Jeszcze w sierpniu rozmawiałem z Michałem Zawadą (tutaj), czy i jak mógłby funkcjonować model Socios w polskiej piłce. Kilka dni później swoją historię rozpoczęło Stowarzyszenie Socios Wisły Kraków, a dzisiaj, po kilku miesiącach jego działania, nadszedł czas refleksji i snucia planów. O tym, co udało się w tym okresie osiągnąć oraz o nierealizowanych jeszcze pomysłach, porozmawiałem z Witoldem Ekielskim — prezesem Socios.
Witold Ekielski to kibic Wisły, który wraz z kilkoma innymi fanami Białej Gwiazdy, postanowił w sierpniu ubiegłego roku założyć Stowarzyszenie Socios Wisły Kraków. W kwietniu ogłosił, że zamierza zrezygnować z funkcji prezesa organizacji.
Kiedy jakiś czas temu rozmawialiśmy, jeszcze się Pan wahał. Ostatecznie zdecydował się Pan zrezygnować.
Stowarzyszenie w ostatnim czasie rozrosło się tak bardzo, że wymaga od prezesa takiej ilości poświęconego czasu ile ja, nie mogę poświęcić. To dla mnie ważne by stowarzyszenie było kierowane dobrze. Zdecydowałem, że skoro nie jestem w stanie poświęcić mu tyle czasu, ile powinienem, to trzeba ustąpić.
Czy w takim razie prezesem Socios może zostać ktoś, kto łączy swoje sprawy zawodowe z obowiązkami spoczywającymi na barkach prezesa?
Wszystko zależy od sposobu i stylu zarządzania. Jeśli rolą zarządu jest planowanie i delegowanie działań innym osobom, to jak najbardziej można połączyć życie zawodowe i działalność w Socios. Jeśli jednak osoby z zarządu zamierzają brać na siebie organizowanie bieżącej działalności, wtedy praca jest ograniczeniem dla prezesa.
W swoim oświadczeniu wspomniał Pan o różnicy zdań z Piotrem Leśkiewiczem i Robertem Sermakiem?
To, w jaki sposób działamy, można realizować na tysiąc różnych sposobów. Możemy wspierać młodzieżowe grupy, możemy wspierać sam klub. Możemy kupować zawodników. Możemy tylko zbierać składki, jak i organizować koncerty. To normalne, że w niektórych sprawach się różniliśmy, jednak to na co w tym fragmencie oświadczenia zwróciłem uwagę to fakt, że łączyła nas transparentność i uczciwość. Dla każdego z nas to były wartości szczególnie ważne.
Tuż przed koncertem wystosowaliście komunikat, w którym wyraziliście swoje rozczarowanie ilością sprzedanych biletów. Ostatecznie jak ocenia Pan pierwszą próbę organizacji tego typu wydarzenia?
Bardzo dobrze. Świetnie się na nim bawiłem. To było dla nas wszystkich coś nowego. Piotrek Leśkiewicz, który zajmował się z ramienia Socios koncertem, włożył w to całe swoje serce i bardzo mu za to dziękuję. Chciałbym podkreślić, że my na co dzień nie zajmujemy się organizacją koncertów. Wszystkim zależało nam na tym, żeby uzbierać jak najwięcej pieniędzy. I rzeczywiście, kilkanaście dni przed tym wydarzeniem mieliśmy obawę, o to ile biletów się sprzeda.
Ostatecznie frekwencja dopisała, chociaż, tak, pozostało sporo spraw, które są dla nas nauką na przyszłość. Bilety przez długi okres nie sprzedawały się dobrze. Nie pomógł nam poniedziałkowy termin i mały okres wyprzedzenia samej imprezy, co jest kluczowe dla pozyskiwanie sponsorów dla tego typu wydarzenia. Jednak wszystko zakończyło się dobrze, kilkadziesiąt tysięcy trafiło do Akademii — patrząc przez pryzmat tego, jak inni kibice wspierają akademie swoich klubów, to my zrobiliśmy coś unikatowego w skali kraju.
Jestem ciekawy, czy będziecie jeszcze organizować tego typu wydarzenia?
Mam taką nadzieję.
Wcześniej mówiliście o m.in. wolontariacie i zaangażowaniu seniorów?
Tak. Teraz mieliśmy spotkanie z zarządem, pojawił się temat zespołów roboczych. Cieszę się, bo tysiąc siedemset osób, to ludzie, którzy Wisłę mają w sercu i wiele dla niej zrobią. Są w stanie poświęcić swój czas albo wykorzystać swoje możliwości związane z firmą, którą posiadają bądź w której pracują.
Socios powinno zmierzać ku wspólnemu działaniu z Klubem, czy może starać się być w pełni niezależną organizacją kibicowską?
Uważam, że musimy te dwie rzeczy połączyć. Z jednej strony zrzeszamy kibiców, by wspólnie podejmować niezależne decyzje związane ze wspieraniem Klubu i rozwój Akademii. Z drugiej strony Klub i Akademia też mają swój pomysł na działalność i rozwój. Trzeba te dwie rzeczy pogodzić.
W jaki sposób? To już jest pytanie do nowego zarządu i ważny temat do poruszeniu na walnym zgromadzeniu.
Ilość członków Socios wzrastała w niebotycznym tempie, bijąc wszystkie inne tego typu organizacje w Polsce – np. Socios Górnika Zabrze. Jednak w ostatnich dwóch miesiącach widać spadek zainteresowania. Dołączyło 200 członków, co przy 1500 w poprzednich czterech miesiącach, wydaje się pewnym problemem. Potencjał został wyczerpany?
Nie można mówić po sześciu miesiącach, że potencjał został wyczerpany. Natomiast rzeczywiście jest to problem, nad którym trzeba się pochylić. Naszym motywem było ratowanie klubu. Natomiast jak klub zaczął wysyłać sygnały, że już jest dobrze – chociaż wiemy, że nie jest – to wiele osób pytało siebie: To po co właściwie ja jestem w tym Socios?
To jest kwestia ważna do poruszenia na Walnym Zebraniu członków. Trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie, kim my chcemy być w przyszłości, co my chcemy dawać klubowi, by każda osoba w Socios miała poczucie sensu, że warto być dalej w Socios.
Zostawmy przyszłość, dla której najważniejsze będzie Walne Zgromadzenie, i po raz ostatni skupmy się na przeszłości. Odegraliście dużą rolę w ratowaniu Klubu. To dzięki Wam do Wisły trafił Tomasz Jażdżyński.
Rzeczywiście, odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyła grupa najbardziej aktywnych osób. W trakcie tej rozmowy uznaliśmy, że dobrze by było, by Tomasz Jażdżyński porozmawiał z prezesem Wisłockim. I rzeczywiście po naszym spotkaniu obu Panów skontaktował Piotrek Leśkiewicz.
Była jeszcze próba zostawienia Arsenića.
Dziś to wspominam jako ważne w historii Socios wydarzenie. Ono pokazało, że potrafimy połączyć dewizę „Ty wspierasz, Ty decydujesz” z nagłą potrzebą chwili. Spotkanie zarządu z prezesem Wisłockim — na którym zostaliśmy poproszeni o udzielenie pożyczki — zakończyło się o 16 godzinie w sobotę, a warunkiem jej udzielenia było to by nasi członkowie, których wtedy mieliśmy ponad 500, wyrazili na to zgodę. Jeszcze w sobotę wszyscy członkowie dostali e-mail oraz SMS, że powinni pilnie sprawdzić pocztę. W ciągu 24 godzin od wysłania maili otrzymaliśmy kilkaset odpowiedzi, dzięki, którym mieliśmy zgodę naszych członków i byliśmy gotowi tę pożyczkę wypłacić już w poniedziałek rano.
To pokazało to, że możemy nie tylko szybko zorganizować pieniądze, ale także przeprowadzić to w taki sposób, żeby Socio mieli świadomość, że są dla nas ważni i nie ma wymówek dla zasady, że pieniądze są wydawane wyłącznie, wtedy gdy Oni wyrażą na to zgodę.
Myślę, że to jedna z tych rzeczy, która była szczególnie ważna tj. przesłanie „Nie tylko wpłacasz, ale także współdecydujesz o przeznaczeniu wpłaconych pieniędzy.
Gdyby miał Pan wskazać, jedną sprawę, której żałuje z powodu braku realizacji? Jedno niespełnione marzenie. Może błąd?
Mam takie dwie. Po pierwsze, za mało włączyliśmy ludzi w naszą codzienną pracę. Dlatego cieszę się, że będą powołane wspomniane już zespoły robocze. To jest zapowiedź, tego, że będziemy razem działać. Każdy na miarę swoich możliwości i w zespole, w którym będzie chciał. Drugim niespełnionym marzeniem jest to, że chciałem, aby Socios, było pierwszym stowarzyszeniem w Polsce, które transmitować będzie Walne Zebranie przez internet w czasie rzeczywistym. Zmienione z naszej inicjatywy Prawo o Stowarzyszeniach umożliwiać będzie właśnie taki sposób organizacji Walnego Zebrania na wzór Walnego Zgromadzenia, opisanego w Kodeksie Spółek Handlowych.
Widzi Pan jakiegoś kandydata na swojego następcę?
Naturalnym kandydatem będzie, któryś z Wiceprezesów. Zarówno, Piotrek Leśkiewicz, jak i Robert Sermak to osoby, które świetnie nadają się na funkcje prezesa, choć każdy z innego powodu.
To teraz na zakończenie: z czego jest Pan najbardziej dumny?
Stworzyliśmy pierwszą w Polsce organizację, która nie tylko zrzesza Kibiców, chcących wspierać działalność i rozwój ukochanego Klubu, ale także pozwala im współdecydować, jak te pieniądze są wydawane. Traktujemy to bardzo poważnie. Do tego stopnia, że jak chcemy zatrudnić pracownika, to tysiąc trzysta ludzi a tyle osób stowarzyszenie liczyło w styczniu, gdy zapadała decyzja o zatrudnieniu, była pytana o zgodę.
Stworzyliśmy organizację, która może być dla wielu wzorem transparentności. Co miesiąc publikujemy szczegółowe raporty finansowe. Nasza wiarygodność nie budzi zastrzeżeń.
Daliśmy ludziom poczucie wspólnoty i nadzieję. Właśnie dlatego ojcowie zapisywali swoje dzieci tuż po urodzeniu. Mamy dziecko, które ojciec zapisał w czwartym dniu od jego urodzenia. I zrobił to tak „późno” tylko dlatego, że sądził, że do zapisania dziecka potrzebny jest PESEL.
Stworzyliśmy organizację, której członkiem jest na przykład Szwed, który nie ma polskiego obywatelstwa. Zrzeszamy ludzi z Salamanki, Australii, Stanów Zjednoczonych, z Filipin…po prostu z całego świata. Łączy ich jedno: Wisła. Stworzyliśmy organizację wokół, której skupieni są przedsiębiorcy. Chcą z nią być i robić rzeczy wielkie. Z takim nastawaniem przyszła fundacja Agencja Eventowa Especto i Fundacja Polish Heritage, które zorganizowały koncert „Gwiazdy dla Białej Gwiazdy”.
Stworzyliśmy coś wyjątkowego. Ludzie w ciągu pół roku wpłacili nam ponad milion złotych. Pokazaliśmy całej Polsce, jak zorganizować kibiców: przekuć ich miłość do klubu, na coś pomoc tak potrzebną w trudnej dla niego chwili. I myślę, że dalej będziemy to pokazywać, że jesteśmy nie tylko organizacją ratującą klub, ale także tą, która wspiera budowę Wielkiej Wisły.
Ekstraklasowy entuzjasta. Od zawsze z Wisłą Kraków. Nudny jak poniedziałkowy mecz w Eurosporcie. Mało trafne komentarze i wytarte frazesy. Całodobowo dostępny na twitterze.