Obserwuj nas

1. liga

Kompromitacja Arki przy Reymonta

Po słabym początku sezonu zawodnicy Arki zdołali wygrać dwa spotkania. W tym jedno z GKS-em Tychy, który był wówczas liderem Fortuna 1 Ligi. Te zwycięstwa mogły napawać Arkowców optymizmem przed starciem z Wisłą Kraków, które jednak poszło zupełnie nie po ich myśli.

Zwycięstwo ze Stalą

Żółto-Niebiescy na swoje pierwsze 3 punkty w tym sezonie musieli czekać aż do 4. kolejki. Po niezbyt udanym początku obecnej kampanii Fortuna 1 Ligi podopieczni trenera Łobodzińskiego pokonali na wyjeździe Stal Rzeszów. W tym spotkaniu padło aż 5 bramek, i co ciekawe, wszystkie w pierwszych 45 minutach gry. Dla gospodarzy z Rzeszowa dwukrotnie z rzutu karnego trafiał kapitan zespołu – Bartłomiej Poczobut. Z kolei po stronie Arkowców wiodącym zawodnikiem był Hubert Adamczyk, który otworzył wynik spotkania, a następnie dorzucił jeszcze 2 asysty. W końcowej fazie pierwszej połowy meczu, z jego podań skorzystali Karol Czubak i Olaf Kobacki. Po przerwie nie zobaczyliśmy już żadnych trafień i spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2 dla Arki. Tym samym Stal pozostała zaledwie z jednym punktem na koncie po 4. kolejkach.

Lider zneutralizowany

Po zwycięstwie nad Stalą Rzeszów Arkę czekało spotkanie z liderem tabeli – GKS-em Tychy. Tyszanie do Gdyni przyjeżdżali z kompletem zwycięstw w tym sezonie, co stawiało ich w roli faworyta także w tym starciu. Niestety dla gości w 36. minucie meczu czerwoną kartkę zobaczył Dominik Połap i podopieczni Dariusza Banasika musieli resztę meczu grać jednego zawodnika mniej. Powodem takiej decyzji sędziego było zachowanie piłkarza GKS-u, który popchnął chłopca do podawania piłek. Ten nie chciał szybko przekazać zawodnikowi futbolówki.

To zdecydowanie ułatwiło zadanie gospodarzom, którzy w drugiej części meczu trafiali do bramki rywali dwukrotnie. Na listę strzelców – tak jak w poprzednim spotkaniu – wpisali się Olaf Kobacki i Karol Czubak. Dzięki tym bramkom Arkowcy zaliczyli drugie zwycięstwo z rzędu, a GKS Tychy po raz pierwszy w tym sezonie musiał zaznać smaku porażki.

Wstyd, żenada, kompromitacja…

Wydawałoby się, że po dwóch zwycięstwach zawodnicy Arki pojadą na mecz z Wisłą Kraków, aby chociaż powalczyć jak równy z równym. Biała Gwiazda swoje dwa ostatnie mecze przegrała i po pięciu kolejkach miała na swoim koncie jedynie 5 punktów. Jak widać Wiślacy chyba lubią cyfrę „5”, ponieważ już w 5. minucie otworzyli wynik tego spotkania. Strzelcem bramki był Angel Rodado, któremu nie pozostał dłużny Karol Czubak, trafiając chwilę później na 1:1. Hiszpan jednak zdobył kolejną bramkę jeszcze przed przerwą i to gospodarze schodzili do szatni będąc na prowadzeniu.

Po zmianie stron goście z Gdyni praktycznie nie istnieli. Wyglądali tak jakby nie wyszli z szatni na drugą połowę. Wiśle nie pozostało nic innego jak dobicie swoich rywali i tak też zrobili. Na listę strzelców wpisał się Goku, który od pierwszego gwizdka prezentował bardzo dobrą dyspozycję. Następnie Angel Rodado skompletował hat-tricka, a kropkę nad „i” postawił rezerwowy Dawid Olejarka, który precyzyjnym uderzeniem z woleja pokonał Martina Chudego. Ostatecznie licznik zatrzymał się na pięciu bramkach dla Białej Gwiazdy, co potwierdza to, że upodobali sobie oni cyfrę „5”.

Arka wraca z Krakowa zdecydowanie na tarczy i mimo poprzednich dwóch zwycięstw ich dyspozycja pozostawia wiele do życzenia. Po sześciu meczach podopieczni trenera Łobodzińskiego mają na koncie aż 12 straconych bramek. Na chwilę obecną więcej w tym sezonie wpuścili tylko: Polonia Warszawa, Stal Rzeszów i Chrobry Głogów. Za tydzień Żółto-Niebieskich czeka wyjazd do Opola, gdzie zmierzą się z Odrą, która prezentuje się w tym sezonie bardzo solidnie. Będzie to ostatnie spotkanie przed przerwą reprezentacyjną, więc Arkowcom powinno zależeć na wygranej, aby przez następne dwa tygodnie bez grania, w zespole panowały dobre morale.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej 1. liga