Obserwuj nas

1. liga

#WERaport 16.03.24 – Wielkie Derby Śląska dla Górnika, potknięcia GKS-u Tychy i Motoru

Kolejny dzień, kolejne mecze i kolejne emocje za nami. W przypadku soboty ani trochę ich nie brakowało. Ekstraklasa, zamiast trzech, zafundowała nam cztery spotkania, zaś na zapleczu dwie drużyny z czołówki zaliczyły – być może – kosztowne potknięcia. Kibice Cracovii na meczu z Widzewem postanowili zaprezentować oprawę, która miała chyba być groźna, a w rzeczywistości przyprawiała o strach tak bardzo, jak ta jedna szczekająca malutka chihuahua z drugiej strony ulicy. Całe zamieszanie wywołało na tyle spore poruszenie, że oświadczenie wydał sam klub.

Cracovia remisuje i przeprasza za oprawę

Na sam początek dnia do Krakowa zawitał łódzki Widzew, któremu po ostatniej wygranej nad Legią zapału do pracy nie brakowało. Pasy natomiast wciąż nie potrafią się odbić, o czym świadczy fakt, że ostatnie ligowe zwycięstwo odnieśli 10 lutego. Sama wygrana była zarówno efektowna, jak i efektywna, bowiem podopieczni Jacka Zielińskiego zdemolowali Radomiak. Na papierze mecz na remis, ewentualnie z lekkim wskazaniem na łodzian.

Pierwsza połowa nie zawiodła. W 10. minucie debiutanckie trafienie na polskich boiskach zaliczył Eneo Bitri, któremu asystował David Olafsson. Widzew gorszy nie był, gdyż też chciał wygrać. Na odpowiedź gości czekać musieliśmy jedenaście minut. Mateusz Żyro pokonał Sebastiana Madejskiego po stałym fragmencie gry. Były to jedyne bramki, jakie padły przez  pierwszej 45 minut. Druga część meczu nie była już na tyle szybka, co poprzednia. Do grona interesujących zaliczyć można oczywiście samą końcówkę, bowiem najpierw w 85. minucie Bartłomiej Pawłowski wysunął Widzew na prowadzenie, lecz Michał Rakoczy sprawił, że koniec końców jeden punkt został w Krakowie.

Cofając się jeszcze do początku, w okolicach dwunastej minuty meczu kibice Cracovii postanowili zaprezentować całkiem kontrowersyjną oprawę. Przedstawiała ona mężczyznę bez koszulki oraz w kominiarce, który w jednej dłoni trzymał broń białą, a w drugiej odciętą głowę. Na reakcję internautów długo czekać nie było trzeba, a oburzenie rozniosło się na taką skalę, że sama Cracovia była zmuszona wydać oświadczenie dotyczące całego zajścia.

– Niezależnie od przekazu, jaki miała ona przedstawiać, wiemy, iż mogła ona wzbudzić kontrowersje, co nie powinno mieć miejsca – czytamy w urywku oświadczenia Pasów.

https://twitter.com/FortArt/status/1768967028956713362

Trochę więcej o meczu powiedział nam Marcel Rogoziński, do którego tekstu na naszej stronie odsyłamy (TUTAJ).

Śląsk remisuje, Jagiellonia wygrywa

Istnieje powiedzenie, które mówi, że „pycha kroczy przed upadkiem”. Można go użyć w kontekście Śląska, a dokładniej Davida Baldy. Jest on znaną postacią nie tylko w środowisku WKS-u, ale również w całym ekstraklasowym świecie. Ileż on się nagadał w temacie tego, jaki to Śląsk jest doskonały, to głowa mała. Owszem, wrocławianie jesień skończyli na pozycji lidera i uciszyli hejterów, ale zamiast pójść za ciosem, postanawiają zremisować z Puszczą Niepołomice. Prowadzi to do tego, że nabierająca znów tempa Jagiellonia zaczyna uciekać podopiecznym Jacka Magiery. Białostoczanie zgarnęli zasłużone trzy oczka, pokonując Radomiak 2:0 na wyjeździe.

Jeżeli reszta drużyn z górnej części tabeli, czyli w głównej mierze Raków czy Pogoń nie odpowiedzą na wygraną Jagielloni, to zacznie znajdować się ona w coraz dogodniejszej sytuacji. A co do podopiecznych Adriana Siemieńca, należy zaznaczyć, że w Radomiu mogli upolować więcej bramek, niż tylko dwie. Futbolówkę w bramce umieścili pięciokrotnie, lecz trzy razy dopatrzono się złamania przepisów. Sama Jagiellonia znana jest w tym sezonie z tego, iż gra najskuteczniejszą piłkę w lidze. Rozegrała 25 spotkań w Ekstraklasie, podczas których padło aż 56 bramek dla jej piłkarzy. Drugi w klasyfikacji strzelonych goli na przestrzeni całych bieżących rozgrywek jest Raków, który trafień zanotował o dziesięć mniej (stan na: przed meczem Medalików w 25. kolejce).

Wielkie Derby Śląska

Gdyby spojrzeć na tabelę, to starcie pomiędzy Górnikiem a Ruchem nie rodziłoby za dużo emocji. Kluczową rolę odgrywa sama otoczka, bowiem jak dobrze wiemy, Wielkim Derbom Śląska nie brakuje decybeli na trybunach, a dla zarówno jednych, jak i drugich zwycięstwo smakuje dwa razy lepiej, niż z innym, losowym klubem. Faworytem od początku był Górnik, chociaż to chorzowianie mogli liczyć na wsparcie ponad 30 tysięcy widzów, którzy oglądali mecz na żywo.

Górnik w pierwszej części nie wyróżnił się niczym szczególnym. Nie była to postawa, która pokazywała fakt, że biorąc pod uwagę ostatnie dziesięć spotkań w Ekstraklasie, jego piłkarze należą do grona najlepszych. Przebudzenie nastąpiło pod koniec połowy, gdyż Adrian Kapralik otworzył wynik w doliczonym czasie. Zabrzanie po powrocie na murawę wzięli się w garść i grali lepiej, niż do przerwy. Po 80. minucie prowadzenie podwyższył Soichiro Kozuki. Ruch nie chciał odpuścić. W 87. minucie kontakt złapał gol Soma Novothny’ego, przywracając chwilowo nadzieję na coś lepszego, niż porażka. Gol Węgra nie sprawił magicznie, że Niebiescy odwrócili losy, a zatem w 123. Wielkich Derbach Śląska zwyciężyli podopieczni Jana Urbana.

„Łatwe zwycięstwo”, mówili…

Na koniec przyjrzymy się sytuacji w Fortuna 1 Lidze. Po sobocie najbardziej cieszy się Lechia, Arka oraz drużyny, które zgarnęły tego dnia trzy punkty. Dokładniej są to: Resovia, Chrobry i Stal Rzeszów. Pasy pierwsi wykorzystali grę w przewadze oraz drobny kryzys w Niecieczy, pozostawiając Termalicę bez złudzeń. Dlaczego zaś cieszą się drużyny z Trójmiasta, skoro Biało-Zieloni grali w piątek, a gdynianie występują w niedzielę?

Dlatego, że potknięcia zaliczyli GKS Tychy i Motor Lublin. Dwa zespoły, które od pewnego czasu kręcą się w pierwszej piątce. Tyszanie zaś nie potrafią odnaleźć swojego rytmu, gdyż ostatnią wygraną zanotowali 23 lutego przeciwko Wiśle Kraków. Nie zmienia to faktu, że utrzymują się na trzeciej lokacie w tabeli z dorobkiem 41 punktów. Motor zaskakująco przegrał ze Stalą Rzeszów, która od początku rundy wiosennej grała beznadziejnie. Jeżeli Arka pokona Odrę Opole w niedzielne południe, to znów zrówna się punktami z Lechią. Poskutkuje to również tym, że dwie drużyny z miejsc dających bezpośredni awans do Ekstraklasy, będą miały sześć oczek przewagi nad ostatnią drużyną na podium.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej 1. liga