Ostatnim ligowym rywalem Korony Kielce w tym roku będzie Lechia Gdańsk. Goście mają duże aspiracje do zdobycia mistrzostwa Polski, a zwycięstwo w Kielcach może oznaczać pozostanie na fotelu lidera przez całą zimę. Korona nie zamierza się poddawać i do meczu z Lechią przystępuje z podniesioną głową.
Palanca pomoże…
Miguel Palanca znów będzie mógł pokazać swoje umiejętności i pomóc Koronie w zdobyciu 3 punktów. Hiszpan ostatni mecz oglądał z wysokości trybun, ponieważ zgromadził na koncie cztery żółte kartki. Obecność Palanki w składzie daje duże pole manewru dla trenera Macieja Bartoszka. W ostatnim meczu młody szkoleniowiec musiał eksperymentować ze składem, co było sporą niespodzianką dla wszystkich kibiców. Palanca jest jednym z najjaśniejszych punktów kieleckiego klubu.
Twierdza Kielce pod wodzą Bartoszka(?)…
Korona z trenerem Bartoszkiem na ławce dotychczas zagrała w Kielcach dwa mecze i oba skończyły się zwycięstwem. Nie były to przypadkowe wygrane, kielczanie grali bardzo otwarty i ofensywny futbol, czym totalnie zaskoczyli Zagłębie Lubin oraz Pogoń Szczecin. Kibice liczą, że każdy domowy mecz będzie wyglądał w ten sposób. Niezależnie jak mocny będzie rywal, to Korona ma dominować i narzucać swój styl, oczywiście z zachowaniem rozsądku w defensywie. Ciekawe, jak kielczanie wypadną na tle bardzo mocnego przeciwnika – Lechii Gdańsk.
Sytuacja Sekulskiego
Od kilku miesięcy snajper Korony Kielce cierpi na uraz mięśnia przywodziciela. Od dawna wiadome było, że w tym roku już nie pojawi się na boisku. Sekulski w Kielcach przebywa na zasadzie wypożyczenia z Jagiellonii, z opcją pierwokupu dla Korony. Nieoficjalnie mówi się, że wypożyczenie napastnika zostanie przedłużone, na tych samych warunkach. Wydaję się to być najlepszym rozwiązaniem, gdyż nie wiadomo jaką dyspozycję będzie prezentował Sekulski po wyleczeniu kontuzji.
Historia pojedynków
Sobotni mecz pomiędzy Koroną a Lechią będzie dwudziestym w historii. Zawsze są to mecze bardzo emocjonujące i obfitujące w bramki. Bilans bezpośrednich pojedynków przemawia na korzyść Korony, która 9 razy cieszyła się ze zwycięstwa. Pięciokrotnie musiała przełknąć gorycz porażki i tyle samo razy doszło do podziału punktów. To już jest jednak historia i każdy mecz pisze inny scenariusz. Lechia w tym meczu bezsprzecznie jest faworytem, biorąc pod uwagę miejsce w tabeli i piłkarzy jakich posiada w swoich szeregach.