam takie wtedy ehh…
Właśnie mój przyjaciel napisał mi wiadomość przed naszą rozmową, żebym koniecznie zapytał Cię o SMP UKS Bródno, ale to chyba było bardziej napisane w prześmiewczy sposób.
Akurat jeśli o SMP UKS Bródno to ten czas i treningi z Wami wspominam mega dobrze, serio. Nie zawsze, ale staram się zawsze wspomnieć o Was.
Jak rozmawiałaś z dziewczynami z Niemiec, to któraś wspominała, że też zaczynała grać z chłopakami? Czy jednak to są dziewczyny prosto z akademii?
Stricte nie rozmawiałam o tym temacie. Jednak wiem, że u nas Szwajcarka wypłynęła na świat właśnie z akademii dla dziewczynek. Tam od małego jest zainteresowanie piłką. Tam już dziewczynki mają przeróżnych trenerów od przygotowania fizycznego czy taktycznego.
A w Polsce? Spotkałaś się z dziewczynami, które w ogóle nie grały na początku z chłopakami?
Tak na szybko przeglądam, no właśnie nie. I to jest jedno z tych gorszych pytań, które notorycznie dostajemy…
Bo odpowiedź jest zawsze taka sama?
Dokładnie tak. I klepiesz w kółko jedno i to samo, bo te rzeczy się nigdy nie zmienią.
***
Twoja starsza siostra była kiedyś trenerką właśnie w jednej z akademii na Bródnie. Rozmowy z nią sprawiły, że „ciągnie” Cię do trenerki czy raczej to nie jest Twoja sfera, w której czułabyś się dobrze?
Rodzice właśnie mówili mi, żebym zaczęła robić papiery trenerskie, ale zupełnie nie ciągnie mnie do tego. Może, gdybym miała wszystko ogarnięte to tak, ale nie widzi mi się zaczynać z małymi dziewczynkami wszystkiego od nowa. Mimo tego, że lubię dzieci to za dużo cierpliwości nie mam (śmiech). Jak skończę grać w piłkę, to nie chciałabym opuszczać piłki. Jest też kosmetologia, w której chciałabym się rozwijać, ale mimo wszystko piłka to piłka.
Wiem, że jesteś jeszcze bardzo młodą zawodniczką i przed Tobą jeszcze kilka lat grania. Jednak czy boisz się takiego życia po piłce?
Czasami mam takie myśli. Jak rozmawiałam z dziewczynami, które kończyły karierę i siedziały w domu… O prosty przykład, moja przyjaciółka skończyła grać w piłkę i nie miała co robić. Poszła do pracy, która w ogóle jej nie pasowała i nienawidziła tego robić. Później wpadła w depresję i wylądowała w szpitalu. Myślę, że jeżeli ma się jakiś plan to zakończenie będzie mniej bolesne.
Właśnie chciałem to porównać ze światem piłkarskim mężczyzn, gdzie tak naprawdę jest bardzo duży rozstrzał, jeśli chodzi o życie po karierze. Jeden ma własną firmę, a drugi kończy jako alkoholik albo wpycha się do telewizji nie mając pojęcia o czym mówi.
W piłce kobiecej to wygląda zupełnie inaczej. Mężczyźni mają o wiele więcej pieniędzy niż kobiety i mogą sobie pozwolić na wiele więcej.
Sądzisz, że powinna być „emerytura piłkarska” w postaci pensji wypłacanej po karierze?
Na pewno byłaby to fajna forma, żeby pomóc niektórym zawodniczkom, które nie potrafią odnaleźć się po karierze w życiu. Jednak jestem pewna, że takie coś nigdy nie zostanie wprowadzone. Przynajmniej nie w polskiej piłce…
Jeśli chodzi o finanse, to jesteś osobą, która wydaje zarobioną kasę czy właśnie z racji tego, że wcześniejsza wspomniana forma nie istnieje to oszczędzasz? Jak to u Ciebie wygląda?
Raczej nie mam czegoś takiego, że od razu jak dostanę kasę to lecę na zakupy. Staram się oszczędzać, bo też gdzieś z tyłu głowy mam po prostu swoje plany. Chciałabym przede wszystkim oszczędzić na kupno mieszkania, bo myślę, że to najważniejsze i to najlepsza inwestycja. W późniejszym czasie, może jakieś auto…
***
Istnieje w piłce kobiecej taki urlop macierzyński? Czy w przypadku zajścia w ciąże klub po prostu rozwiązuje kontrakt z zawodniczkami? Jak to faktycznie wygląda?
Wydaje mi się, że to zależy od dogadania się z klubem. W Polsce jeśli zaszłabym w ciążę, to na pewno nie otrzymywałabym pensji. Za granicą to już zależy od tego co jest zapisane w kontrakcie, ale na pewno kluby bardziej są otwarte na pomoc w tym temacie niż w Polsce. W USA kobiety często mają dzieci i strasznie szybko wracają po porodzie.
Alex Morgan wróciła błyskawicznie. Też byłem w szoku, jak szybko można wrócić do formy. To jest twoja idolka, jeśli chodzi o piłkę kobiecą? Czy Ty w ogóle masz kogoś na kimś się wzorujesz?
Kiedyś moim idolem był gość co siedzi przede mną (śmiech). Tak na poważnie to miałam idola w postaci Cristiano Ronaldo, później był Paulo Dybala z Juventusu. Jeśli chodzi o futbol kobiecy to zdecydowanie: Alex Morgan i Ada Hegerberg.
Jesteś osobą, która kibicuje jakiemuś klubowi czy raczej jesteś kibicką poszczególnych zawodniczek ze względu na to, że z nimi grałaś?
Ulubiony klub w piłce kobiecej to FC Barcelona, bo to co one grają to głowa mała. Z męskiej nie mam jakiegoś ulubionego klubu. Wiadomo gdzieś tam jest Robert Lewandowski, więc gdybym musiała to chyba wybrałabym Bayern.
Gdybyś mogła wybrać jeszcze jakiś klub, w którym chciałabyś grać to wybrałabyś klub z ligi niemieckiej?
Nieee, wybrałabym na pewno z ligi angielskiej i byłby to jedyny słuszny klub w Londynie – Chelsea Londyn.
Fatalny wybór… Jest tylko jeden szanowany klub w Anglii z czerwonej części Manchesteru (śmiech).
Nie no, gdzie… (śmiech)
Trochę daleko od domu ta Anglia.
No to prawda, ale myślę jak już przeżyłam trochę w Kolonii oddalonej o 1000 kilometrów od domu, to Anglia nie byłaby wielkim problemem. Z resztą staram się jak najczęściej odwiedzać rodzinę, jak tylko mam czas. Zazwyczaj dzieje się to w trakcie kadry, kiedy przylatuje do Polski.
Jeśli już zahaczyliśmy o temat kadry, to uważasz, że macie szansę na wyjście z grupy?
Szanse mamy, wszystko leży w naszych głowach i nogach.
***
Jako, że ta rozmowa ukaże się już po nowym roku, czy Ty masz jakieś postanowienia lub cele na zbliżający się 2022 rok?
Na pewno chciałabym zdobyć więcej bramek, bo Bayern pewnie będzie patrzył na statystyki, i być zdrowa to przede wszystkim.
To Bayern nie ogląda Twoich meczów i wyłącznie patrzy na statystyki?
Oglądają praktycznie wszystkie mecze, w których gram.
Poczułaś ulgę po strzeleniu pierwszej bramki w Kolonii?
Mega zeszło ze mnie ciśnienie. Akurat kryje się za tym ciekawa historia, że właśnie wtedy grałyśmy mecz z Bayerem Leverkusen, w którym występuje Sylwia Matysik. I Sylwia przyjechała do mnie do mieszkania przed meczem i właśnie powiedziała „Wera, ale żebyś Ty nie strzeliłą swojej pierwszej bramki przeciwko nam”. No i tak wyszło, że się udało.
***
A od początku wkomponowałaś się w zespół, czy jednak zajęło Ci to kilka spotkań, żeby dojść do optymalnej formy?
Właśnie nie zależało mi tak bardzo na bramkach, jak na samej dobrej grze po prostu. Pierwsze spotkania były tragiczne w moim wykonaniu, strasznie mnie to denerwowało.
Niektórzy piłkarze z tego co można przeczytać w wywiadach zapisują sobie na lodówce, bądź kartce swoje cele na dany sezon lub okres czasu. Czy Ty masz podobnie, czy jednak stawiasz na to co jest tu i teraz i skupiasz się na regularnej pracy?
Na cztery ostatnie ostatnie kolejki miałam taki swój zeszycik, ale nie było tam żadnych liczb. Bardziej były do tekstu motywujące, żeby się nie poddawać i wierzyć w siebie, takie psychologiczne rzeczy.
Pracujesz z psychologiem? Macie w klubie takiego, do którego możecie się zwrócić?
W kadrze miałyśmy psychologa, teraz nie mamy. Jednak chciałabym zacząć pracować właśnie z osobistym psychologiem.
Uważasz, że to ważna część w dzisiejszym futbolu kobiecym?
Pewnie, uważam, że to osoba, która jest bardzo ważna w całym składzie. A Ty uważasz, że są potrzebni?
No pewnie, że tak. Lepiej jest jak oczyścisz sobie umysł z osobą, która profesjonalnie się tym zajmuje na co dzień.
No właśnie teraz naszym psychologiem jest Nina Patalon. Także trener i psycholog kadry w jednym (śmiech).
Miałaś kiedyś takie myśli przechodząc z Pragi do Łęcznej: „hej to już jest ten etap, gdzie jestem na topie, że z tego konia się nie spadnie”?
Chyba nie miałam czegoś takiego nigdy. Bardziej cieszyłam się z dnia na dzień. Ale zawsze chce więcej i więcej.
Czyli taka obsesja doskonałości?
No trochę może tak jest… Ale to chyba przez mojego tatę (śmiech).
W domu tata porównywał Cię do Wojtka Kowalczyka?
No właśnie w domu raczej nie zdarzyło się, żeby tata mi o nim wspominał. Joanna Tokarska cały czas mi o nim wspomina, czy to w transmisjach jak grałam w Ekstralidze, czy to jak się spotkamy gdzieś na wywiad.
Wiadomo, że Twoim największym sukcesem jest właśnie przejście do Bundesligi, a nie boisz się że obrośniesz w piórka i sodówka strzeli?
Nieee, to nie w moim przypadku. Stąpam twardo po ziemi, więc nie sądzę, żeby odwaliła mi sodówka do głowy. Tak jestem wychowana, więc nie lubię obnosić się z tym co osiągam. Raczej wolę stać z boku.
***
Weronika Zawistowska ze Złotą Piłką w przyszłości. Mocno odleciałem, czy jednak uważasz, że jest to realne w przyszłości?
Może w 2028, może później. Zależy też jak mi pójdzie w Bayernie, bo trochę boję się tego, iż trener na mnie nie postawi i mi nie zaufa.
Miałaś rozmowę wcześniej rozmowę z trenerem Bayernu?
Nie, właściwie więcej rozmawiałam z dyrektorką przy podpisywaniu kontraktu niż z trenerem. Wtedy jeszcze co prawda z językiem było ciężko, ale jakoś dałam radę (śmiech).
No właśnie i jak się dogadałaś z dyrektorką?
Raczej to był język angielski, niemieckiego praktycznie w ogóle nie znałam. Jednak teraz jak już wyjechałam za granicę, to staram się mówić tylko i wyłącznie w języku niemieckim. Dużo daje mi po prostu codzienna komunikacja w szatni Kolonii. Tak naprawdę nie ma nic lepszego niż codzienne porozumiewanie się w szatni. Uważam, że dużym atutem jest też to, że sama po prostu chce się uczyć.
Uważasz, że jesteś najlepszą zawodniczką w swoim obecnym klubie?
Nieee, to zdecydowanie nie. Moim zdaniem najlepsza jest Mandy Islacker, którą widzę masz w swoich notatkach zapisaną (śmiech)
Nie wolno tak podglądać (śmiech)
Do góry nogami nawet dobrze widzę. Zdecydowanie ona, bo przecież zdobyła Ligę Mistrzyń, więc jest to ogromne osiągnięcie.
To jest Twoje marzenie sięgnąć po ten puchar?
Wiadomo, jak już mierzyć to wysoko. Bardzo chciałabym go zdobyć w przyszłości.
Jesteś osobą, która wyznacza sobie duże cele i do nich dąży, czy jednak idziesz metodą małych kroków?
Myślę, że wysoko stawiam sobie cele, ale dążę do nich metodą małych kroków. Staram się robić małe kroki i pomału dążyć do celu.
W ogóle śledzisz jeszcze piłkę nożną jak masz taki napięty kalendarz? Czy jednak nie masz już na to zupełnie czasu?
Bardzo lubię oglądać piłkę, z polskiej ligi oglądam Legię, ale jakoś zimno w tabeli (śmiech).
Lepiej zostawmy ten temat Legii…
W sumie racja, ale wiesz, to nie jest też tak, że ja śledzę wszystkie mecze i znam wszystkich piłkarzy. Lubię sobie obejrzeć jakiś mecz, ale żebym znała wszystkich, to nie.
***
Ty czujesz w ogóle, że wiele dziewczynek się na Tobie wzoruje?
Tak, dostaję wiele wiadomości, właśnie od dziewczynek z pytaniami: jak zacząć trenować? Co zrobić żeby osiągnąć to co ja osiągnęłam? Niektóre nawet dziewczynki mają mnie na tapecie i wzorują się na mnie.
Motywuję Cię to do pracy?
Strasznie mnie to motywuje. Fajnie, że jest kilka osób dla których jestem wzorem. Pomimo tego, że to są bardzo małe dziewczynki to strasznie jestem dzięki nim zmotywowana do dalszej ciężkiej pracy.
A zdarzyła się kiedyś sytuacja, czy to na kadrze czy to w klubie, że któraś z dziewczyn nie zdążyła na jakiś samolot a propos lotniska? Bo pamiętam, kiedyś Łukasz Wiśniowski, wtedy z Łączy Nas Piłka, opowiadał, że miał właśnie taką sytuację, że zaspał po ciężkiej nocy. I w nieodebranych miał już nawet nie piłkarzy, a samego prezesa Bońka. Zdarzyło się coś podobnego u Was?
Kiedyś na jednej z kadr młodzieżowych prawie spóźniłyśmy się na zbiórkę. Jedna z koleżanek zamiast kul lekarskich dostała wózek inwalidzki od angielskiej służby zdrowia. I my w tej Anglii przez centrum miasta pchamy ten wózek z nią, a ludzie się na nas patrzą jak na idiotki co my robimy i przed kim uciekamy. Żeby było jeszcze lepiej to ówczesny trener kadry młodzieżowej kazał tej dziewczynie prowadzić rozgrzewkę przed meczem.
Tej dziewczynie na wózku kazał prowadzić rozgrzewkę?
Tak.. (śmiech). Jednak później już został wyrzucony z kadry, z resztą troszkę zasłużył…
A trener, któremu najwięcej w życiu zawdzięczasz to:..?
Wydaje mi się, że Sebastianowi Stemplewskiemu, byłemu trenerowi Czarnych Sosnowiec. Naprawdę to był złoty człowiek, a to jak go potraktowali to jest cios poniżej pasa. Naprawdę potraktowali go jak najgorszego człowieka.
Czułaś „ciężary” zakładając po raz pierwszy koszulkę z orłem na piersi?
Może nie znane wszystkim ciężary, ale mocny stres był we mnie. Wcześniej ogromie się stresowałam, i uważam że to mnie mocno spaliło na początku mojej przygody z reprezentacją.
Na koniec, na jakim poziomie rozgrywkowym umiejscowiłabyś się w świecie mężczyzn? Oczywiście nie patrząc na walory fizyczne, a stricte na umiejętności piłkarskie?
Ciężko powiedzieć, na pewno nie w Ekstraklasie, w pierwszej lidze też byłoby mi ciężko… A Ty gdzie byś mnie umiejscowił?
Pierwsza liga na spokojnie… Za kilka lat jak pograsz w Bayernie to Ekstraklasa wiadomo!
Aż tak wysoko to się nie spodziewałam… (śmiech)
Rozmawiał: Krzysztof Dąbrowski
Źródło fot. Sylvia Eichinger / www.instagram.com/w_zawistowska10/