Obserwuj nas

Zagłębie Lubin

Zagłębie zaskoczeń

Nie ma co owijać w bawełnę. Powierzenie okrętu pod nazwą Zagłębie Lubin Benowi van Dael do końca sezonu 2018/2019 wprawiło wielu z nas, mówiąc dość oględnie, w zdumienie. Człowiek, który do klubu przychodził w celu podniesienia jakości naszego szkolenia, w trybie doraźnym musiał łatać dziury na głównym pokładzie. A kiedy tylko okazało się, że idzie mu przyzwoicie, na szybko mianowano go Bosmanem. Zaskoczeni są kibice, dziennikarze, a pewnie też i piłkarze. Ot, jedno wielkie Zagłębie zaskoczeń.

Plan czy improwizacja

Od chwili ogłoszenia wczoraj informacji o przedłużeniu misji Bena van Daela zachodzę w głowę, co do cholery poszło nie tak. Bo ja wątpliwości nie mam żadnych. Coś się gdzieś na ostatniej prostej (a może i wcześniej?) wysypało i nagle trzeba było znów uwijać się jak przy pożarze. Nie zrozumcie mnie źle. Ja wcale nie twierdzę, że nowemu/staremu trenerowi się nie powiedzie. Nie twierdzę też, że nie ma ku czekającemu go wyzwaniu odpowiednich umiejętności czy planu działania. Nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że znów wynika to z potrzeby chwili, a nie z realizowania z góry nakreślonego planu.

Wmawiano nam, że brak zatrudnienia nowego trenera z chwilą odejścia Lewandowskiego to decyzja dobrze przemyślana. Mówiono, że nie było czasu na dokładne przeszukanie rynku, co jak się potem okazało było tylko unikiem, bo wyrok zapadł już dużo wcześniej i tylko z jego egzekucją wstrzymywano się przez kilka tygodni. Niestety nieudana próba ściągnięcia Marka Papszuna była jedynym pomysłem, jaki wymyślono.

Pojawiały się też w mediach inne nazwiska, jak choćby Adama Nawałki, ale nawet tutaj dementi nie było jednoznaczne. W rozmowie ze mną bowiem prezes zarzekał się, że tematu nie było w ogóle, a telefon wykonany przez Michała Żewłakowa miał tylko charakter grzecznościowy. Jak pewnie wiecie, w głośnym wywiadzie dla WeszłoFM dyrektor powiedział coś nieco innego.

Kto szuka ten…

Trzeba było więc improwizować. Dokooptowany wcześniej do sztabu szkoleniowego poprzedniego trenera Ben van Dael zostaje więc pierwszym trenerem, choć na każdym kroku podkreśla się, jak bardzo jest to rozwiązanie tymczasowe. Kupiono sobie więc znów czas, choć jasne było od początku, że w takim stanie totalnej tymczasowości wytrwać zbyt długo się nie da. Dwa miesiące to jednak szmat czasu, aby zrobić dokładną analizę rynku, spotkać się z wybranymi kandydatami i negocjować warunki kontraktu.

I… nic. Profil poszukiwanego przez Miedziowych trenera okazał się tak specyficzny, że nie udało się nikogo znaleźć. Pojawiło się wprawdzie jedno czy dwa nazwiska, ale nic z tego nie wyszło. Dwa kolejne miesiące kompletnie zmarnowane. Dwa miesiące, które okazały się niewystarczające, aby Michał Żewłakow i Mateusz Dróżdż podołali zadaniu zatrudnienia trenera pierwszego zespołu KGHM Zagłębie Lubin. A przecież całkiem niedawno sam dyrektor podkreślał, że na brak ofert, które trafiają na jego biurko, z różnych stron nie narzeka.

Improwizacja improwizacji

Znaleziono się więc w bardzo trudnym położeniu, zresztą po raz kolejny na własne życzenie. Dzwonki alarmowe w uszach dzwoniły już na tyle wściekle, że trzeba było podjąć jakąś decyzję. Jedyna sensowna opcja, która była na wyciągnięcie ręki została uznana za najlepsze możliwe wyjście z tego pata. A że przy okazji sportowo zespół pod wodzą Holendra trochę odżył, wzięto to chyba za dobry omen.

Postanowiono zagrać wielkim etosem pracy i wrażeniem, które tytaniczna praca van Daela na wszystkich zrobiła. Brzmi to oczywiście pięknie, pod warunkiem, że wszystko, co dzieje dookoła jakoś z tym współgra. Zresztą najlepiej o tym, jak wielka improwizacja ma miejsce na naszych oczach, świadczy fakt, że nowy kontrakt trenera obowiązuje tylko do końca sezonu. Jeśli według klubu właśnie tak należy okazywać pełne wsparcie i wiarę w człowieka to… (tu wstaw dowolne przekleństwo)

Nie wiem, szczerze mówiąc, dla kogo jest to większy policzek. Dla trenera, któremu daje się votum zaufania, ale tak tylko na chwile i bez przekonania, czy dla kibiców, których właśnie po raz kolejny sprowadzono do roli mobilnych skarbonek. W Zagłębiu nie ma miejsca na przeciętność… zaiste!

Pomóc Benowi

Paradoksalnie to właśnie kibice mogą teraz najbardziej pomóc. Oczywiście, jeśli uważacie, że mimo całej tej absurdalnie uwłaczającej dla trenera sytuacji, zasłużył sobie na Wasze wsparcie. Jest w tym momencie jedyną osobą, która może uratować resztki tego sezonu. Tak, aby w przyszłym nie trzeba było zaczynać od początku i kompletnego zera. Jeśli mamy teraz za kogoś trzymać kciuki to właśnie za niego. Na moje to całkiem w porządku gość, który tylko miał pecha znaleźć się w takim miejscu i czasie.

Nie oczekujcie przede wszystkim od niego cudów. Sezon jest stracony i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Oczekiwanie więc, że będzie stawał na głowie, aby awansować do górnej ósemki, jest bezcelowe. Nie będzie ani ułatwiać mu pracy, ani też stwarzać okazji, aby tych naszych młodych ludzi ogrywać. Niech będą gotowi na przyszły sezon. To jedyny cel, jaki trzeba przed nim obecnie postawić.

Do utrzymania potrzebujemy jeszcze 10 punktów. I mamy na to 17 kolejek.

Zagłębie zaskoczenia

Nie tak to sobie wszystko wyobrażałem. Kiedy ostatni z pożarów udało się ugasić, sądziłem, że ich limit na ten rok został już wyczerpany. W dodatku pierwszy raz od dłuższego czasu zespół miał za sobą świetne spotkanie, a zarząd zaskoczył wszystkich nowym projektem hali, który Zagłębie będzie realizować. Byłem zaskoczony faktem, że w tak krótkim czasie mogło się stać tyle dobrego w Miedzianej krainie. A przecież największa niespodzianka jeszcze czeka na ogłoszenie.

Naprawdę sądziłem, że teraz będzie już tylko lepiej. Dyrektor zapowiadał zmiany w drużynie tak potrzebne od jakiegoś czasu. Zespół nabrał wiatru w żagle i w dużej mierze zrobił to z udziałem ludzi z akademii, co dla kibiców jest dość istotne. Nowy trener miał spoić oba te końce i wyznaczyć kurs na kolejne 2-3 sezony mając przed sobą cały okres przygotowawczy.

Tymczasem dyrektor ma kontrakt do lata i nie brzmi, jak ktoś, kto wierzy, że przyjdzie pracować mu tutaj dłużej. Trener dostaje nowy kontrakt, ale tez tylko do lata, bo potem w zasadzie nie wiadomo co będzie. Prezes oczywiście mógłby uciąć wszystkie spekulacje, ale najwyraźniej nie dostał na to zgody od Rady Nadzorczej.

Czym zaskoczą nas jutro?

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Zagłębie Lubin