Reprezentacja
„Każdy może, prawda, krytykować…” – ale czy młodzieżówka już zasłużyła na krytykę?
Autor
Patryk Kapa
fot. Mazika/fotosport.com.pl
My – Polacy, jak każdy z narodów mamy swoje wady. Jeśli nasi sportowcy nie skaczą najdalej, jeśli nie biegają najszybciej, jeśli nie skaczą najwyżej, jeśli nie wygrywają wszystkiego, to przeważnie znaczy dla nas tyle, że są słabi (albo tendencyjni! – jak mawiał trener Cecherz). Chyba po prostu nie potrafimy się cieszyć z tego, co jest. Szklanka ciągle jest do połowy pusta.
Co z tego, że Marcin Gortat jest jedynym Polakiem w NBA? Przecież jest ,,drewniany” i nie lata nad koszem jak Jordan za najlepszych czasów. Co z tego, że nasi lekkoatleci awansują do finałów swoich konkurencji i zajmują niekiedy miejsca tuż za podium? Przecież nie zdobyli medalu… I wreszcie: co z tego, że w reprezentacji Polski U-21 grają bardzo utalentowani i perspektywiczni piłkarze, decydujący coraz częściej o postawie swoich ekstraklasowych drużyn, skoro ostatnie dwa mecze towarzyskie z Włochami i Czechami przegrali?
Reprezentacja Marcina Dorny ostatni raz przegrała (nie licząc dwóch wspomnianych porażek) w listopadzie 2015 r. z Ukrainą. Następne mecze w większości wygrywała, m.in. z Czarnogórą – aż sześć do zera(!) i Niemcami. „Tylko co z tego?!” Młodzi Czarnogórcy – co widać po wyniku – to „ogórki”. Wygrana z nimi to był obowiązek. A Niemcy – jedna z najlepszych drużyn na starym kontynencie? Nie przejechali do Polski w najsilniejszym składzie. Wprawdzie odnieśliśmy zwycięstwo, ale nie ma o czym mówić…
***
Była już kiedyś taka drużyna, która zajęła drugie miejsce w swojej grupie w eliminacjach do ważnego turnieju i zapewniła sobie w nim udział. Jednak podczas meczów towarzyskich rozgrywanych przed główną imprezą brakowało dawnego błysku. W dwóch spotkaniach o tzw. pietruszkę zespół zanotował zaledwie porażkę i remis z drużynami, które nie zakwalifikowały się do turnieju. Niektórzy kibice przeczuwali koniec dobrej passy i ubolewali nad tym, że musiała skończyć się akurat w decydującym momencie. Mimo to na głównej imprezie drużyna doszła do ćwierćfinału ustępując w rzutach karnych nie byle komu, bo przyszłym mistrzom Europy… Mowa oczywiście o kadrze trenera Nawałki. Przegrana z Holandią i remis z Litwą wzbudziły niepokój, jednak po sukcesie na ostatnim EURO, nikt już nie pamięta o tych dwóch spotkaniach. Najwidoczniej nasze reprezentacje tak mają, że limit wszystkiego co złe muszą wyczerpać przed ważnym turniejem, żeby na nim cieszyć kibiców swoją dobrą grą, a także zadowalającymi wynikami.
***
Mecze towarzyskie mają służyć przede wszystkim odpowiedniemu przygotowaniu. Nie ma co rozliczać z dwóch ostatnich spotkań piłkarzy Marcina Dorny, bo w nich nie zdobywa się punktów, a naukę i podpowiedzi, co i gdzie należy jeszcze poprawić.
Jeśli nawet turniej w Polsce skończy się dla naszej młodzieżowej reprezentacji kompletną klapą, to tak naprawdę nic się nie stanie. Trzeba pamiętać o wieku zawodników trenera Dorny. Oczekiwania są duże i cała ta otoczka turnieju może „związać” im nogi. W młodzieżowej drużynie nie gra doświadczony i uznany na świecie Lewandowski, tylko doceniany w Ekstraklasie i stojący na starcie swojej kariery Niezgoda, czy grający na razie we francuskim średniaku Stępiński. Najważniejsze, że tych wybitnych, od których teraz wymagamy, ma kto w przyszłości zastąpić.
Zbliżający się turniej ma być dla młodych piłkarzy przygodą i przetarciem się przed tym co będą przeżywać niektórzy z nich już za dwa, trzy lata grając w pierwszej drużynie. Wtedy na ich barkach będzie spoczywała odpowiedzialność za udział drużyny narodowej na EURO 2024 czy mundialu w 2026 r. Obecni reprezentanci Polski U-21 nic nie muszą, a mogą coś ugrać. Przede wszystkim jednak mają zbierać doświadczenie turniejowe i pokazać się szerszej widowni, tak by skaut z zagranicznego, większego i bogatszego klubu dostrzegł ich talent.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.