Niedziela była ostatnim dniem przed przerwą reprezentacyjną, podczas którego towarzyszyła nam Ekstraklasa oraz 1. liga. Pogoń i Raków biorą czynny udział w popularnym wyścigu żółwi. Portowcy zremisowali z Koroną, a Medaliki rzutem na taśmę urwały punkty ŁKS-owi. Przełamała się Legia, która po raz pierwszy w marcu zgarnęła trzy punkty. Szczebel niżej GKS Katowice złomuje Podbeskidzie, Arka dzieli się punktami z Odrą Opole, a Shuma Nagamatsu w doliczonym czasie drugiej części meczu ratuje jeden punkt dla Znicza.
Utrzymanie w ŁKS-ie wciąż możliwe?
Mógłbym zacząć krytykować Raków za to, że doprowadził do wyrównania dopiero w doliczonym czasie gry. Wolę natomiast poświęcić uwagę Łódzkiemu Klubowi Sportowemu. Za kadencji Piotra Stokowca Rycerze Wiosny ani razu nie zajmowali wyższego miejsca, niż osiemnaste. Nagle w rolę głównego trenera wciela się Marcin Matysiak. Dwa pierwsze mecze przegrywa, ale później pokonuje Puszczę, wywozi trzy punkty z Grodziska Wielkopolskiego i prawie zwycięża nad Mistrzem Polski. Przez kilkanaście minut łodzianie po raz pierwszy od 9. kolejki znaleźli się na innym miejscu, niż ostatnim.
Co do samego meczu, można powiedzieć, że był on całkiem przyjemny dla neutralnego kibica. Początkowo Medaliki przejęły inicjatywę i zamknęły ŁKS na własnej połowie, ale gra dość szybko się wyrównała. Ani jedni, ani drudzy nie grzeszyli skutecznością, lecz sytuacje bramkowe oglądać mogliśmy. W 68. minucie podyktowany został słuszny rzut karny dla gospodarzy. Do jedenastki podszedł Dani Ramirez i pokonał Vladana Kovacevicia. Końcowy gwizdek był coraz bliżej, a ŁKS prowadził. Ostatnia akcja należała do podopiecznych Dawida Szwargi. Po zamieszaniu w polu karnym na futbolówkę rzucił się Giannis Papanikolaou, który głową umieścił ją w bramce. Rycerze Wiosny remis z Rakowem przed spotkaniem wzięliby z pewnością w ciemno, lecz biorąc pod uwagę, że zagrali oni dobry mecz, mogą odczuwać niedosyt.
TYLKO remis dla Łódzkiego Klubu Sportowego. 🤝
Podopieczni Marcina Matysiaka nie wyprzedzają Ruchu w tabeli, lecz tracą już tylko jeden punkt do Niebieskich! 💪
Utrzymanie wciąż możliwe?#ŁKSRCZ 1⃣:1⃣ pic.twitter.com/tvTcTew8LJ
— Watch Ekstraklasa (@watch_esa) March 17, 2024
Remis w Kielcach
W pierwszej połowie Pogoń wręcz nie istniała. Praktycznie zero stuprocentowych sytuacji stworzonych przez podopiecznych Jensa Gustafssona. Taką postawę Portowców wykorzystała Korona, która wyszła na prowadzenie w 22. minucie meczu. Swojego pierwszego gola w rundzie wiosennej strzelił Nono. Dwadzieścia minut później cios numer dwa zadał Dawid Błanik. Chociaż show skradł bardziej Jacek Podgórski, który zaliczył piękną asystę, wkręcając Linusa Wahlqvista w ziemię. Do przerwy na tablicy widniał wynik 2:0 dla kielczan.
Dobrze wiemy, co mawiał Czesław Michniewicz. Zasada ta znów się sprawdziła. Kilka minut po wyjściu piłkarzy z szatni podyktowana została jedenastka dla Portowców. Kamil Grosicki, choć tydzień temu zmarnował karnego przeciwko Zagłębiu, tak drugi raz się nie pomylił. W 67. minucie rakietę odpalił Alexander Gorgon i doprowadził do wyrównania. Do ostatniego gwizdka wynik się nie zmienił. W pierwszej połowie Pogoń była cienka jak barszcz, ale w drugiej wzięła się w garść. Ostatecznie podział punktów jest dość sprawiedliwym rezultatem.
https://twitter.com/watch_esa/status/1769356968785773008
Zwycięstwo Legii
Na Żylecie przed pierwszym gwizdkiem arbitra zagościł napis „Auf Wiedersehen”. Transparent rzecz jasna kierowany był w stronę Kosty Runjaicia. Frustracji Legionistów nie ma co się dziwić. Podobno istniała szansa, że wynik spotkania zadecyduje o przyszłości niemieckiego szkoleniowca w stolicy.
Pierwsza bramka padła w 17. minucie za sprawą Josue. Portugalczyk przymierzył z rzutu wolnego, a futbolówka przekroczyła linię bramkową po odbiciu się od poprzeczki. Gliwiczanie odpowiedzieli po upływie pół godziny gry. Ryzykowne wyjście z bramki Dominika Hładuna wykorzystał Fabian Piasecki, który przelobował golkipera Wojskowych. Remisem za długo się nie nacieszyli, gdyż zerwać pajęczynę z bramki postanowił Marc Gual. Trafienie Hiszpana – stadiony świata. Z tonu nie spuścił po przerwie. Wykorzystał błąd Jakuba Czerwińskiego, przeciął podanie i ruszył w stronę pola karnego, po czym pokonał Frantiska Placha. Bezpośrednią czerwoną kartkę w trakcie meczu obejrzał Paweł Wszołek. Zresztą była to słuszna decyzja Tomasza Musiała. 31-latek zamiast w piłkę, trafił prosto w piszczel Grzegorza Tomasiewicza.
https://twitter.com/watch_esa/status/1769453634062831736
Po krótce o Fortuna 1 Lidze
2:2, 5:0, 1:1 – takie wyniki padły na zapleczu Ekstraklasy. Pierwszy z nich w Gdyni, drugi w Katowicach, zaś trzeci w Łęcznej. Arka – można rzec – zaskakująco zremisowała z Odrą Opole. Goście na prowadzenie wyszli niespełna po dziesięciu minutach gry. Jiri Piroch oddał strzał na bramkę Pawła Lenarcika, a ten popełnił kosztowny błąd. Wyrównał Michał Marcjanik pod koniec pierwszej połowy, pokonując golkipera Odry z jedenastu metrów. Opolanie wrócili na lepszą pozycję w 74. minucie, również zamieniając rzut karny na gola. Nie na długo, gdyż Przemysław Stolc sprawił, że na tablicy znów widniał remis. Do końca towarzyszyły nam zatem emocje.
Do Katowic przyjechało Podbeskidzie, które po ostatniej kolejce było ciut bardziej optymistyczne, niż zazwyczaj. Bielszczanie przegrali z Lechią, ale patrząc na to jaki stawiali opór, można było myśleć pozytywnie. Tylko do czasu. W 25. minucie z karnego nie trafił Arkadiusz Jędrych, ale zrobił to trzy minuty później. Dublet jeszcze przed przerwą zanotował Mateusz Marzec. Po powrocie na boisko prowadzenie najpierw podwyższył Sebastian Bergier, a później Adrian Błąd. Podopieczni Jarosława Skrobacza mecz kończyli w dziewięciu. Z boiska w trakcie pierwszej połowy wyrzucony został Matej Senic, a pod koniec spotkania to samo stało się w przypadku Tomasza Jodłowca.
W Łęcznej w doliczonym czasie drugiej połowy gola strzelił Shuma Nagamatsu. Gola, który Zniczowi dał w ostatecznym rozrachunku jeden punkt. Przez zdecydowaną większość meczu prowadził Górnik, ale tylko pod względem wyniku. Lukas Klemenz dał prowadzenie Zielono-Czarnym w 10. minucie. Gospodarze popełniali sporo błędów, które zwyczajnie zemściły się na nich dopiero w końcówce. Obiektywnie należy powiedzieć, że łęcznianie na wygraną tego dnia nie zasłużyli.
https://twitter.com/_1liga_/status/1769417039771205795
Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.