2 miesiące i 1 dzień – tyle czasu minęło od ostatniego meczu, w którym Arka Gdynia musiała uznać wyższość rywala. W tym okresie „Żółto-Niebiescy” wygrali 7 kolejnych spotkań, zdobywając w nich aż 20 bramek. Ta fantastyczna seria musiała jednak mieć kiedyś swój kres, a drużyną, która zdołała zatrzymać Arkowców okazał się lider tabeli – Termalica Bruk-Bet Nieciecza.
Porażka w Niecieczy
Podopieczni trenera Grzegorczyka jechali do Niecieczy mając na koncie 7 wygranych meczów z rzędu, lecz ten ostatni przeciwko Pogoni Siedlce nie był już tak efektowny jak te wcześniejsze. Co prawda wynik się zgadzał, bowiem Arkowcy zwyciężyli w tym spotkaniu 2:1, lecz w ich grze można było dostrzec kilka niedociągnięć. Termalica z kolei była głodna trzech punktów, ponieważ po niemal bezbłędnym starcie sezonu, ostatnio zaliczyłas dwie porażki z rzędu. Arka wygrywając to starcie mogła nawet przeskoczyć popularne „Słoniki” i zasiąść na fotelu lidera Betclic 1. Ligi.
Tak się jednak nie stało, a o tym, że to spotkanie nie będzie łatwe, goście z Gdyni przekonali się już w 7. minucie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zupełnie niepilnowany w polu karnym Spendlhofer skierował piłkę głową do bramki Damiana Węglarza. Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych, a Arka mimo większego posiadania piłki nie potrafiła stworzyć sobie żadnej klarownej okazji.
Drugie 45 minut to już zdecydowanie inna odsłona piłkarzy znad morza. Po przerwie „Żółto-Niebiescy” przejęli inicjatywę i rzucili się do ataku, co zaowocowało w 57. minucie. Po wrzutce piłki w pole karne przez Dawida Gojnego swojego trzeciego gola w tym sezonie zdobył Michał Marcjanik. Arka chciała pójść za ciosem i dobić naruszoną defensywę gospodarzy. Joao Oliveira strzelił nawet gola na 1:2, lecz był na niewielkim spalonym. Zemściło się to w końcówce spotkania, kiedy to Kacper Karasek uderzył na bramkę Arkowców i ustalił wynik rywalizacji.
Termalica pokonując Arkę 2:1 wraca na zwycięskie tory, a także kończy serię drużyny z Gdyni. Podopieczni trenera Brosza umocnili się na fotelu lidera, a Karol Czubak i spółka spadli na 4. miejsce w tabeli.
Czas na Puchar Polski
Zawodnicy i trener Arki muszą jak najszybciej puścić w niepamięć sobotnią porażkę w Niecieczy i skupić się na najbliższym meczu, który czeka ich już w środę. O 20:30 na Stadionie Miejskim w Gdyni zmierzą się bowiem z drużyną z Ekstraklasy – Piastem Gliwice. Będzie to spotkanie w ramach 1/16 finału Pucharu Polski, który przecież Arka zdobyła w 2017 roku i na pewno chciałaby to osiągnięcie powtórzyć. Zadanie jednak nie będzie łatwe, bo Piast to rywal z poziomu rozgrywkowego wyżej. Gliwiczanie zajmują obecnie dość wysokie – siódme miejsce w tabeli Ekstraklasy i to oni będą faworytem tego starcia.
Arkowcy mają ten przywilej, że grają u siebie i będą mogli liczyć na wsparcie kibiców. Dodatkowo wiemy, że w meczach Pucharu Polski większość trenerów wystawia częściowo rezerwowe składy, aby dać pograć zawodnikom, którym brakuje minut na co dzień. Jednak w szeregach gospodarzy także nie zabraknie roszad o czym wspominał sam trener Grzegorczyk na konferencji przedmeczowej. Zdradził nawet dziennikarzom, że od pierwszej minuty na prawej pomocy zagra Adam Ratajczyk. Zresztą ostatnie starcia Arki z Piastem to właśnie mecz pucharowy, a dokładniej półfinał Pucharu Polski w 2021 roku. Wtedy to gdynianie po 120. minutach gry bez bramki, wygrali w serii rzutów karnych i awansowali do finału. Na powtórkę takiego scenariusza nikt przy Olimpijskiej by się nie obraził.
A po Piaście będzie Wisła
Zarówno trener, jak i zawodnicy Arki woleliby rozstrzygnąć losy pucharowego starcia w regulaminowym czasie gry, ponieważ już 3 dni później czeka ich ligowa potyczka z Wisłą Płock. W sobotę o 19:35 na Stadionie Miejskim w Gdyni dojdzie do rywalizacji obecnie trzeciej oraz czwartej siły Betclic 1. Ligi. Obie drużyny w miniony weekend przegrały swoje spotkania, co może sprawić, że będą jeszcze bardziej zmotywowane, aby powrócić na zwycięskie tory.
Na korzyść podopiecznych trenera Misiury będzie na pewno działał fakt, że nie grają w środku tygodnia meczu pucharowego, ponieważ już z tych rozgrywek odpadli. Zaglądając w statystyki – Arka może czuć się mocna, bowiem w poprzednim sezonie to właśnie ona dwukrotnie pokonywała ekipę z Płocka. 2:0 u siebie i aż 3:0 na wyjeździe. Teraz jednak mamy nowy sezon, nowych pierwszych trenerów i wynik także może okazać się być zgoła inny.