
Jagiellonia Białystok to jeden z zespołów, który o poprzednim sezonie chciałby jak najszybciej zapomnieć. Słaba jesień i niewiele lepsza wiosna sprawiły, że niemal do samego końca żółto-czerwoni musieli walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie. Czy Jagiellonia może w kolejnym sezonie mieć nadzieję na coś więcej niż tylko rywalizację o przetrwanie?
Jagiellonia Białystok i jej ostatnie lata w Ekstraklasie
Jagiellonia Białystok to zespół, który z roku na rok pikuje w ekstraklasowej tabeli. W latach 2014-2018 żółto-czerwoni bili się o najwyższe cele w polskiej piłce. Nietrafione transfery, częste zmiany na stanowisku trenera, a także brak konkretnej strategii na klub sprawiły, że białostoczanie z sezonu na sezon patrzą coraz niżej w tabelę. Priorytety zmieniły się diametralnie. Na tyle, że kilka miesięcy temu jedyne, o czym myślano w stolicy Podlasia to o utrzymaniu w Ekstraklasie. Nowy sezon to zawsze nowe nadzieje. Czy słusznie? Latem klub poczynił odpowiednie kroki, aby uniknąć nerwówki na koniec rozgrywek 2023/2024.
Przemyślane i szybkie transfery
Dominik Marczuk, Jarosław Kubicki, Afimico Pululu, Adrian Dieguez oraz Jose Naranjo. Pięciu zawodników przybyło latem do Białegostoku. Dyrektor sportowy klubu, Łukasz Masłowski, dwoił się i troił, aby przy ograniczonych możliwościach finansowych ściągnąć wartościowych zawodników. Okienko transferowe w teorii wygląda przyzwoicie. Mowa o prawym obrońcy z pierwszej ligi, który z marszu zostanie podstawowym młodzieżowcem. Do tego uznane nazwisko w postaci Kubickiego, mimo że w poprzednim sezonie spadł z Lechią z ligi. Następcą Marca Guala ma zostać Pululu, choć w niemieckim Greuther Furth nie strzelał goli. Do tego wszystkiego dwóch spadkowiczów z drugoligowej hiszpańskiej Ponferradiny. Ostatecznie to boisko zweryfikuje, choć ruchy wcale nie wyglądają źle.
Siemieniec miał czas na budowę drużyny
Ważnym aspektem działań Masłowskiego był czas, w jakim udało mu się ściągnąć nowych zawodników. Większość przybyła jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania w Kępie, choć i ściągnięty chwilę później Kubicki miał wiele dni na integrację w nowej drużynie. Adrian Siemieniec mógł więc skupić się na budowie zespołu na nowy sezon. Co warte podkreślenia, 31-letni szkoleniowiec miał po raz pierwszy możliwość pracy z jego piłkarzami od początku przygotowań. To oznacza, że w nowym sezonie zobaczymy jego autorską Jagiellonię polegającą na szczelnej defensywie i wysokim pressingu. Z drugiej strony wzrosną wymagania kibiców, a wszelkie niepowodzenia będą zapisane wyłącznie na jego konto.
Jagiellonia 5. sezon z rzędu kończy sezon na niższym miejscu niż poprzedni (2.-5.-8.-9.-12.-14.)#LPOJAG
— EkstraStats (@EkstraStats) May 27, 2023
Koniec z ustawieniem z trójką środkowych obrońców
Autorska Jagiellonia to przede wszystkim powrót do gry czterema obrońcami. W sparingach białostoczanie grali zestawieniem, w którym przed laty osiągali swoje największe sukcesy. Maciej Stolarczyk, a także jego poprzednicy, usilnie starali się ustawiać swoich graczy w formacjach, które przy możliwościach personalnych nie miały racji bytu. Adrian Siemieniec postanowił odejść od tego i kibice Jagiellonii z pewnością odetchną z ulgą. Z pewnością decyzja o zmianie nie oznacza, że nagle problemy żółto-czerwonych w obronie znikną jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Zestawienie z czwórką obrońców to jednak logiczna decyzja, którą wszyscy w Białymstoku przyjmą z aprobatą.
Zatrzymanie liderów
W stolicy Podlasia ze zrozumieniem przyjęli również małą rewolucje kadrową, jakiej byli świadkami po zakończeniu poprzedniego sezonu. Z zespołu, poza Marciem Gualem, odeszli: Tomasz Prikryl, Juan Camara, Bartosz Bida, Israel Puerto, Maciej Bortniczuk i Michał Pazdan. Najważniejsze, że udało się zatrzymać liderów poszczególnych formacji. I choć za Jesusa Imaza oficjalnie nie wpłynęła żadna oferta, to Zlatanem Alomeroviciem poważnie interesowały się cypryjskie kluby. Zła sytuacja finansowa Jagiellonii może sprawić, że zespół opuści któryś z najbardziej obiecujących młodych piłkarzy. Mowa o młodzieżowych reprezentantach Polski, czyli Miłoszu Matysiku i Jakubie Lewickim.
Jagiellonia Białystok przed sezonem 2023/2024 – podsumowanie
W tekście wymieniliśmy przede wszystkim te pozytywne aspekty, na których białostoczanie mogą opierać swoją nadzieję na lepszy sezon niż poprzedni. Lecz trzeba podkreślić, że dyspozycja zespołu to bardzo duża zagadka. Nadal potrzebne są transfery, choć Łukasz Masłowski ma bardzo ograniczone pole do popisu.
Rok temu prezes Wojciech Pertkiewicz miał nadzieję, że drużyna będzie trzymała się środka tabeli. Teraz dyrektor sportowy realistycznie przewiduje, że najważniejszy będzie spokój i brak walki o utrzymanie. Z roku na rok oczekiwania są coraz niższe. Szanse na powrót Jagiellonii do czołówki Ekstraklasy są niewielkie, ale są przesłanki, że sezon 2023/2024 nie okaże się jeszcze gorszym od poprzedniego.
