Obserwuj nas

Kibice

Jak kibic z kibicem… | odc. 3 – Marcin Lechowski

Był gość cały na biało, był gość dający tajne znaki, pora na gościa całego na zielono. Oto on – Marcin Lechowski – kibic Śląska Wrocław. Z rozmowy dowiecie się, co jest największym problemem Śląska, że warszawiacy to fajni ludzie oraz, że dziewczyny w Poznaniu mają fajne piersi.

„Na pytanie jakie mam relacje z ludźmi z innych klubów, odpowiadam – bardzo dobre. Nie obrażam się nawet jak wyzywają mnie od kryptolegionistów.”

Pamiętasz od kiedy kibicujesz Śląskowi? Jak to wszystko się zaczęło?

Kibicem Śląska jestem od 1988. Pamiętam nawet mój pierwszy mecz! Śląsk – GKS Jastrzębie 6:1. O tyle dziwne, że miałem wtedy 5 lat!

W Twoim przypadku to kibicowanie większego kalibru niż u choćby Doktora UGHR?

Kibicem Śląska jestem od prawie 30 lat. To była miłość od pierwszego spojrzenia. Pamiętam jak ojciec wychodził ze starszym bratem w weekendy na mecz, ale mnie nie brali bo byłem za mały. Cały czas więc siedziałem w kuchni przy oknie, z której było widać nasz stadion i latającą piłkę w czasie meczu. Aż w końcu przyszedł czas na mnie, no i stało się. Ten klub jest dla mnie jak członek rodziny i wszystko co się w nim i z nim dzieje, boli mnie lub cieszy…

Obserwując Cię na Twitterze nie sposób nie zauważyć, jak rozbudowane masz relacje z kibicami innych klubów.

Moje relacje z ludźmi z innych klubów są bardzo pozytywne. Praktycznie wszystkie relacje z kibicami innych, zwaśnionych klubów nawiązałem na Twitterze. O dziwo, najwięcej dobrych kumpli mam w Legii. Podczas mojego wyjazdu na mecz Śląska w Warszawie w listopadzie, jeden z legionistów mnie przenocował i ugościł jak rodzinę. Przed i po meczu siedzieliśmy w SportsBarze i bawiliśmy się jak na meczu przyjaźni! Mam kilka pozytywnych relacji z kibicami Lecha, a nawet Zagłębia Lubin. Podsumowując, wychodzę z założenia, że poglądy należy wymieniać. Jeśli robi się to na poziomie, to taką znajomość warto kontynuować, natomiast jeśli ktoś jest „pierdolnięty” i jedyne co potrafi to bluzgać… Wtedy taką znajomość ucinam, więc na pytanie jakie mam relacje z ludźmi z innych klubów, odpowiadam – bardzo dobre. Nie obrażam się nawet jak wyzywają mnie od kryptolegionistów.

Wiesz, w moim odczuciu to żadna obraza.

W twoim tak (śmiech). Ja po prostu w większości szanuję inne kluby i znam swoje (Śląska) miejsce w szeregu. Nie obrażam się na rzeczywistość. Bawi mnie też, jak ktoś mi mówi, że spadniemy, licząc, że to dla mnie koniec świata! Nie! Ja kocham swój Klub bezinteresownie.

Mnie bawi nakręcanie się nienawiścią. Czytam forum Lecha, a tam tekst, że największym pozytywem meczu z Legią jest to, że nienawiść wzrosła…

Poznań to zupełnie inna bajka. Powinni grać w lidze, gdzie będą tylko oni…

Tak wrócę do nazwania Cię kryptolegionistą… Rozumiem, że słyszysz to od innych kibiców we Wrocławiu?

Nie. To kibice Legii tak o mnie mówią.

Porozmawiajmy zatem o Śląsku. Którego z zawodników cenisz najbardziej?

Celiczka (Piotra Celebana – red.), bo jest profesjonalistą.

Ale Mariusz Pawelec też jest mega profesjonalny.

No, obaj w sumie są takimi piłkarzami. Ale wolę Celebana, bo ma charakter. A Mario to taka „pizdeczka”. Ale serce zostawia.

Za grzeczny jest. Zdziwiła mnie dlatego ta akcja z koszulką.

Mówiłem ci, pizdeczka.

Tak jak oglądam wasze mecze to widzę, że Morioka zaginął w akcji… Szczególnie chyba Ty dużo sobie po nim obiecywałeś? (rozmowa odbyła się przed meczem z Lechem)

No, ja dużo przyznaję. Jeśli się utrzymamy, to Rumak na jesień wyciągnie z niego potencjał.

Myślę, że się utrzymacie. Jeśli miałbym obstawiać, to poleci Górnik i Górnik. Łęczna gra gorzej od Śląska i oglądanie jej gry boli.

A ja mam wątpliwości, bo Śląsk po prostu gra słabo.

A Zabrze jest w takim gównie, że chyba się nie pozbiera?

Po podziale wygrają 2 mecze i są na 12. miejscu.

Dziś piszemy tylko o kłopotach Śląska, ale przecież nie tak dawno mieliście swój mega moment. Przyszło mistrzostwo… Co z tego u was zostało? Tylko wspomnienia?

Długi…

Czyli sukces na kredyt? Podejrzewam, że tak dlatego pytam czy było warto?

Ostatnio mówiłem do brata, że jeśli to co teraz przeżywamy będąc za swoim Klubem, to cena za Mistrzostwo Polski, to tak – było warto!

Nawet za cenę upadku? Nie uważasz, że jest to być może bohaterskie ale jednak samobójstwo? I czy takie podejście nie jest podyktowane głodem sukcesów, bo chwilę przed nim bujaliście się po niższych ligach?

Ja z tym Klubem przeszedłem drogę od 3. ligi i boisk, na których przed i po meczu pasły się krowy, aż po wszystkie medale Mistrzostw Polski, europejskie puchary w Sevilli czy Bruggi. Nie przeraża mnie nic. Dla mnie degradacja nawet do 4. ligi nie będzie upadkiem klubu, bo on nie przestanie istnieć. Nie ma znaczenia w której lidze.

Myślisz, że ktoś w Warszawie czy Poznaniu byłby na coś takiego gotowy?

Nie interesuje mnie to.

Co jest największym problemem Śląska? Pusty stadion? Bo w transmisjach wygląda to fatalnie.

Niejasne sprawy właścicielskie.

Mam wrażenie, że gdzie byśmy nie spojrzeli, to w Śląsku jest coś nie tak. Ale najważniejsze pytanie przez pryzmat naszego głównego tematu – jak to wygląda kibicowsko? Równie słabo?

Ultras Silesia robi moim zdaniem dobrą robotę! Obiektywnie uważam, że nasze oprawy są dobre! Trzeba pamiętać, że u nas nie zbierzemy podczas jednej zbiórki do puszek kilkanaście tysięcy złotych na oprawy, jak na przykład na Legii.

Ale waszym problemem jest to, że poza ultrasami mało kto przychodzi na mecze. Procentowo to najgorzej wypełniony stadion. Drążę ten temat celowo, bo niewiele o tym mówisz, a to jest cholerny problem.

Ale co mam mówić? Potencjał jest, ale muszą być wyniki sportowe. Piłkarze, którzy przyciągną pikników na trybuny. Stadion na 40 tysięcy we Wrocławiu to nieporozumienie. Inaczej też wygląda 11 tysięcy ludzi na stadionie 25-tysięcznym, a inaczej na 40-tysięcznym. Nie ma pustek, bo stadion jest duży. Przecież Śląsk ma chyba 4. frekwencję w tym sezonie.

Ludzie chcę oglądać sport – vide reprezentacja. Legia też nie schodzi z frekwencją poniżej pewnego poziomu.

Legia zawsze jest w czołówce, jest firmą. Chodzenie na Legię jest modne. Dla pikników nawet tylko po to, żeby wrzucić zdjęcie na FB, bo to będzie trendy.

Właśnie! Czemu inni nie budują tej mody albo robią to nieudolnie?

Bo to trudne zadanie. Dla miłośnika piłki nożnej, który mieszka na wsi, gdzie psy piją wodę dupą, gdzie nie ma w promieniu 200 km klubu, choćby w 1. lidze, najłatwiej komuś takiemu zostać kibicem Legii. Bo zawsze wygrywa i jest to najbardziej cool! Moim zdaniem to sprawia, że Legia ma najwięcej kibiców w całej Polsce. Był u nas były pracownik Legii, Marek Drabczyk. Przez kilka lat nie zrobił nic! A przychodząc chwalił się, ilu to sponsorów pozyskał do Legii, że to dzięki niemu stadion był Pepsi Areną za 8 mln rocznie! Do Legii sponsorzy pchają się sami, bo to klub stołeczny i zawsze na topie. Nie można tego porównywać. Jest łatwiej, możecie przebierać.

Tak przebieramy, że nie mamy sponsora stadionu…

No, bo przebieracie.

Kiedy zacząłem planować rozmowy z kibicami, byłeś dla mnie oczywistym wyborem. Pewnie dlatego, że jesteś aktywny na TT. Ale chyba głównie dlatego, że choć twoje opinie są wyraziste, to nie obrażasz nikogo. To dla Ciebie ważne w relacjach kibicowskich?

Czy ja wiem… Ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, ale są zachowania, które mnie bardzo irytują i wtedy piszę to szczerze, jak na przykład o zachowaniu Nikolicia po bramkach w Poznaniu.

Wiem. Zamieniliśmy wtedy kilka zdań z Tomaszem Włodarczykiem z Przeglądu Sportowego.

Włodarczyk to dla mnie „pizda” pokroju Rudzkiego.

Obaj starają się zbyt „ugrzeczniać” emocje, choć stadion to nie teatr. Z drugiej strony nadmierne bluzganie mnie nudzi. Pamiętasz akcję z Drągowskim na Legii ostatnio? Żyleta lżyła go cały mecz. I uważam, że dla niego to nobilitacja.

No tak, to daje kopa.

Nazwę Cię górnolotnie osobowością Twittera. Ile w tym wszystkim co piszesz jest zabawy, a ile prawdy? Doktor UGHR traktuje to jako wentyl bezpieczeństwa, a Ty?

Wiesz co, ja konto założyłem z jednego powodu. Jak jeszcze była telewizja Orange Sport, na pasku leciały newsy. W czasie okienek transferowych były tam informacje typu: „Omar Diaz powiedział do trenera Lenczyka »ty chuju«” z dopiskiem – podał na TT np. Stanowski. Pomyślałem sobie, że ten Twitter to jakiś zupełnie inny poziom medium! Dziennikarz jak się o czymś dowie, to zanim pójdzie do redakcji i napisze coś, co ukaże się drugiego dnia, pisze to na Twitterze i wiem już dzisiaj.

Ja też tak zrobiłem, bo dla mnie to sposób komunikacji, kolejny, choć czasem nie do końca poważny…

Wiesz co, ja z natury nie jestem do końca poważny. Z wszystkiego robię sobie jaja. Żona do dzisiaj często nie wie, kiedy mówię do niej poważnie, a kiedy robię sobie jaja.

Ale jakby nie było, masz ponad 1000 followersów.

No i z tego 1000 spokojnie ponad połowa to kibice innych klubów, Lecha, Legii, nawet Zagłębia. Fajne to jest, fajnie jest wymieniać poglądy z kibicami innych klubów. Ale mimo, że teraz sobie miło gruchamy, to jak Śląsk przyjedzie na Łazienkowską to nie masz oporów zaśpiewać „strzelcie kurwom gola”?

Nie lubię tej przyśpiewki i nigdy jej nie śpiewałem. Poza tym Śląsk nigdy nie był w gronie klubów, wokół których koncentruję złe emocje.

Tak? Nawet po wokalnych popisach Mili i spółki? Słyszałeś co działo się na (prawie) pustych trybunach Ł3 podczas Superpucharu Legia – Śląsk? 90% meczu „Mila ty kurwo”, „Śląska kurwa” itd. Diazowi nawet się udzieliło, bo w przerwie powiedział do Lenczyka „Ty chuju”.

Marcin ja mam swój rozum i nie zawsze idę za stadem.

No tak, mam na myśli, że wszystko co robisz, ciągnie za sobą jakieś konsekwencje. Nie dziwie się wam, że byliście wkurwieni.

Jeśli piętnujemy takie zachowania i jest nam źle, że Śląsk nas obraża, to po chuj robić to samo? To hipokryzja. Albo przyjmujemy, że to normalne i jedziemy tak samo. Dwie drogi… Ja wolę, żeby kibice zajmowali się w dopingu swoją drużyną.

Tak, podoba mi się to co napisałeś. Kibice Legii uważają, że ci i ci to wieśniaki i buraki, bo na swojej fecie śpiewali coś na Legię. Ale Legia po 5-0 na koniec sezonu, w którym odebrała nam mistrza, robiła dokładnie to samo na stadionie. Niby w odwecie, ale jednak… A pokazałbyś wtedy klasę gdybyś nawet nie pisnął słowa o rywalu, który rok wcześniej cię lżył. To bolałoby bardziej. I żeby była jasność, przyśpiewki o Legii na naszej fecie mistrzowskiej uważam za mega wioskę, było mi wtedy wstyd! Chciałbym żeby to było jasne!

Do mnie najbardziej przemawia boisko, dla mnie to 5:0 było najlepszą odpowiedzią.

Dokładnie.

Poza tym jak kogoś lżysz to znaczy, że traktujesz go jak godnego przeciwnika, dodajesz mu tym punktów…

Rozmawialiśmy o tym właśnie w kontekście Drągowskiego.

Ja po prostu nie rozumiem radości jako czegoś przeciwko komuś, czemuś. Cieszę się ze swojego sukcesu.

Nie kłam, cieszysz się, że Piast złapał kapcia w lewym kole na wiosnę.

Musiał w końcu zacząć przegrywać, bo mieli rundę konia.

A Śląsk w 2012? Też miał zacząć przegrywać. I w sumie zaczął, ale wygrał ostatnie 4 mecze w sezonie i zdobył mistrzostwo.

„Tak samo kurwa nie trawie tekstów, że wszyscy – waszym zdaniem – mają kompleks Legii! Nie! Nie jestem kibicem Jaroty Jarocin żebym przed nazwą Legia padał na kolana!”

Wszyscy nam zarzucają bufonadę i nadęcie jak to piszemy, ale to nie Śląsk wygrał mistrza, a Legia go koncertowo ujebała. Oczywiście chwała zwycięzcom.

Rok temu też? Nie lubię takiego gadania. To my przegraliśmy, a nie oni wygrali! To, że jesteście Legią, nie znaczy, że już przed sezonem wam się wszystko należy!

Marcin, ale nie rozumiesz tego, co to dla nas oznacza. To nie napinanie się. Mamy potencjał, jaki mamy, jesteśmy faworytem, a zawsze dzieją się dziwne rzeczy. Rok temu każdy na jesieni widział, że Berg ma swój świat, na wiosnę robił wszystkim na złość, bo mu Rado sprzedali. A nikt na to nie zareagował i ten obrażony pajac prowadził drużynę jeszcze w kolejnym sezonie! To miałem na myśli mówiąc, że to my przegraliśmy.

Tak samo kurwa nie trawie tekstów, że wszyscy – waszym zdaniem – mają kompleks Legii! Nie! Nie jestem kibicem Jaroty Jarocin żebym przed nazwą Legia padał na kolana! Nie mam problemów z przyznaniem, że Legia to największy w Polsce klub, super zorganizowany, z wieloma kibicami i super oprawami. Ale ja jestem dumny, że pochodzę z Wrocławia i kibicuje Śląskowi Wrocław. Śląsk jest dla mnie jak członek rodziny, jest obecny w moim życiu od zawsze! W rodzinnym mieszkaniu z kuchni widziałem stary stadion, było kwestią czasu kiedy tam pójdę i zostanę wchłonięty przez te barwy i tradycje! Żadna Barcelona, ani Legia, ani Szombierki Bytom nie są w stanie wprawić mnie w kompleksy. Waszym zdaniem, dla każdego w lidze mecz z Legią to mecz sezonu. Nie! Dla mnie to mecz z Zagłębiem. Wole przegrać z Legią 9:2, żeby z Zagłębiem nie przegrać.

Ale prawdą jest, że to Legia zapełnia stadiony w większości miast.

Tak, zapełnia.

„Generalnie, żeby nie było, że dla mnie Poznań zły, miałem kiedyś wakacyjną dziewczynę z Poznania. Ja z nią chodziłem, ale ona o tym nie wiedziała. Bardzo dobry z niej człowiek.”

Jak mówiłem wcześniej, ja kibicowanie postrzegam jako coś pro, a nie anty, w opozycji do kogoś. Nie rozumiem budowania tożsamości poprzez nienawiść do innego klubu, zamiast na miłości do własnego i dlatego rozumiem to co piszesz i bardzo dobrze przyjmuję.

To akurat zależy od ludzi. Podam Ci za chwilę przykłady, jakie spotkały mnie w bezpośrednim kontakcie z warszawiakiem i poznaniakiem. Od 10 lat jeżdżę sobie na Mazury, bo żona ma tam domek. Zawsze przejeżdżamy przez Warszawę. Kiedyś wracając nocowaliśmy u kuzynki na Woli, bo akurat tam pracowała. Rano powiedziałem do żony: wiesz co pojedziemy na spacer do Łazienek! Ona popatrzyła na mnie jak na naćpanego, bo wie, że nie lubię spacerować. Ja chciałem po prostu wejść przy okazji do waszego sklepu. Z ciekawości, zobaczyć, porównać. Kiedy już odfajkowaliśmy spacer i sklep, pomyślałem sobie „kuźwa jak stąd teraz wyjechać na Wrocław?” Pod stadionem stał taksówkarz. Podchodzę i mówię, że jestem z Wrocławia, że wracam z urlopu i czy mógłby mi wytłumaczyć, jak najlepiej pojechać w stronę Wrocławia. Zanim gościu (rodowity warszawiak) w ogóle zaczął rozmawiać o drodze, około 20 minut, pogadaliśmy o Śląsku, Legii, Lechu, Wiśle, itd. Wszystko na poziomie i z szacunkiem. A gdy skończyliśmy, gościu wsiadł do taksy i powiedział: jedź za mną, pokażę ci skrócik. Mega sytuacja! Mówię to w kontekście, iż utarło się, że warszawiaki to buraki, cwaniaki i ogólnie chuje. Niestety, nie mogę potwierdzić tej tezy, tym bardziej, że teraz dzięki Twitterowi poznałem kilku kolejnych i są po prostu fajnymi kumplami.

Dla porównania. Byłem z bratem w tym sezonie na meczu Śląsk – Lech. Siedzieliśmy w piknikowie! Przed nami rodzinka w szalikach Lecha. Byli spokojni, wszystko OK, może z uwagi na fakt, że przegrywali do przerwy… W przerwie mój brat, jak to biały kulturalny człowiek, podchodzi do gościa i zagaduje: „pierwszy raz we Wrocławiu? Jak się podoba stadion?” A on tak patrzy i mówi: „Stadion jak stadion, z pewnością nie taki efektowny, jak ten nasz w Poznaniu.” Wiesz, ja znawcą architektury nie jestem, ale nawet nie o to chodzi. Koleś zwyczajnie w świecie przyburaczył i skończyliśmy ciągnąć z nim dyskusję, bo szkoda było czasu. To była jednostka więc nie generalizuję, ale podałem przykłady zupełnie przypadkowych spotkań z warszawiakiem i poznaniakiem. Czasami mam wrażenie, że oni są przeświadczeni, że wszystko u nich jest najlepsze. Tak jak wielu Legionistów zresztą.

Generalnie, żeby nie było, że dla mnie Poznań zły, miałem kiedyś wakacyjną dziewczynę z Poznania. Ja z nią chodziłem, ale ona o tym nie wiedziała. Bardzo dobry z niej człowiek.

Chciałbym też dodać, że jest kibic Lecha, z którym w pozytywny sposób mogę wymieniać poglądy na Twitterze i jest to wszystkim znany Maciek Gałat – @szaci2012.

Rozumiem, że o wakacyjnej dziewczynie nie wspominamy?

Piersi miała fajne. Można wspomnieć, lubię jak jest śmiesznie.

Robi się trochę jak na Pudelku. Chodzi o to, by nikogo nie obrażać.

Tak, zauważyłem. Ja raczej tez już wyrosłem z tego.

Uważasz, że agresja wobec przeciwnika jest stałym elementem piłki?

Ale chodzi Ci o piłkarzy czy kibiców? Może nie agresja, ale uważam, że gdyby wszystkie mecze w Ekstraklasie miały charakter meczów przyjaźni, nie byłoby to tak klimatyczne, jak jest gdy kluby są ze sobą zwaśnione.

Ale czy nie powinno to zostać na stadionie, a nie przenosić się w internetowe utarczki?

Powinno, ale z Internetu hejt nigdy nie zniknie! W nim podpisując się jak chcesz, możesz robić co chcesz. Ja z tego, co pamiętam, nie wchodzę w sprzeczki słowne, ani nie obrażam się na użytkowników, którzy nie podpisują się z nazwiska i nie prezentują swojej twarzy. Wychodzę z założenia że mogą to być 9-letnie dzieci, może nawet chore psychicznie.

Sednem tego jest to, że podpisując się imieniem i nazwiskiem, pokazując twarz, bierzesz odpowiedzialność za swoje słowa.

No tak. Nie jestem dumny z wszystkiego, co piszę i pokazuję, ale przynajmniej mogę powiedzieć, że taki jestem. Jak Ci pasuje OK, jak nie to kliknij unfollow.

Nie rozumiem ludzi, którzy obserwują ludzi, z którymi się totalnie nie zgadzają, tylko po to żeby się z nimi spinać przy każdej okazji.

Wiesz co, ja w sumie też nie rozumiem po co obserwuję Tomasza Lisa, skoro każdy jego wpis mnie wkurwia. W sumie to jeden z bardzo niewielu takich ludzi, których obserwuje. Ale dałeś mi do myślenia.

Pozostawię Cię z tą myślą. Marcin, dziękuję Ci za świetną rozmowę

Rozmawiał Łukasz Kawiak

Kibic Legii Warszawa oraz Realu Madryt. Przeciwnik wszelkich ekstremistów, wróg agresji w życiu publicznym. Prywatnie ojciec dzieciom i mąż żonie. Wielbiciel gitarowej muzyki i kolei.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Kibice