Obserwuj nas

Rozgrywki

Raków – Yeboah 4:1

Śląsk Wrocław to obok Cracovii najbardziej nieprzewidywalna drużyna tej rundy. Porażki z Zagłębiem i KKS-em Kalisz potrafił przeplatać zwycięstwami z Lechem Poznań i Pogonią Szczecin. Idąc więc logiką Ekstraklasy, wynik starcia Raków – Śląsk mógł sprawić dużą niespodziankę postronnemu kibicowi i dać dużo radości w Warszawie.  Ale tym razem nasza liga zafundowała nam widowisko ze wszech miar logiczne i spodziewane – pewne zwycięstwo Rakowa.

Śląsk spóźnił się na mecz

W pierwszej połowie drużyna z Wrocławia nie istniała. Nie stwarzała właściwie żadnych problemów Rakowowi, który schodził do szatni prowadząc 2:0 po golach Władysława Koczerhina i Iviego Lopeza. Powinien prowadzić jeszcze wyżej, gdyby nie (kolejne niestety) groteskowe pudło Gutkovskisa. Łotysz musiał wykazać się wielkim akrobatycznym kunsztem, aby z tamtej sytuacji nie oddać nawet strzału w światło bramki. Najlepiej tę połowę podsumował strzelec pierwszego gola, który w wywiadzie w przerwie z Mają Strzelczyk powiedział: „Jeździmy od meczu do meczu. Ten mecz jest chyba najwolniejszy jaki graliśmy”.

57 minuta – początek meczu

Po przerwie obraz spotkania wyglądał podobnie. Bramki zdobyli Bartosz Nowak oraz Ivi Lopez. Między trzecim, a czwartym golem, Ivan Djurdević wprowadził na boisko Johna Yeboaha za Denisa Jastrzembskiego. W 11 minut po wejściu na murawę Yeboah strzelił dla Śląska honorowego gola. Akcja po kontrze, świetne okiwanie Tudora i strzał, który Kovacević miał na rękawicy, ale nie zdołał go zablokować. Cała drużyna z Wrocławia została przez Niemca rozruszana i zaczęła stawiać się Rakowowi. A że ten był już pewien zwycięstwa i Marek Papszun zaczął wpuszczać rezerwowych, mecz zakończył się wynikiem 4:1. Gdyby nie zmiana Yeboaha, całkiem możliwe, że doszłoby do powtórki spotkania Raków – Wisła Płock z poprzedniej rundy. Dziwi, dlaczego Djurdević nie wystawił swojego najlepszego piłkarza w pierwszym składzie. Jeśli prawdą są informacje o urazie, to tym bardziej niezrozumiałe jest ryzykowanie i wprowadzanie go na boisko przy wyniku 3:0, kiedy to mecz był już dla Śląska przegrany.

Kogo pochwalić w Rakowie?

Władysław Koczerhin notuje kolejny gol oraz asystę, a Jean Carlos Silva przerywa swoją passę gola co mecz i zalicza „tylko” asystę. Obaj wyrastają na najlepszych zawodników Rakowa rundy wiosennej. Cieszy dublet Iviego oraz gol i asysta Bartosza Nowaka. Obaj prezentowali się dość kiepsko po przerwie zimowej, zwłaszcza ten drugi, a trzeba powiedzieć, że wybrali być może najlepszy moment na powrót do formy strzeleckiej.

Cracovia i przerwa

W sobotę Raków czeka ostatni mecz przed przerwą reprezentacyjną – z Cracovią w Częstochowie. Drużyna Marka Papszuna jeszcze nigdy nie wygrała z „Pasami” w Ekstraklasie. Raz udało się to w półfinale Pucharu Polski 20/21, po golach Araka (sic!) i Gutkovskisa. W tym sezonie Raków przegrał już z Cracovią na wyjeździe 0:3.
W żadnym innym meczu wcześniej i później nie tracili więcej niż dwóch goli. Ładnym domknięciem sezonu, który prawdopodobnie będzie dla Rakowa mistrzowski, byłoby wreszcie zdjęcie klątwy, jaką na Medaliki rzuciła krakowska drużyna. Przełamanie klątwy będzie tym ważniejsze, że tuż po przerwie reprezentacyjnej czeka nas mecz na szczycie. 1 kwietnia przy ulicy Łazienkowskiej Raków zmierzy się z Legią. Jeśli udałoby się wygrać oba te spotkania, losy mistrzostwa byłyby właściwie rozstrzygnięte.

Fot.: Materiały prasowe Rakowa Częstochowa

2 komentarze

2 Comments

  1. Pingback: Korona opuszcza strefę spadkową #MinąłWeekend - 24. kolejka | WATCH EKSTRAKLASA

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki