Obserwuj nas

Zagłębie Lubin

Zagłębie Lubin – od beniaminka po europejskie salony

Drużyna z Lubina awansowała w miniony czwartek do III rundy eliminacji LE. Dokonała dużej rzeczy. Dlatego pomyślałem, że warto byłoby zastanowić się, dzięki czemu odniosła taki sukces i napisać o tym jak Zagłębie…

…zaskoczyło polskich i zaszokowało serbskich kibiców.

Dwumecz Partizan – Zagłębie powinien być tak naprawdę już na starcie przesądzony. Drużyna, która gości regularnie w fazie grupowej LE i sprzedaje piłkarzy za miliony, miała zmierzyć się z polskim zespołem grającym niespełna dwa lata temu na zapleczu Ekstraklasy. Na papierze niewiele przemawiało za Zagłębiem. ,,Miedziowi” nie bacząc jednak na to, postawili się przeciwnikom, pokazali serce do walki i otrzymali nagrodę w postaci awansu do kolejnej rundy.

W pierwszym meczu lubinianie zostali zdominowani przez rywali, lecz walczyli mimo osłabienia (czerwona kartka dla Papadopulosa), przez co wywieźli z Serbii cenny bezbramkowy remis. W rewanżu sytuacja diametralnie się zmieniła. Zagłębie coraz częściej gościło pod bramką przeciwników prezentując zdecydowanie lepszy futbol. Z upływem czasu wynik się jednak nie zmieniał. Kiedy dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, nadszedł czas na serię ,,jedenastek”. Rzuty karne – jak wiadomo – to loteria, a więcej losów gwarantujących zwycięstwo posiadał polski zespół. Miejscowi dysponowali przewagą psychologiczną nad rywalami. Gdy widziałem piłkarzy Partizana, nabuzowanych i zdenerwowanych, tym że do karnych w ogóle doszło, pomyślałem: chociaż jeden z nich zmarnuje swoją szansę. Oni wiedzieli, że muszą awansować. Po przegranym mistrzostwie w lidze  z odwiecznym rywalem – Zveną Zvezdą, nie mogli pozwolić, żeby w stronę ich kibiców został wyprowadzony kolejny cios. Zawodnicy Zagłębia natomiast  mieli ,,spokojniejsze” głowy. Ewentualny awans zostałby uznany za wielki sukces, ale gdyby ponieśli porażkę, nikt nie miałby do nich pretensji. Na szczęście sprawdziła się bardziej optymistyczna wersja. Przy wsparciu własnej widowni wszystko poszło po myśli trzeciej drużyny Ekstraklasy, która zaszokowała Serbów i sprawiła miłą niespodziankę swoim rodakom.

Ktoś kiedyś mądrze powiedział, że futbol jest tak wspaniały i najlepszy ze wszystkich aktywności, bo w żadnym innym sporcie ,,słabsza” drużyna nie ma aż tak wielkich szans na pokonanie faworyta. W czwartkowy wieczór na nowo poznaliśmy wspaniałość najpopularniejszej gry świata.

…postawiło na młodych.

Zagłębie należy do klubów, które wiedzą co znaczy posiadanie własnej akademii i ile korzyści można z niej czepiać. W Lubinie zaufali i postawili na młodych. Wiedzieli, że ta inwestycja kiedyś się zwróci i zwróciła się, szybciej niż myśleli. Trzecie miejsce w lidze i awans do III rundy eliminacji LE to dla beniaminka poprzedniego sezonu Ekstraklasy niesamowity wyczyn, do którego przyczynili się także młodzi piłkarze. Jednym z nich jest Krzysztof Piątek – młodzieżowy reprezentant kraju i jeden z najlepszych strzelców zespołu. Swoje szanse na grę dostawali również inni wychowankowie: Jarosław Kubicki – zawodnik podstawowego składu i Filip Jagiełło.

…działa na rynku transferowym.

Kiedyś Zagłębie uchodziło za klub, który sprowadza średniej klasy piłkarzy za duże pieniądze. Potem kiedy gotówki było trochę mniej, kupowało raczej ,,szrot” z zagranicy niż porządnych piłkarzy. Te czasy na szczęście minęły. W Lubinie nie tylko stawia się na własną młodzież, ale także działa rozsądnie na rynku transferowym. ,,Miedziowi” patrzą na każdą złotówkę dwa razy, nim ją wydadzą. Jeśli płacą duże sumy, to tylko za sprawdzonego zawodnika. Piłkarzem spełniającym ten warunek na pewno jest Filip Starzyński. Tego lata Lubinianie zapłacili za niego pół miliona euro, czyli najwięcej w całej klubowej historii. Mimo wysokiej ceny, transakcje trzeba uznać za opłacalną.

Starzyński w poprzednim sezonie decydował o grze starej/nowej drużyny. To on pełnił w niej rolę głównego reżysera. Jego brak zespół z Lubina wyraźnie odczuwał w pierwszych meczach nowego sezonu, gdzie ewidentnie potrzebował rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Początkowo reprezentanta Polski próbował zastąpić Vlasko, lecz on dobre występy przeplata słabszymi. Zarządcy Zagłębia musieli więc sypnąć groszem i kupić kartę ,,Figo”, bo postawienie na chimerycznego Słowaka było wyjściem zdecydowanie bardziej ryzykownym niż wydanie sporych pieniędzy – jak na polskie realia – na tylko jednego zawodnika.

Po meczu z Lechem z pewnością pracodawcy ,,Miedziowych” mają poczucie dobrze spełnionego obowiązku. ,,Figo” zaczyna już się spłacać. W spotkaniu z Kolejorzem popisał się świetnym strzałem z rzutu wolnego, po którym padła bramka.

…broni honoru polskich drużyn w LE.

Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że teraz Zagłębie będzie jako jedyne broniło honoru polskich drużyn w el. LE, to… opłaciłbym mu wizytę u dobrego psychiatry. (Nie)stety stało się to faktem.

Niestety, bo tylko jedna polska drużyna z trzech walczy jeszcze o awans do fazy grupowej LE. Oczywiście szansę na Ligę Europy ma jeszcze walcząca o Ligę Mistrzów Legia, ale te rozgrywki będą raczej rozgrywkami pocieszenia. Cracovia, po której najwięcej się spodziewałem, odpadła już w pierwszej rundzie, nie pokazując tak naprawdę niczego na europejskiej arenie. Piast zamiast wzmocnić się latem, tylko osłabił się kadrowo. Pierwszy mecz ze szwedzkim IFK Goteborg nie pozostawił złudzeń. Europy nie można zawojować nie do końca zgranym i przetrzebionym składem.

Stety, bo Zagłębie nie przyniesie z pewnością wstydu Ekstraklasie. Do tej pory godnie ją reprezentuje. Pisze świetną historię drużyny, która pierwszą ligę zamieniła na europejskie salony. Jeśli miał już pozostać tylko jeden polski zespół w el. LE, to cieszę się, że jest nim właśnie Zagłębie. ,,Miedziowi” na pewno w kolejnych meczach zostawią serce na boisku i w razie porażki pożegnają się z honorem z futbolową Europą.

…zamienia trafne stwierdzenia na stereotypy.

Od wielu lat nasze kluby zapracowały sobie na bardzo sceptyczną opinię kibiców odnośnie jednoczesnego rywalizowania w Europie i na własnym podwórku. Do tej pory dla większości polskich drużyn dobra gra w eliminacjach LE kończyła się ligową katastrofą. Michał Probierz nazwał nawet europejskie puchary pocałunkiem śmierci dla czołowych ekstraklasowych zespołów. Jedynymi klubami, które w pewnym stopniu radziły sobie z tym niepożądanym gestem są Legia i Lech. Do tego grona trzeba od dziś zaliczyć Zagłębie. Lubinianie najpierw w lidze zdewastowali (nie bójmy się tak tego nazwać) Koronę, aby następnie odnieść kolejne zwycięstwo, tym razem nad Lechem. Po meczącym meczu z Partizanem, Miedziowi zdołali pokonać byłych mistrzów Polski, którzy z pewnością mieli więcej sił, ponieważ  w tym sezonie nie biorą udziału w europejskich rozgrywkach.

Gdy patrzę na grę Zagłębia stereotypem staje się dla mnie również stwierdzenie, że drugi sezon dla beniaminka jest najcięższy. Lubinianie przy pomocy kolegów z Niecieczy uświadamiają nam, że wcale tak nie jest. Obie drużyny świetnie sobie radzą w lidze, zajmując kolejno pierwsze i drugie miejsce w tabeli. Wprawdzie po dwóch kolejkach nie ma co wyrokować, ale początki są bardzo dobre.

Zagłębie gra obecnie świetną piłkę. Jeśli przeżyje kolejne ,,pocałunki” europejskich pucharów, to prawdopodobnie osiągnie o wiele więcej niż w poprzednim sezonie i zamieni kolejne wydawałoby się trafne stwierdzenia na stereotypy.

 

Transmisja z meczu III rundy eliminacji Ligi Europy pomiędzy Zagłębiem Lubin a Sonderjyske w czwartek o 19:00 na antenach TVP Sport oraz TVP Wrocław.

Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Zagłębie Lubin