1. liga
Pierwszy wyjazd wiosny – zapowiedź starcia Lechii Gdańsk ze Zniczem Pruszków
Autor
Adam Kiedrowski
Przed młodą kadrą gdańskiej Lechii pierwszy wyjazd w rundzie wiosennej. Następny rywal, z którym Biało-Zieloni zawalczą o trzy punkty, to Znicz Pruszków. Na inaugurację gdańszczanom przyszło w pewnym stylu pokonać Wisłę Płock, a w związku z tym drużyna jest w pełni gotowa na kolejne wyzwania. W sierpniu ubiegłego roku Lechiści pokonali pruszkowian. Co zaś przyniesie nam drugie starcie tych drużyn?
Z dnia na dzień jest tylko lepiej
Po solidnie przepracowanym obozie w tureckiej Larze Biało-Zieloni są nastawieni bojowo na rundę wiosenną Fortuna 1 Ligi. Udowodnili to już na inaugurację. Pomimo niskiej frekwencji na Polsat Plus Arenie spowodowanej nałożonymi karami, gdańszczanie pewnie pokonali Wisłę Płock. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 dla gospodarzy. Strzelanie rozpoczął w 15. minucie Tomas Bobcek, który zresztą został nominowany do nagrody piłkarza kolejki. Ostatecznie Słowak schodził z boiska z jedną bramką oraz dwiema asystami. Jeżeli na siłę chcielibyśmy szukać słabszych ogniw, to można skrytykować występ Łukasza Zjawińskiego oraz Kacpra Sezonienki. Uważani za wygranych obozu przygotowawczego wciąż pozostają tacy sami pod względem prezentacji w rozgrywkach ligowych. To Sezonienko w końcówce meczu sprokurował rzut karny, po którym padła bramka dla Nafciarzy. Zjawiński znów udowodnił, że lepiej na ostatnie kilkanaście minut zamiast niego, powinni wchodzić jeszcze młodsi zawodnicy, którzy nie mieli zbyt wiele okazji na grę jesienią.
Aczkolwiek poza tą dwójką reszta drużyny stanęła na wysokości zadania. Piłkarze od samego początku mieli wyznaczony cel na ten mecz, który zrealizowali. Młoda kadra Lechii znów pokazała, że dadzą z siebie wszystko, aby awansować. Forma jest, atmosfera jest, determinacja jest, więc nic nie stoi na przeszkodzie w zdobywaniu punktów. Zwłaszcza przeciwko takim drużynom jak Znicz. Podopieczni Mariusza Misiury zajmują 12. miejsce w lidze z dorobkiem 26 punktów. Bilans Znicza u siebie to cztery zwycięstwa, jeden remis oraz cztery porażki.
– Mamy młody skład i to nam pomaga, bo dobrze się rozumiemy, znamy się, żartujemy w szatni. Atmosfera jest bardzo dobra i na boisku potem do pokazujemy – mówił Tomasz Neugebauer w rozmowie z dziennikarzami przed meczem.
Wyjechanie z Pruszkowa z trzema punktami może mieć także duży wpływ na kilka najbliższych kolejek. To nie tylko kolejny krok w walce o lidera, a pod koniec sezonu – o bezpośredni awans, lecz także następny zastrzyk motywacji. W marcu gdańszczan czekają mecze z Resovią, Podbeskidziem, Zagłębiem oraz Odrą. Będąc niepoprawnym optymistą można stwierdzić, że podopieczni Grabowskiego są w stanie zdobyć nawet trzynaście punktów w tym miesiącu. Oczywiście ogromnym błędem jest lekceważenie rywala, ale trzy z czterech wyżej wymienionych zespołów to kluby, które znajdują się na samym dnie tabeli. Każda wygrana to wzrost morale nie tylko kibiców, ale drużyny. Drużyny, która każdego dnia jest głodna sukcesów.
Zdominować przeciwnika
Jesienią Lechia nie była zespołem, który przyciągał widzów swoim stylem gry. Był on przeważnie raczej spokojniejszy, momentami wręcz chaotyczny. Często mogliśmy obserwować, jak przez ostatnie kilkanaście minut meczu gdańszczanie dopiero ruszali częściej pod pole karne rywali. Innymi słowy, starali się mieć pod kontrolą przebieg spotkania, aczkolwiek dawali również przeciwnikom pole do popisu. Taktyka ta zadziałała, bowiem Biało-Zieloni zakończyli rundę na czwartej pozycji w tabeli. Na dłuższą metę jednakże lepszym rozwiązaniem jest, aby grać pewniej i bardziej ofensywnie. Zwłaszcza, gdy ma się do dyspozycji młodą i dynamiczną kadrę, której rzeczywiście się chce. Pierwsze oznaki zmian taktycznych widzieliśmy już w meczu z Wisłą. Piłkarze Lechii częściej naciskali na rywali, co poskutkowało m.in. bramką na 2:0 autorstwa Maksyma Chłania. Wszystko zaczęło się od przejęcia piłki przez Tomasa Bobceka, który nałożył sporą presję na rywala i odebrał piłkę.
– Analizując poprzednią rundę i chcąc się rozwijać, nie możemy się zastanawiać, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe. Taki klub jak Lechia i zawodnicy, którzy siedzą w szatni, predysponowani są do tego, żeby i na wyjeździe i u siebie grać piłkę ofensywną, narzucać swoje warunki gry i dążyć w każdym meczu do zwycięstwa – mówi na konferencji przedmeczowej Szymon Grabowski.
Teoretycznie takie podejście powinno przynieść Lechii jeszcze więcej korzyści. Inna sprawa, że na samym początku sezonu nie było takie łatwe, aby kreować niezmiernie przyjemną dla oka grę. Jak dobrze wiemy, przez pierwsze pół roku skład przypominał bardziej coś w stylu dwóch pomieszanych klas na lekcji WF-u. Przyszło kilkunastu nowych zawodników, więc należało wszystko zbudować od nowa. Bardziej ofensywna gra z pewnością była praktykowana na obozie w Turcji oraz nadal jest na treningach. Nie należy także zapominać o grze obronnej. Na ten moment gdańszczanie mają najszczelniejszą obronę w całej lidze. W dwudziestu spotkaniach stracili zaledwie osiemnaście bramek. Tym samym wynikiem może się pochwalić tylko Górnik Łęczna.
Dobrą informacją dla Biało-Zielonych jest też to, że do Pruszkowa pojedzie Rifet Kapić. Tydzień temu był on zmuszony obejrzeć mecz z perspektywy trybun. Było to spowodowane zawieszeniem za uzbieranie czterech żółtych kartoników. Bośniak to jedna z kluczowych postaci w składzie Szymona Grabowskiego. Na koncie ma dotychczas osiemnaście występów na pierwszoligowych boiskach. Liczby nie są zbyt porywające, bowiem zgromadził po jednej bramce oraz asyście, aczkolwiek, jeżeli śledzi się występy Kapicia, także poza aplikacją w telefonie pokazującą wyniki, to można dostrzec, że odgrywa on bardzo ważną rolę w środku pola.
Zdeterminowany Znicz
Drużyna z Pruszkowa w trakcie przerwy zimowej wygrała większość swoich sparingów. Było ich łącznie dziewięć, z czego sześć zakończyło się zwycięstwem, a trzy przegraną. Do imponujących można zaliczyć wygraną ze Stalą Mielec w połowie stycznia. Końcówkę jesieni pruszkowianie także mieli całkiem dobrą. Cztery z pięciu ostatnich kolejek wygrali, pokonując chociażby Motor Lublin czy Wisłę Płock. Sezon zaczęli słabiej, co poskutkowało aktualnie dwunastym miejscem w tabeli. W czwartej kolejce wyjeżdżali z Gdańska bez punktów po tym, jak Lechiści wygrali 1:0. Wiosnę zaczęli zwycięstwem. W ubiegłą niedzielę udali się do Sosnowca, gdzie czekało na nich miejscowe Zagłębie. Podopieczni Mariusza Misiury zgarnęli pełną pulę dzięki bramce Krystiana Tabary. Był to jedyny gol w tamtym meczu.
Najjaśniejszym punktem Znicza jest Shuma Nagamatsu. Zimą spekulowało się o potencjalnych przenosinach Japończyka do Wisły Kraków, aczkolwiek skończyło się jedynie na plotkach. W dziewiętnastu meczach 28-latek zdobył sześć bramek oraz uzbierał dwie asysty. Więcej minut od niego w tym sezonie zanotowali jedynie golkiper pruszkowian, Miłosz Mleczko oraz Krystian Pomorski. Innymi zawodnikami, których często możemy oglądać na placu gry, to Paweł Moskwik, Jurij Tkaczuk czy Mateusz Grudziński.
Podsumowanie
Na papierze pretendentem do zgarnięcia pełnej puli jest Lechia. Przemawia za tym chociażby sytuacja w tabeli, determinacja w drużynie czy też to, że pruszkowski stadion to wcale nie jest trudny teren. Co najwyżej specyficzny. Znicz także pragnie uzyskać pozytywny rezultat, ale to jego piłkarze są zmuszeni dać z siebie więcej, aby wygrać. Gdańszczanie w pełnym składzie nie zagrają, bowiem wciąż leczone są pewne mikrourazy. Cieszy zaś powrót do gry Rifeta Kapicia czy Dawida Bugaja, który także nie wystąpił w meczu z Wisłą Płock. Do dyspozycji trenera Grabowskiego będzie Filip Koperski, który wrócił na boisko po niespełna roku przerwy od oficjalnych występów.
Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.