Obserwuj nas

Zagłębie Lubin

Zagłębie straconych dusz

Co prawda do meczu jest ponad 6 godzin i sytuacja wciąż może się jeszcze zmienić, ale wyglądam za okno i wiem, że to raczej czekanie na cud. Za oknem bowiem leje (ma padać cały dzień), jest zimno, a i termin, jak wiadomo, nie jest odpowiedni. Kto by bowiem chciał oglądać mecz piłkarski w środku tygodnia, późnym wieczorem? Zapowiada się więc bardzo smutne pożegnanie z kibicami przy Marii Skłodowskiej-Curie 98. Taki mamy tu klimat. Ot, jedno wielkie Zagłębie straconych dusz.

Na samą myśl o tym, że na ostatni mecz w tym sezonie przy MSC98 przyjdzie zaledwie garstka kibiców — uprawnionych na czas pisania tekstu jest niecałe 4100 kibiców — aż odechciewa się wszystkiego. Może to i zakrawa na masochizm, ale jednak na ostatnim meczu po prostu wypada być. Choćby po to, by utrwalić sobie w głowie obraz tego, jaki był to sezon. Poza tym — jak twierdzą niektórzy — nie wszystko jeszcze stracone i wciąż mamy o co walczyć.

Niestety, jak pokazują liczby sprzedanych wejściówek, nie jest to grupa zbyt liczna, a co gorsze i ona wciąż maleje. Większa część kibiców tego sezonu ma już serdecznie dosyć. Bo wciąż jednak lepiej wierzyć, że chodzi tylko o ten sezon. Gorzej, jeśli on dopełnił dzieła zniszczenia i kibiców, którzy w Lubinie na stadionie wcześniej bywali, na stałe odwiedzie od spoglądania w tamtym kierunku.

O co więc tak właściwie walczyć może jeszcze Zagłębie? Złośliwi powiedzą, że o krótsze urlopy i upokarzający oklep gdzieś na końcu piłkarskiej Europy. Ci mniej złośliwi skupiać się będą na pozytywach, opierając swoje opinie o sportowe ambicje i promyku nadziei, które wywalczenie miejsca w eliminacjach do eliminacji europejskich pucharów może przynieść. Była też trzecia grupa. Ta licząca na to, iż runda finałowa pozwoli zaprezentować się kibicom szerszej grupie naszych adeptów z Akademii, ale bardzo szybko wyjaśniła nas ponura rzeczywistość.

Ostatni akcent sezonu

Mecz z Cracovią będzie więc w jakimś stopniu papierkiem lakmusowym całego sezonu. Tak jak do starcia z ekipą Probierza, tak i do tej odsłony Lotto Ekstraklasy przystępowaliśmy z nadziejami na lepsze jutro. A potem działo się już różnie. Raz byliśmy zależni od siebie, raz musieliśmy patrzeć na to, co zrobią inni, by na koniec znów mieć los we własnych rękach. I gdy tak o tym myślę, sądzę, iż w całym tym sezonie jest to akurat jedna z niewielu pozytywnych rzeczy. Tak. Móc samemu decydować o swoim losie: to na pewno jest naszym atutem.

Swoje atuty ma też Cracovia. Pierwszy i chyba najważniejszy to fakt, że mając dwa punkty przewagi i bezpośredni mecz do rozegrania nie muszą ryzykować. A skoro tak to raczej nie ma się co spodziewać, że ruszą jak do pożaru już od pierwszych minut. Aby utrzymać przewagę nad Miedziowymi, wystarczy im nie przegrać, a w międzyczasie nasłuchiwać wieści z Białegostoku i zareagować, jeśli tam wynik nie będzie układał się po ich myśli.

Poza tym żadną tajemnicą nie jest, że akurat gra atakiem pozycyjnym to, poza wyjątkami, zmora piłkarzy Van Dael’a. Nie trzeba być więc specjalistą od rozpracowywania gry rywala, aby wiedzieć, że postawienie solidnych zasieków na 25-35 metrze od własnej bramki i czekanie na błędy Miedziowych to skuteczna i sprawdzona w boju taktyka. A przecież to w dużej mierze dzięki niej zespół Cracovii jest w tabeli na tym miejscu, na którym jest.

Zagłębie straconych dusz

Bez względu na to, jak potoczą się losy tego meczu, sądzę, iż już w tej chwili można stwierdzić, iż sezon został w zasadzie stracony. Nie mam tu na myśli wyniku sportowego, bo ten w dużej mierze zależy od mnóstwa czynników. Nie mówię też o rozwoju samej organizacji, bo tu można polemizować czy wciąż się rozwijamy, czy jednak stoimy w miejscu, bądź – co gorsze – cofamy się. W tych kwestiach też wiele zależy od punktu widzenia, czy zajmowanego (lub nie) aktualnie stanowiska.

Stracony głównie w walce o dusze kibiców. Pal licho już samą frekwencję, choć ta jest wręcz wymowna. Najgorsze jest to, że z każdym dniem, z każdym kolejnym tygodniem zainteresowanie Zagłębiem malało w oczach. Gdy dodamy do tego suche fakty (% kibiców na stadionie z Lubina), otrzymamy wyjątkowo ponury obraz. Ostatni raz  podobne nastroje panowały, jak lecieliśmy z hukiem z ligi w sezonie 2013/2014.

W podcaście Miedziowe Pogaduchy prezes Dróżdż ubolewał nad brakiem środków w klubowej kasie, brakiem zainteresowania — choćby samym spotkaniem — ze strony władz miasta, a także nad zawiłością procedur, które w Zagłębiu obowiązują. Cóż, muszę przyznać, że go rozumiem. Każdy wolałby mieć do dyspozycji środki jak Manchester City, przychylność ratusza jak… Wrocław i wsparcie armii kibicowskich dusz jak ta ze słynnej żółtej trybuny z Dortmundu.

Tylko że wtedy nie byłoby też miejsca na alibi…

1 Comment

1 Comment

  1. Pingback: Zagłębie wniosków | Zagłębie Lubin | WATCH EKSTRAKLASA

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Zagłębie Lubin