Obserwuj nas

Minął weekend

Legia ucieka rywalom #MinąłWeekend – 20. kolejka

Legia odskoczyła od goniących ją rywali, drużyny Pogoni i Śląska przegrały po raz pierwszy u siebie, a Lech wygrał trzecie spotkanie z rzędu – to wszystko wydarzyło się w 20. kolejce Ekstraklasy.

Dwie bramki nie wystarczyły

Stal Mielec 2:2 Wisła Płock (zaległy mecz 16. kolejki)

Do zaległego spotkania przystępowały dwie drużyny, które nie były zadowolone z wyników w poprzedniej kolejce. Stal choć oddała z Lechią 30 strzałów, to ostatecznie przegrała 0:1. Za to Nafciarze przegrali z  Wisłą Kraków, po stracie trzech goli w końcówce.

Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się dobrze dla gości. W 13. minucie Alan Uryga zagrał w pole karne Stali. W szesnastce był Patryk Tuszyński, który przejął piłkę, przerzucił ją nad bramkarzem gospodarzy i strzelił do pustej bramki. Przyjezdni szansę na podwyższenie wyniku mieli w 33. minucie. Lecz Mateusz Szwoch uderzył za słabo aby sprawić jakiekolwiek trudności Rafałowi Strączkowi.

Druga połowa ponownie znakomicie zaczęła się dla Wisły. Nafciarze po czterech minutach od wznowienia gry po przerwie prowadzili 2:0. Szwoch dośrodkował z rzutu rożnego, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Damian Michalski i wpakował piłkę do bramki. Strata drugiego gola otrzeźwiła zawodników Leszka Ojrzyńskiego. Stal rzuciła się do ataku. Efektem tych ataków był gol Macieja Jankowskiego w 61. minucie. Drużyna z Mielca pokazała charakter, bo zdołała nawet wyrównać. W końcówce spotkania Maciej Domański zacentrował w pole karne, a tam piłkę przyjął Mateusz Matras i z bliskiej odległości pokonał Krzysztofa Kamińskiego.

Stal zdobyła pierwsze w tym roku bramki u siebie. Niestety, dwa gole nie dały pierwszego w tym roku zwycięstwa.

Mecz kolejki

Prowadzili, przegrywali, a ostatecznie zremisowali

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 Lechia Gdańsk

Lechia przystępowała do tego spotkania po trzech zwycięstwach. W Bielsku-Białej podopieczni Piotra Stokowca planowali podtrzymać dobrą passę.

Pierwsza połowa tego spotkania przebiegała pod dyktando Lechii, lecz wynik otworzyli Górale. W 30. minucie Rafał Pietrzak ręką zablokował strzał Marko Roginicia. Sędzia Zbigniew Dobrynin bez wahania podyktował rzut karny. „Jedenastkę” wykorzystał Roginić, a więc Lechia musiała gonić wynik. Kilka minut po golu gospodarzy stuprocentową sytuację zmarnował Łukasz Zwoliński. „Zwolak” nie trafił do pustej bramki. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym. W 44. minucie drużyna z Gdańska wyszła z szybką kontrą. Flavio Paixao przebiegł 3/4 boiska i podał do Jarosława Kubickiego. Strzał polskiego pomocnika zdołał wybronić Michal Pesković. Lecz skutecznie dobił Conrado i na Pogórzu Śląskim było 1:1.

Po przerwie przyjezdni nadal prowadzili grę. W 65. minucie Paixao uderzył w poprzeczkę, a w 79. minucie Pesković zdołał wybronić uderzenie Zwolińskiego. Lechia w końcu wyszła na prowadzenie, a uczyniła to w 84. minucie. Wtedy to Rafał Pietrzak zacentrował z rzutu wolnego, a piłkę do bramki skierował Bartosz Kopacz. Drużyna z Gdańska z prowadzenia cieszyła się tylko cztery minuty. Do ponownego wyniku patowego doprowadził Kamil Biliński dwie minuty przed końcem podstawowego czasu gry. Ponownie Biliński uratował Podbeskidzie przed porażką.

Lechia może czuć się, jak Stal w poprzedniej kolejce. Drużyna z Gdańska była lepsza, ale nie zdołała strzelić o jednego gola więcej od rywali. To nie zmienia faktu, że gdańszczanie mogą się pochwalić dobrym bilansem z beniaminkami. Lechia nie przegrała z nimi żadnego spotkania.

Jaga znów niedomaga

Zagłębie Lubin 3:0 Jagiellonia Białystok

Naprawdę jaka jesteś, nie wie nikt – śpiewał swego czasu Bogusław Mec. Te słowa utworu „Jej portret” dobrze pasują do drużyny Jagiellonii. Duma Podlasia jest w tym sezonie mocno nieprzewidywalna. Ekipa trenera Zając potrafiła w tym sezonie wygrać z Legią na Łazienkowskiej, ale też wysoko przegrać ze Stalą Mielec. W nowy rok Jaga weszła pokonując w Gdańsku Lechię. Po tamtym spotkaniu można było spodziewać się, że Jagiellonia może zaliczyć serię dobrych spotkań. Tak jednak nie było. W lutym drużyna z Białegostoku zdobyła tylko dwa punkty i nie prezentowała się najlepiej. Do Lubina Jagiellonia przyjechała z nadzieją, że zła karta wreszcie się odwróci.

W pierwszej połowie mogło się wydawać, że zawodnicy z Białegostoku mogą osiągnąć swój cel. Przed przerwą mieli oni więcej klarownych okazji, ale żadna z nich nie zakończyła się golem. Druga połowa była już diametralnie inna. Zagłębie totalnie zdominowało swojego rywala i w 62. minucie wyszło na prowadzenie. Ivan Runje ręką zablokował strzał Patryka Szysza, a sędzia Paweł Raczkowski wskazał na „wapno”. Rzut karny pewnie wykorzystał Filip Starzyński. Po bramce Miedziowi nie przestawali atakować. W 78. minucie szansę na swojego debiutanckiego gola w Ekstraklasie miał Karol Podliński, ale nowy nabytek Zagłębia źle zachował się w polu karnym. Za to, dziesięć minut później, dobrze w „szesnastce” gości zachował się Szysz. Były zawodnik Górnika Łęczna dostał piłkę od Starzyńskiego i wykorzystał szansę na trzeciego gola w trzecim kolejnym spotkaniu. Wynik meczu w doliczonym czasie gry ustalił Starzyński.

Na pomeczowej konferencji Rafał Grzyb (asystent Bogdana Zająca, zastępuje go pod jego nieobecność) nie próbował usprawiedliwiać swoich zawodników i otwarcie powiedział, że w drugiej połowie zagrali oni bardzo źle. Zacząłem piosenką, to skończę też muzycznie. Kibice Jagiellonii po ostatnich meczach ich drużyny mogą zaśpiewać trenerowi Zającowi: Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd.

Słabe zastępstwo

Raków Częstochowa 0:0 Cracovia

W meczu z Cracovią w obronie Rakowa nie mógł wystąpić Andrzej Niewulis, który pod nieobecność Tomasa Pekharta jest kluczową postacią obrony Rakowa. Niewulisa na środku obrony zastąpił Zoran Arsenić. Chorwat znany jest na polskich boiskach z występów w Wiśle Kraków i Jagiellonii Białystok. Do Rakowa przyszedł w zimowej przerwie na zasadzie wypożyczenia.

Spotkanie nie należało do najciekawszych. W pierwszej połowie Cracovia próbowała zaskoczyć bramkarza Rakowa strzałami z dystansu. Zza pola karnego uderzali kolejno Dawid Szymonowicz i Rivaldinho, ale ich strzały nie zagroziły zbytnio bramce chronionej przez Dominika Holca. Raków najlepszą okazję miał pod koniec pierwszej połowy. Wtedy to Fran Tudor wgrał piłkę przed bramkę gości, ale futbolówki nie sięgnął Vladislavs Gutkovskis.

Po przerwie również nie działo się zbyt wiele. W sumie warte odnotowania były dwie sytuacje. W 74. minucie Zoran Arsenić sfaulował wychodzącego z kontrą Marcosa Alvareza. Za to zagranie obrońca obejrzał czerwoną kartkę i na ostatni kwadrans osłabił swoją drużynę. Paradoksalnie grając w osłabieniu podopieczni Marka Papszuna przeprowadzili najlepszą sytuację w drugiej połowie spotkania. Dziesięć minut przed końcem meczu gospodarze wyszli z kontratakiem. Gutkovskis przebiegł pół boiska i podał do Iviego Lopeza. Hiszpan złożył się do strzału, ale jego uderzeniu zablokował jeden z zawodników Cracovii.

Arsenić nie okazał się dobrym zmiennikiem. W debiucie w nowych barwach obejrzał czerwoną kartkę, ale na szczęście dla Rakowa nie wpłynęło to znacząco na wynik spotkania.

Twierdza Wrocław padła

Śląsk Wrocław 0:1 Legia Warszawa

Śląsk i Pogoń – te dwie ekipy były przed tą kolejką jedynymi drużynami które na własnym stadionie nie zaznały goryczy porażki. Wrocławianie walczyli z Legią o to, aby twierdza Wrocław nadal była niezdobyta.

Najciekawsze rzeczy w pierwszej połowie działy się w początkowych dwudziestu minutach. W 11. minucie z dystansu uderzał Bartosz Kapustka, a po chwili w jego ślady poszedł Walerian Gwilia. Jednakże piłka po obu tych strzałach nie znalazła drogi do bramki. W 14. minucie Łukasz Bejger sfaulował wbiegającego w pole karne Filipa Mladenovicia. Sędzia Sebastian Jarzębak początkowo podyktował karnego, ale po konsultacji z VAR-em odwołał swoją decyzję. Okazało się, że faul nastąpił tuż przed polem karnym. Był więc tylko rzut wolny dla drużyny gości, z którego nic nie wynikło. Chwilę po zamieszaniu z rzutem karnym najlepszą okazję w pierwszej połowie miał Śląsk. Lubambo Musonda wrzucił piłkę wprost na głowę Roberta Picha. Lecz uderzenie pomocnika gospodarzy było za słabe aby zaskoczyć Artura Boruca.

W przerwie na placu gry pojawił się Tomas Pekhart. Wracający po kontuzji napastnik ożywił ofensywę Legii. W 58. minucie czeski snajper był bliski zdobycia bramki, ale uderzył tylko w słupek. Sześć minut po próbie Pekharta Legia już prowadziła. Paweł Wszołek dostał piłkę od Bartosza Kapustki, wbiegł z nią w pole karne i strzałem przy dalszym słupku umieścił ją w bramce. W 83. minucie podwyższyć mógł Pekhart. Lecz w sytuacji sam na sam z Putnockym górą był ten drugi. W końcówce Śląsk miał dwie okazje na wyrównane. Dwukrotnie przed szansą stawał Mateusz Praszelik. Młodzieżowiec obu sytuacji nie wykorzystał. Twierdza Wrocław została zdobyta przez drużynę ze stolicy.

Legia coraz bliżej mistrzostwa

Jest taki film „Siedem” z Bradem Pittem i Morganem Freemanem w rolach głównych. Co Legia ma wspólnego z tym wybitnym thrillerem? A no to, że właśnie siedem punktów przewagi nad drugą Pogonią Szczecin ma drużyna z Warszawy. Do końca sezonu zostało jeszcze dziesięć kolejek i mówienie, że Legia na pewno obroni tytuł mistrza Polski jest nierozważne. Lecz patrząc na wyniki drużyn goniących Legionistów, trudno wierzyć, że Legia zboczy z autostrady prowadzącej do mistrzostwa.

Baku Makana, Warty wygrana

Warta Poznań 2:0 Wisła Płock

Nafciarze w przeciągu pięciu dni drugi raz mierzyli się z beniaminkiem. Tym razem z poznańską Wartą. Zieloni po przegranych w ostatniej akcji derbach Poznania chcieli odbudować swoje morale. Wisła wydawała się idealnym rywalem. W końcu to właśnie z drużyną z Płocka, Warta zaliczyła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.

Spotkanie rozpoczęło się fantastycznie dla gospodarzy. Już w 3. minucie Warta wyszła na prowadzenie. Maciej Żurawski zagrał prostopadle do Makany Baku. Niemiecki zawodnik wygrał walkę z Alanem Urygą i strzelił swoją pierwszą bramkę w zielonych barwach. Nafciarze mogli szybko wyrównać, ale Angel Garcia w dobrej sytuacji zamiast strzelać, szukał podania. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Warty, która spokojnie dowiozła jednobramkowe prowadzenie do przerwy.

Po przerwie Wisła chciała wyrównać, ale nie potrafiła strzelić gola. Potrafiła za to Warta, a dokładnie ponownie Baku. W 59. minucie Mateusz Kuzimski uderzył z powietrza, a jego strzał do boku sparował Krzysztof Kamiński. Do piłki dopadł Baku i skutecznie dobił strzał kolegi. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie.

Makana Baku w bardzo dobry sposób przywitał się z Ekstraklasą, Miejmy nadzieję, że w następnych spotkaniach niemiecki pomocnik cały czas będzie prezentował taki poziom co w meczu z Wisłą.

Otwarcie kolejki na remis

Wisła Kraków 0:0 Górnik Zabrze

W Krakowie spotkały się drużyny znajdujące się w różnej formie. Biała Gwiazda w ostatnich czterech meczach zgromadziła 10 punktów, a Górnik w analogicznym okresie tylko 3 oczka. W przypadku wygranej Wisła w ligowej tabeli mogła zrównać się z klubem z Zabrza.

W pierwszej połowie obyło się bez bramek, ale tę część gry można zapisać po stronie przyjezdnych. To oni stwarzali więcej sytuacji, po których mogliby objąć prowadzenie. Wisła nie była w stanie przejąć inicjatywy. Wynikało to z mądrej gry Górnika, który konsekwentnie utrzymywał się przy piłce.

Wraz z upływem kolejnych minut drugiej połowy to Wisła zaczynała przejmować inicjatywę. Końcówka meczu to obraz, w którym goście zostali zepchnięci do defensywy przez Białą Gwiazdę. Ale tak, jak Górnik nie wykorzystał przewagi w pierwszej połowie, tak Wisła nie potrafiła potwierdzić swojej przewagi zdobytą bramką w drugiej połowie.

Nie było to spektakularne widowisko i z remisu powinny być zadowolone obie ekipy. Po końcowym gwizdku doszło jeszcze do małego zamieszania, w wyniku którego Felicio Brown Forbes oraz Erik Janza zostali ukarani żółtymi kartkami.

Stuprocentowe sytuacje to jeszcze nie zwycięstwo

Piast Gliwice 2:1 Stal Mielec

Powoli Mielczanom zaczyna się palić grunt pod nogami. Od 5 spotkań nie potrafią zapisać kompletu punktów po swojej stronie. Stal, mimo że przyjechała do Piasta, który ciężkie chwile ma już za sobą, mogła przełamać się w tym spotkaniu. Czemu  mogła? Po pierwsze Piast w tygodniu rozegrał zwycięski mecz w ramach Pucharu Polski z Legią Warszawa. Po drugie przebieg spotkania także wskazywał na ewentualne przełamanie beniaminka. Goście stworzyli kilka stuprocentowych sytuacji. Jedną z nich wykorzystali już w 8. minucie na listę strzelców wpisał się pozyskany zimą Aleksandar Kolev. Ponadto swoich sytuacji nie wykorzystali m.in. Mateusz Mak czy Maciej Jankowski.

Waldemar Fornalik szybko zareagował na wydarzenia boiskowe i wpuścił na murawę Patryka Lipskiego i Tiago Alvesa. Był to strzał w dziesiątkę. Piłkarze odwdzięczyli się podarowaną szansą golami. I to gospodarze w 71. minucie wyszli na prowadzenie 2:1. Piast wydawał się mieć już mecz pod kontrolą, ale w doliczonym czasie gry doszło do zamieszania w polu karnym gospodarza, ale ponownie goście nie wykorzystali nadarzającej się sytuacji.

Stal zagrała całkiem dobre spotkanie, ale co z tego, jak nie potrafili wykorzystać klarownych sytuacji. Natomiast Piast miał tylko trzy strzały celne, z czego dwa wykorzystał. Mielczanie pozostają na ostatnim miejscu w tabeli.

Portowcy wpłynęli na mieliznę?

Pogoń Szczecin 0:1 Lech Poznań

Portowcy typowani przed rundą rewanżową jako jedni z kandydatów do Mistrzostwa Polski, mają zdecydowaną obniżkę formy. Najpierw odpadnięcie z Pucharu Polski, a następnie remis i dwie porażki w lidze. Poznańska lokomotywa próbuje wskoczyć na właściwe tory, ale robi to bardzo opornie. Mają dwa zwycięstwa w lidze w ostatnich dwóch spotkaniach, ale styl gry wciąż nie rzuca na kolana. Dodatkowo w ubiegłym tygodniu pożegnali się z Pucharem Polski na etapie ćwierćfinału.

Obu ekipom zależało na zgarnięciu kompletu punktów. Jednak nie było widać tego po grze. Pogoń, jak i Lech grali ostrożnie, bojąc się utraty bramki. Lech miał jedną okazję po strzale w słupek Daniego Ramireza. Po kilku minutach po rzucie rożnym piłka trafiła pod nogi Pedra Tiby, który dośrodkował w pole karne, gdzie futbolówkę, strzałem głową, do bramki skierował obrońca Bartosz Salomon.

W drugiej połowie Pogoń starała się odrobić straty, zyskiwała przewagę, ale na nic się to przełożyło. Lech zagrał już lepsze spotkanie, niż miało to miejsce na początku rundy rewanżowej. Dodatkowo Kolejorz musiał radzić sobie m.in. bez Tymka Puchacza, który zarażony jest koronawirusem. Kosta Runjaic musi szybko poukładać zespół, gdyż nie długo obecność Portowców w przyszłym sezonie w europejskich pucharach może stanąć pod znakiem zapytania. Nad czwartą Lechią mają tylko 5 punktów przewagi, a liderująca Legia powiększyła przewagę do 7 oczek.

Jedenastka kolejki

Frantisek Plach (Piast Gliwice)

Swoimi interwencjami mocno przyczynił się do zwycięstwa ze Stalą.

Bartosz Kopacz (Lechia Gdańsk)

Zdobył bramkę.

Bartosz Salamon (Lech Poznań)

Autor zwycięskiego gola w spotkaniu z Pogonią Szczecin.

Dawid Szymonowicz (Cracovia)

Choć mecz Rakowa z Cracovią był nudny, on pokazał się z dobrej strony.

Makana Baku (Warta Poznań)

Dublet w meczu z Wisłą Płock.

Paweł Wszołek (Legia Warszawa)

Zapewnił Legii zwycięstwo.

Filip Starzyński (Zagłębie Lubin) – Piłkarz kolejki

Lider Zagłębia z Jagiellonią zdobył dwie bramki i zaliczył asystę.

Pedro Tiba (Lech Poznań)

Asystował przy zwycięskiej bramce.

Patryk Szysz (Zagłębie Lubin)

Trzeci mecz z rzędu z golem. Wychowanek Górnika Łęczna jest w formie.

Kamil Biliński (Podbeskidzie Bielsko-Biała)

Wszedł w drugiej połowie i pięknym strzałem zapewnił Góralom punkt.

Następna kolejka

GospodarzeGoście
Lech PoznańZagłębie Lubin
Piast GliwiceRadomiak Radom
Legia WarszawaCracovia
Górnik ŁęcznaJagiellonia Białystok
Śląsk WrocławGórnik Zabrze
Wisła PłockStal Mielec
Wisła KrakówWarta Poznań
Pogoń SzczecinBruk-Bet Termalica Nieciecza
Raków CzęstochowaLechia Gdańsk

Mecz kolejki: Lech Poznań – Piast Gliwice

Kolejorz po trzech zwycięstwach podejmie u siebie Piasta. Piastunki na wyjeździe nie przegrały od sześciu spotkań.

Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Minął weekend