Z obiegową opinią, że polskie drużyny nie radzą sobie na dwóch frontach postanowiła zmierzyć się Jagiellonia. Choć okres próby jest na razie niewielki, ligowe niedziele, przedzielone meczami pucharowymi, dały póki co 6 punktów. Oba zwycięstwa – z Arką i z Wisłą – są traktowane w Białymstoku jako ponadprogramowe dobro przed kluczowymi rozgrywkami. Rozgrywkami, które również przeciągnęły się… ponadprogramowo.
Niewielka rotacja
Po wyczerpującej walce z Rio Ave piłkarze powrócili do kraju, ale nie prędko mogli wypocząć. Pomimo to w jedenastce, która zagrała przeciwko Wiśle doszło tylko do czterech zmian. Mitrovicia zastąpił debiutujący w Ekstraklasie Klemenz, Kwietnia bardziej ofensywny Pospisil, a Frankowskiego i Sheridana – strzelec dwóch goli w poprzedniej kolejce – Świderski oraz czekający na przełamanie Bezjak.
Piłkarze, którzy wyszli w podstawowym składzie zarówno z Rio Ave i z Wisłą, mieli w zamyśle trenera zejść w drugiej połowie. Plany zweryfikowała jednak brutalna boiskowa rzeczywistość i choć mecz w 1. połowie wyglądał bardziej wakacyjnie, to i tak kontuzje piłkarzy gospodarzy nie ominęły.
W 28. minucie po brawurowej akcji Wisły, piłkę sprzed nosa Boguskiego wybił dużo pewniejszy niż w czwartek Łukasz Burliga, ale od razu zasygnalizował zmianę. Na szczęście rokowania nie są najgorsze, choć występ w meczu z Gentem zagrożony. Tuż przed przerwą, jak rażony piorunem w polu karnym padł Karol Świderski. A jeszcze przed meczem wspominałem, że Świder to ma pecha. Skrzydłowy ostatecznie trafił nawet do szpitala na badania, ponieważ dopiero po 10 minutach od urazu odzyskał przytomność. Szybko do gry jednak chyba nie wróci. Trapionego kontuzjami piłkarza zmienił Frankowski.
Dla chcącego nic trudnego
Błędy kolegów w obronie naprawiali Taras Romańczuk i Ivan Runje, a swojej szansy na bramkę nadal szukał Roman Bezjak. Były reprezentant Słowenii był aktywny i chętny do gry. Próbował często podchodzić pod rywali pressingiem i odebrać piłkę. Poskutkowało! W 57. minucie otrzymał podanie od Novikovasa, ale sfaulował go w okolicach pola karnego Buchalik. Najpierw Marciniak zdecydował się podyktować rzut karny i dać żółtą kartkę, czym zdenerwował bramkarza Wisły. Chwilę później, po otrzymaniu informacji z wozu VAR zmienił decyzję i jeszcze bardziej wpienił wszystkich, od Buchalika po kibiców Jagiellonii. Werdykt brzmiał – rzut wolny i czerwona kartka.
Z 16 metrów na bramkę uderzył Novikovas i choć po tym strzale interweniował debiutujący w Ekstraklasie Mateusz Lis, dobitka Bezjaka nie dała mu szans. To pierwszy gol byłego zawodnika Bundesligi od 21 kwietnia, kiedy to otworzył wynik w meczu z Koroną, będącym dla białostoczan przełamaniem po serii porażek. Cały Białystok liczy, że byliśmy świadkami kolejnego przełamania, tym razem siedzącego gdzieś w głowie napastnika Jagiellonii.
Frankowski myślami już za granicą
Po czerwieni bramkarza Białej Gwiazdy i zdobytej bramce, Jaga spuściła z tonu nastawiając się na grę z kontry, w wyniku czego goście mieli kilka niezłych szans. Znów nie najlepiej w obronie spisywał się Przemek Frankowski. 23-letni skrzydłowy od początku okienka napiera na transfer, ale najwyraźniej klarownych i satysfakcjonujących dla wszystkich stron ofert brak. W transakcji nie pomaga fakt, że część pieniędzy będzie musiała trafić do poprzedniego klubu Frankowskiego, Lechii Gdańsk.
Mobilizacja na „Bawoły”
Choć w niedzielę na stadionie przy Słonecznej słychać było rozemocjonowane głosy kibiców, każdy zna stawkę czwartkowego starcia z Gent. Mecz z Rio Ave stał się pewnego rodzaju mitem założycielskim otwierającym podlaską piłkę na Europę. W starciu z Bawołami z indiańskim pióropuszem w logo będzie jednak nieco trudniej. Czwarty zespół belgijskiej Jupiler Pro Legue jest wyceniany na prawie 70 mln € i w ubiegłym sezonie w lidze zdołał pokonać takie tuzy jak Anderlecht, czy Club Brugge. Wzorem dla Jagiellonii powinien być jednak ich ubiegłoroczny dwumecz, również w 3. rundzie eliminacyjnej LE. Wówczas ekipa z Gandawy została wyeliminowana przez Rheindorf Altach. Trzeba też liczyć na to, że belgijskiej drużynie bliżej będzie do tej ubiegłorocznej, a nie tej, która 3 lata temu wyszła z grupy LM, albo rok później eliminowała w 1/16 finału LE wielki Tottenham.
Pingback: Na pół gwizdka | WATCH EKSTRAKLASA