Stare polskie przysłowie traktuje o tym, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Raków po świetnym roku 2020 otrzymał nagrodę plebiscytu tygodnika „Piłka Nożna”. Do tego był stawiany jako drużyna, która powstrzyma hegemonię stołecznej Legii. Od czasu pochwał ekipa Marka Papszuna straciła sporo animuszu i dziś pozostają oni w realnej walce tylko o niższe miejsca podium.
Pisanie pejoratywnych tekstów poświęconych klubowi spod Jasnej Góry powinno być prawnie karalne. W polskiej piłce klubowej potrzebujemy klubów pokroju Rakowa. Pomysł na ustawienie i rozwiązania taktyczne, z których korzystają obecnie inne, zdecydowanie bardziej doświadczone kluby ligi. Michał Świerczewski oparł swój projekt na zdrowych relacjach i zaufaniu dla upatrzonego szkoleniowca. Pierwsze słowa nobilitacji w opinii publicznej spadły na niego dwa lata temu, po sensacyjnym wyeliminowaniu z pucharu polski Lecha oraz Legii. Piękny sen skończył się dopiero w półfinale, gdy częstochowianie ulegli Lechii Gdańsk, późniejszemu triumfatorowi całego cyklu. Awans do ekstraklasy był już wtedy praktycznie przesądzony, więc wszyscy skauci w lidze rozpoczęli baczne przypatrywanie się Rakowowi. Pierwszy sezon emanował w głupie straty punktów i „spłatę frycowego”. Skutkiem tego była dziesiąta lokata, która dla beniaminka powinna być sukcesem, ale pozostawiła odrobinę niedosytu po porównaniu z potencjałem składu.
Równia pochyła
W przerwie między sezonami zakontraktowano kilku ciekawych zawodników, którzy pasowali do filozofii trenera. Raków zaimponował szeroką kadrą. Pozwoliło to na serię dziesięciu meczy bez porażki i fotel lidera. W momencie zawieszania przez ekspertów wirtualnego medalu na szyi Rakowa przyszły momenty słabości w meczach z bezpośrednimi rywalami z Warszawy oraz Szczecina. Z czasem częstochowianie zaczęli gubić punkty w większej liczbie meczów. W ostatnich trzech spotkaniach było ich stać tylko na remisy z ligowymi średniakami. Ciężar gry przestał rozkładać się na wszystkich zawodników. Coraz bardziej widać brak kontuzjowanego Tomasa Petraska oraz słabą skuteczność napastników. Za plecami zaczyna być odczuwalna grupa pościgowa, na której czoło wysunęła się Lechia Gdańsk oraz Piast Gliwice. Przewagą ekipy Marka Papszuna jest regulamin rozgrywek, który przewiduje w tym sezonie tylko trzydzieści kolejek. Czy Raków utrzyma miejsce na podium i otrzyma promocję do kwalifikacji europejskich pucharów?
Kłopot na „dziewiątce”
Największym problemem drużyny ze świętego miasta jest dyspozycja napastników oraz zbyt duża zależność od formy Iviego Lopeza. Solucją wydaje się przestawienie zawodnika z półwyspu Iberyjskiego na „szpicę”, ale zwolennikiem tego pomysłu nie jest Papszun. Trener lubi mieć na boisku wysokiego, silnego piłkarza w ataku. Jako, że na kupno pasujących do tego schematu Lukaku czy Haalanda nie wystarcza budżetu, to trener ograniczył się do ściągania troszkę słabszych zawodników. W ostatnich latach mieliśmy przyjemność oglądać takie tuzy jak Kolev, Brown Forbes, Arak, Musiolik, Gutkovskis, Zawada czy Zahara. Pomimo tego, że część z wymienionych zawodników spisywało się powyżej oczekiwanych możliwości, to do Częstochowy nadal nie ściągnięto dziewiątki pokroju Pekharta czy Świerczoka. Tego wymaga chęć gry o mistrzostwo!
Perspektywa
Furtką do pucharów i podniesienia pierwszego trofeum w historii (dotychczas jednokrotny udział w finale z roku 1967) jest Fortuna Puchar Polski. W rozgrywkach tych Raków strzela wyjątkowo dużo bramek, a z rywalizacji odpadli już najgroźniejsi rywale. Przypieczętowanie stulecia klubu czymś, co można fizycznie umieścić w gablocie, byłoby świetnym osiągnięciem. Na plus mogą zadziałać również przenosiny na obiekt przy Limanowskiego. Czerwono-Niebiescy już 17 kwietnia planują rozegrać tam swoje pierwsze spotkanie. Oznaczałoby to łącznie trzy ważne mecze u siebie w tym sezonie, które mogą przesądzić o medalu. Gwarantem emocji do ostatniego gwizdka są dwie kolejki kończące zmagania tegorocznej ekstraklasy. W bezpośrednich meczach Raków czekają potyczki z Piastem oraz Pogoniom. Czy te spotkania zaważą o medalach i możliwości udziału w Conference League?
Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com
Pasjonat polskiej ekstraklasy interesujący się również F1, dartem oraz sportami zimowymi. Zawodowo zajmuję się social mediami. Twórca Zielnika Sportowego