Obserwuj nas

Felietony

Kompromitacja zabijająca nadzieję, czyli Euro 2008 po latach

Polska na Mistrzostwach Europy gości nieprzerwanie od 16 lat. W tym czasie oglądaliśmy cztery różne reprezentacje, czterech różnych selekcjonerów i kilku piłkarzy doczekało się swoich wielkich chwil. Do kadry z 2016 czujemy potężny sentyment przez jej sukcesy, kadra z 2021 wiąże się z nietypowym turniejem, EURO 2012 odbyło się u nas w kraju. Jednak gdy patrzę na EURO 2008 nie umiem czuć sentymentu do tamtej kadry.

Dowód wzrostu

Zacznijmy od personaliów, bo to pozwoli spojrzeć, jaki skok jakościowy wykonała polska piłka przez te lata. Dzisiaj niektórzy marudzą na obrońcę Empoli czy pomocnika mistrza Polski, który ma za sobą sezon życia. Gdy spojrzy się na zespół, który pojechał do Austrii, można zauważyć, że jest znacznie lepiej. Podam tylko kilku zawodników, którzy byli na tym turnieju.

Paweł Golański – wówczas obrońca Steauy, której także wtedy było daleko do europejskiego topu. Możemy dzisiaj narzekać na Bednarka czy Skórasia, ale to jednak kilka klas wyżej niż Golański.

Ebi Smolarek – w tamtym momencie największa gwiazda polskiej kadry, rozgrywająca bardzo słaby sezon w przeciętnym Racingu Santander.

Jacek Krzynówek – podstawowy skrzydłowy, siedzący jednak na ławce Wolfsburga. Kluczowy gracz kadry, który w klubie rzadko miał okazję do gry.

Łukasz Garguła – pomocnik GKS-u Bełchatów, był wówczas najlepszą polską „10”. Patrząc z perspektywy posiadania dzisiaj Zielińskiego, jakość kompletnie innej klasy.

Michał Pazdan – jedyny z wymienionych, którego kariera potem jeszcze nabrała rozpędu. Młody defensor zabrany na EURO dla nauki, wówczas gracz Górnika Zabrze.

Tomasz Zahorski – mający dobre kilka miesięcy, przeciętny napastnik z Górnika. Piłkarz, którego powołanie jest porównywalne z powołaniem Pawła Sibika na mundial.

Adam Kokoszka – nawet wówczas, jako gracz mistrzowskiej Wisły, nie wyglądał na wybitnego defensora.

Gdy dziś patrzy się na ten skład, trudno nie odnieść wrażenia, że to najgorsza osobowo kadra w dziejach polskiej piłki. Słabsza nawet od zespołu z EURO 2012. Jedyni trzej gracze z tego zespołu za których występem turniejowym można czuć jakikolwiek sentyment to: Artur Boruc, Marcin Wasilewski i Roger Guerreiro. Cała reszta to…

Kompromitacja

W meczu z Niemcami graliśmy jakbyśmy w ogóle nie wyszli na boisko, tylko zostali w szatni. Jedynym, który istniał w tym meczu, był Artur Boruc. Za to Maciej Żurawski ostatecznie pożegnał się z reprezentacją tym występem. Oba gole strzelił nam Łukasz Podolski, który po meczu przechadzał się w polskiej koszulce. Był to jedyny pozytywny polski akcent tego meczu.

Mecz z Austrią? Strzelamy gola z ewidentnego spalonego, czego Howard Webb nie powinien uznać. Potem bronimy w stylu o nazwie: „Unia Europejska broni swoich ziem przed nielegalną migracją z Afryki”, by na koniec dać rywalom nieoczywistego karnego, po którym remisujemy. Dodatkowo mecz odbywał się w cieniu śmierci Adama Ledwonia. Do dziś w sumie najlepiej pamiętamy z tego spotkania – nie samą grę Polaków, ale słabe sędziowanie Howarda Webba i lapsusy językowe Lecha Kaczyńskiego, obecnego na tym meczu.

O starciu z Chorwacją nie ma nawet co mówić. To najgorszy mecz jaki zagraliśmy na tym turnieju. Chorwaci się oszczędzali, a i tak Polacy nie istnieli w tym spotkaniu. Tym samym skończyliśmy turniej z niczym, grając najgorszy futbol na tamtym EURO, a reprezentacja, która jeszcze niedawno dała nam tyle radości, stała się kompromitacją. No właśnie, tylko dlaczego ten turniej był taką porażką?

Balonik nadmuchany

Dlaczego jednak ten turniej był gorszy od EURO na naszej ziemi? Bo o ile EURO 2012 to była kompromitacja na całej linii, to jednak ludzie myślący racjonalnie nie sądzili, że my w trakcie polskiego turnieju osiągniemy jakikolwiek sukces. Tymczasem przed EURO 2008 mogło się wydawać, że jedziemy po co najmniej ćwierćfinał. Kapitalne eliminacje ze zwycięstwem nad Portugalią, pokonaniem Belgii i zdobytymi punktami z Serbią, jakościowa gra w trakcie tychże, Ebi Smolarek grający jak natchniony. Wszyscy myśleliśmy, że to jest ten turniej, gdy przełamiemy wieloletnią serię polskich porażek.

Ta kadra była uwielbiana, była drużyną, którą Polacy chcieli oglądać. Drużyną, dla której, gdy grali w eliminacjach – pustoszały ulice. Tymczasem na samym EURO, kadra zadała kibicom cios wprost w serce. To właśnie dlatego – dla mnie koszmarne EURO 2008 jest najgorszym turniejem polskiej kadry w XXI wieku. Niestety było również preludium do jeszcze gorszych eliminacji mundialu, a także koszmaru kolejnego EURO. To właśnie od EURO 2008 zaczął się czarny etap w dziejach polskiego futbolu. Etap regularnych kompromitacji kadry, który zakończył się dopiero zwycięstwem nad Niemcami w 2014 roku.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony