Obserwuj nas

Minął weekend

Korona opuszcza strefę spadkową #MinąłWeekend – 24. kolejka

Korona wygrała Świętą Wojnę i wydostała się ze strefy spadkowej. Lechia gromi Miedź. Pogoń i Widzew zdobyli ważne bramki w doliczonym czasie gry, a Lech zremisował po grze na fatalnej murawie w Gliwicach – to wszystko wydarzyło się w 24. kolejce Ekstraklasy.

Gdańszczanie odkupili winy

Lechia Gdańsk 4:0 Miedź Legnica

24. kolejkę Ekstraklasy otwierał pojedynek Lechii Gdańsk z Miedzią Legnica. Obydwie drużyny nie miały za sobą udanego okresu. Zarówno gospodarze, jak i goście byli zamieszani w walkę o utrzymanie. Lechiści odebrali srogą lekcję futbolu od poznańskiego Lecha, przegrywając 0:5. Goście zaś nie wygrali na własnym stadionie w bardzo ważnym meczu z Jagiellonią, kluczowym w kontekście walki o utrzymanie.

Pierwsza połowa była absurdalnie nudna. Na boisku nie działo się dosłownie nic. Najlepiej podsumowuje ją fakt, iż najciekawszą akcją pierwszej połowy został wybrany strzał jednego z zawodników gospodarzy, wprost w ręce bramkarza rywali. Mimo, że było to bardzo ważne spotkanie, to drużyny nie wykazywały ducha walki. Grali jakby był to mecz o pietruszkę.

Jednakże gdańscy zawodnicy wyszli w drugiej połowie z większym zaangażowaniem i się im to opłaciło. Bądź co bądź niechlujne dośrodkowanie Pietrzaka wykorzystał Zwoliński. Bardzo zaimponował mi sposób w jakim to napastnik strzelił tego gola. Nie była to łatwa piłka i wielu ekstraklasowych napastników miałoby problem ze zdobyciem bramki w takiej sytuacji. Kwadrans przed zakończeniem meczu Ilkay Durmus popisał się fenomenalnym uderzeniem z dystansu, tym samym zdobywając swoją pierwszą bramkę w sezonie. Kilka chwil później w polu karnym  padł Bartkowski i sędzia po konsultacji z wozem VAR podyktował rzut karny. „Jedenastkę” na gola zamienił Łukasz Zwoliński, pokonawszy Stefana Kapino. Wynik meczu ustalił Flavio Paixao w doliczonym czasie gry. Ta porażka znacznie skomplikowała Miedzi sprawę utrzymania w lidze.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1634263621499756559?s=20

Pewne zwycięstwo Rakowa

Raków Częstochowa 4:1 Śląsk Wrocław

Raków Częstochowa w piątkowy wieczór zdemolował wrocławskiego Śląska. Częstochowianie wygrali 4:1, a jedynego honorowego gola dla gości strzelił John Yeboah. Więcej o tym meczu dowiecie się w tekście Raków 4:1 Yeboah.

Święta Wojna dla Kielc

Korona Kielce 2:1 Radomiak Radom

Scyzoryki po wstydliwej porażce przeciwko Warcie, szybko zmazały plamę, pokonując Wisłę Płock. Kielczanie w kolejnym spotkaniu na swoim stadionie podejmowali Radomiaka. Podopieczni Mariusza Lewandowskiego dopiero przed tygodniem przegrali pierwsze spotkanie w 2023 roku. Dlatego kielczanie musieli dobrze się przygotować, aby sforsować defensywę przyjezdnych, która w tej rundzie skapitulowała tylko dwukrotnie.

Od początku meczu boisko było pokrytą cienką warstwą śniegu. Dla gospodarzy spotkanie nie rozpoczęło się najlepiej. Już w 6. minucie do bramki Konrada Forenca trafił Leonardo Rocha. Defensywa Korony kompletnie nie była skupiona na Portugalczyku, który z pełnym spokojem mógł wykończyć akcję uderzeniem głową.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1634562789825032194?s=20

Strzelony gol uśpił przyjezdnych. Beniaminek wykazywał więcej chęci do kreacji akcji ofensywnych. Jednak nie przekładało się to na klarowne sytuacje. Wiele strzałów było oddawanych z dystansu. Do wyrównania doszło po rozegraniu stałego fragmentu gry. Z bocznego sektora boiska dośrodkował Ronaldo Deaconu, a Yevgeniy Shikavka lekko trącił futbolówkę w polu karnym i skierował ją w światło bramki. Gospodarze swoją determinacją zasłużyli na wyrównanie rezultatu.

W drugiej części gry obraz spotkania wyrównał się. W 69. minucie Scyzoryki powinny objąć prowadzenie, ale Dawid Błanik fatalnie wykończył kontrę, uderzając prosto w bramkarza gości. Chwilę później to Radomiak mógł zdobyć rozstrzygającą bramkę, ale Semedo uderzył z bliskiej odległości obok słupka. W drugiej połowie obie ekipy oddały po trzy strzały celne. Ale to gospodarzy było stać na trafienie rozstrzygającego gola. W doliczonym czasie gry Błanik posłał podanie wzdłuż pola karnego, a tuż przy słupku nogę dostawił Kacper Kostorz, który dwie minuty wcześniej pojawił się na boisku.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1634584966284685313?s=20

***

Korona zdobywa kolejny komplet punktów i po bardzo długim czasie spędzonym w strefie spadkowej wydostają się z niej. I to nie przypadkowo. Po tym, jak zespół objął Kamil Kuzera, Scyzoryki zaczęły grać odważniej, czego efektem jest regularne punktowanie. Natomiast Radomiak zalicza trzeci mecz z rzędu ze straconą bramką, ale ich sytuacja w tabeli jest bezpieczna. Obecnie plasują się na 8. pozycji.

Szczęśliwe zwycięstwo Pogoni

Zagłębie Lubin 0:1 Pogoń Szczecin

Ten mecz obfitował w dużą liczbę okazji z obu stron. Koniec końców szalę na swoją stronę przechylili goście, a dokładniej Marcel Wędrychowski, dla którego była to pierwsza bramka w sezonie. Więcej o tym meczu przeczytacie w tekście Mateusza Kotlarza.

Gol kolejki za golem kolejki

Jagiellonia Białystok 2:1 Górnik Zabrze

W spotkaniu między Dumą Podlasia a zabrzanami walka toczyła się o wysoką stawkę. Po rozstrzygnięciu wcześniejszych meczów tej kolejki było wiadome, że przegrany zespół wyląduje w strefie spadkowej, a wygrany da sobie odrobinę wytchnienia. Za kulisami spekulowało się, że ewentualna porażka Jagielloni może przesądzić o posadzie Macieja Stolarczyka.

Początkowo obie drużyny solidarnie próbowały swoich sił po strzałach z dystansu. Stanowiło to przedsmak tego, co wydarzyło się później. W 24. minucie  Lukas Podolski mocno przymierzył z lewej nogi sprzed pola karnego w kierunki bramki Sławomira Abramowicza. Był to jego trzeci gol w sezonie. Nie minęły trzy minuty, a na tablicy wyników widniał remis. Miano bramki kolejki Niemcowi chciał szybko odebrać Nene. Portugalczyk doprowadził do wyrównania  po strzale z odległości 25 metrów od bramki Daniela Bielicy. Kibice, którzy postanowili spędzić sobotni wieczór przy tym spotkaniu, nie mieli na co narzekać, gdyż zostali uraczeni pięknymi trafieniami.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1634644192486993924?s=20

***

Przed przerwą Duma Podlasia zdołała wyjść na prowadzenie. W polu karnym gości sfaulowany został Taras Romanczuk. Jednak przed odgwizdaniem jedenastki arbiter Tomasz Kwiatkowski obejrzał tę sytuację na monitorze VAR, po czym wskazał na wapno. Marc Gual nie strzelił gola za pierwszym razem, ale dopiero po dobitce.

W przerwie Bartosch Gual dokonał trzech zmian. Zabrzanie próbowali gonić wynik. Grali ofensywnie, zepchnęli białostoczan do defensywy. Jednak taki sposób gry nie przeszkadzał Jagielloni. Podopieczni Macieja Stolarczyka mający korzystny rezultat wiedzieli, że od tego momentu wystarczy im tylko zachować czyste konto. Gospodarze nie uderzyli ani razu w światło bramki Bielicy, zaś przyjezdni oddali takich strzałów cztery, ale żaden nie zakończył się powodzeniem.

W rundzie wiosennej już po raz kolejny Jagiellonia wyciąga maksimum w porównaniu do tego, jaki poziom prezentuje na boisku. Górnicy nie znaleźli sposobu na wyrachowaną Dumę Podlasia. Zabrzanie w 2023 roku zdobyli tylko 5 punktów i to spowodowało, że obecnie wylądowali w strefie spadkowej.

Bez emocji

Warta Poznań 0:0 Cracovia

Po ostatnich spotkaniach u obu ekip pozostał niedosyt. Pasy na własnym terenie nie zdołały pokonać słabo spisującego się Śląska. Natomiast podopieczni Dawida Szulczka po cennym zwycięstwie w Sercu Łodzi, w środę w zaległym spotkaniu przegrali w Płocku z miejscową Wisłą. Sąsiedzi w tabeli powinni być zdeterminowani, aby zdobyć komplet punktów.

Jednak nie było tego widać na boisku. Spotkały się ze sobą rywale, którzy lubią kontrować niż prowadzić grę w ataku pozycyjnym. Odzwierciedliło się to w niewielkiej liczbie kreowanych sytuacji bramkowych. W pierwszej części meczu, jeśli już pojawiało się jakiekolwiek zagrożenie to głównie w polu karnym przyjezdnych. Głównie, zamiast strzałów na bramkę mogliśmy zaobserwować wiele podań wzdłuż bramki, które nie znajdowały swoich adresatów.

Po przerwie minimalna przewaga gospodarzy została utrzymana. Nieco częściej gościli na stronie przeciwnika. Zieloni najpoważniejsze zagrożenie stworzyli po akcji Stefana Savicia oraz Adama Zrelaka. Słowak miał zbyt mało miejsca, aby mógł pokonać Karola Niemczyckiego. W całym spotkaniu gospodarze oddali dwa celne strzały przy jednym gości. Pasy mogły zawdzięczać remis dobrej  dyspozycji Niemczyckiego.

Ostatecznie nikomu nie udało się znaleźć drogi do bramki przeciwnika i po bezbarwnym meczu obie ekipy podzieliły się punktami.

Niemrawy mecz w Gliwicach zakończony remisem

Piast Gliwice 1:1 Lech Poznań

Niedzielę otwieraliśmy starciem Piasta Gliwice z Lechem Poznań. Priorytetem „Kolejorza” jest, i był rewanżowy mecz z Djurgardens IF, toteż ponownie mogliśmy oglądać poznański zespół w dość okrojonym składzie. Po raz pierwszy od dawien dawna w pierwszym składzie mogliśmy ujrzeć Lubomira Satkę oraz Barry’ego Douglasa. Znacznym utrudnieniem był stan gliwickiej murawy. Takiej drużynie, jaką jest Lech, taka murawa sprawie utrudnienie w grze w ataku pozycyjnym.

Pierwsza połowa była dość uboga w wydarzenia boiskowe. Goście nie prezentowali się dobrze. Mieli kilka okazji, ale to wszystko było takie wymęczone, brakowało w tym płynności. Piast zaś nie był w stanie tego wykorzystać. Poza słupkiem Kądziora nie mieli żadnych dogodnych sytuacji. Mimo, że jak wcześniej wspominałem – Lech nie grał dobrze i można było go ugryźć.

W 64. minucie Joao Amaral przypadkowo kopnął rywala w polu karnym i została podyktowana „jedenastka”. Było to bardzo niefortunna sytuacja, ponieważ Portugalczyk dosłownie kilka sekund wcześniej wszedł na boisku, jako zmiennik. Rzut karny wykonywana przez Patryka Dziczka, ale do piłki dobiegł Michał Chrapek i umieścił ją w bramce. Gra Lecha nie wyglądała dobrze. „Kolejorz” grał strasznie wolno, przewidywalnie. W pewnym momencie wydawało się, że nic nie uchroni poznaniaków przed trzecią porażką w tej rundzie. Jednakże tak się nie stało, dzięki Nice Kvekveskiriemu i jemu fenomenalnemu uderzenie, którym to w doliczonym czasie gry pokonał Frantiska Placha.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1634947223699218432?s=20

Legia umacnia się na fotelu wicelidera

Legia Warszawa 2:0 Stal Mielec

W poprzednim sezonie Legia przegrała przy Łazienkowskiej ze Stalą. Tym razem warszawianie bez swojego lidera Josue zdołali rozstrzygnąć losy spotkania na swoją stronę. Mielczanie mimo nie najgorszej gry, nie przeciwstawili się skutecznie gospodarzom. Więcej o tym spotkaniu napisał Krzysztof Dąbrowski w artykule Zwycięstwo bez dyrygenta [KOMENTARZ ZE STADIONU].

Przełamanie Sancheza

Wisła Płock 1:1 Widzew Łódź

Nafciarze po przegraniu kolejnych pięciu spotkań w rundzie wiosennej zdołali przerwać fatalną passę, wygrywając w zaległym spotkaniu przeciwko Warcie Poznań. Na Wisłę wygrana powinna wpłynąć motywująco. Widzew w ostatniej serii przegrał z Zielonymi. Dlatego, czemu Wisła nie mogłaby się pokusić o kolejne zwycięstwo? Do wyjściowego składu RTS-u powrócił Jordi Sanchez oraz Mato Milos.

Przebieg pierwszej części spotkania był dość wyrównany. Nie zarysowała się przewaga po żadnej ze stron. Obie ekipy wymieniały się inicjatywą posiadania piłki. Ciężko było o klarowne sytuacje. W 28. minucie łodzianie stworzyli najpoważniejsze zagrożenie po strzale Marka Hanouska. Na posterunku był golkiper gospodarzy Krzysztof Kamiński. Im bliżej było przerwy, tym Nafciarze coraz częściej i odważniej gościli przy polu karnym gości. W 40. minucie przyniosło to oczekiwany efekt. Na listę strzelców wpisał się Rafał Wolski po uderzeniu przy krótkim słupku. W tej sytuacji słabą interwencją wykazał się Mateusz Żyro, któremu nie udało się przypilnować płockiego pomocnika.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1635352168000528401?s=20

Po przerwie Widzew chciał przejąć inicjatywę. Jednak w zagraniach przyjezdnych było wiele nie dokładności, a dośrodkowania w pole karne nie znajdowały swoich adresatów. Ewidentnie gospodarze nie dążyli za wszelką cenę do posiadania piłki. Chcieli zagrać pragmatycznie, wyczekując błędów przeciwników. Widzew z czasem zaczął oddawać więcej strzałów z dystansu, ale leciały one z dala od światła bramki. W 84. minucie Juljan Shehu trafił celnie z odległości 18 metrów, ale ponownie między słupkami dobrze spisał się Kamiński.

Rzutem na taśmę Widzewiacy doprowadzili do wyrównania. Dużą niefrasobliwością w wybiciu piłki wykazali się obrońcy Wisły. Sanchez dość szczęśliwym kopnięciem zapewnił punkt swojemu zespołowi. Hiszpan czekał aż 5 spotkań na kolejne trafienie (6. w sezonie).

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1635371047032700928?s=20

Łodzianie po raz kolejny mają problem z kreacją sytuacji bramkowych. Nafciarze byli bliscy wykorzystania tej sytuacji, ale w drugiej połowie oddali zbyt wiele przestrzeni przyjezdnym.

Terminarz 25. kolejki:

Autorzy:

Mateusz Adamczyk

Adam Kowalewicz

1 Comment

1 Comments

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Minął weekend