Obserwuj nas

Minął weekend

Nafciarze wciąż bez przełamania #MinąłWeekend – 23. kolejka

Portowcy nie sprawili niespodzianki. Warta podbiła Serce Łodzi, Górnik nie dogonił Legii mimo gry w przewadze, Lech gromi Lechię. Zagłębie kontynuuje zwycięską passę, a Wisła serię przegranych – to wszystko wydarzyło się w 23. kolejce Ekstraklasy.

Stal nadal bez zwycięstwa

Stal Mielec 0:2 Piast Gliwice

24. kolejkę otwierał pojedynek Stali Mielec z Piastem Gliwice. Był to bardzo ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie. Piast mimo domowego zwycięstwa z Cracovią nadal był blisko strefy spadkowej, zaś Stal po pechowej porażce z Górnikiem miała chrapkę na pierwsze wiosenne zwycięstwo, które znacznie oddzieliłoby ją od drużyn, walczących o utrzymanie.

Pierwsza połowa piątkowego meczu przebiegała dość leniwie. Były momenty, w których któraś z drużyn mogła wyjść na prowadzenie, ale były to raczej niespodziewane wyjątki. M.in. w 36. minucie Czerwiński trafił w poprzeczkę, zaś Getinger tuż przed przerwą oddał uderzenie z rzutu wolnego, który po rykoszecie trafiło w słupek.

Na początku drugiej połowy groźnie zrobiło się pod bramką gospodarzy. Kądzior ograł Flisa, ale uderzenie 31-latka obronił Mrozek. W 58. minucie bardzo upiekło się Marcinowi Flisowi. Obrońca mielczan nadepnął na stopę Tomasiewiczowi, już po tym jak pomocnik zagrał piłkę. Z niewiadomych powodów sędzia tego spotkania nie zdecydował się na pokazanie zawodnikowi Stali drugiej żółtej kartki. W 78. minucie Jorge Felix oddał strzał, który odbił się od dłoni Macieja Wolskiego. Była to sytuacja dość przypadkowa, ale mimo to uważam, że decyzja o podyktowaniu w tej sytuacji „jedenastki” była jak najbardziej prawidłowa. Do piłki podszedł Patryk Dziczek i uderzeniem po ziemi pokonał bramkarza rywali. Tuż przed zakończeniem meczu prowadzenie gości podwyższył Kamil Wilczek, który uciekł obrońcy i pokonał Mrozka w sytuacji sam na sam.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1631730059663876110?s=20

Kompromitacja Lechii

Lech Poznań 5:0 Lechia Gdańsk

W piątkowy wieczór Lech Poznań podejmował na własnym stadionie Lechię Gdańsk. Poznaniacy nie pozostawili gościom złudzeń i wygrali 5:0. Więcej o tym meczu przeczytacie w tekście Marcela Rogozińskiego.

Podbite Serce Łodzi

Widzew Łódź 0:2 Warta Poznań

Warciarze nie zatrzymują się. Po efektownym zwycięstwie nad beniaminkiem z Kielc, tym razem znaleźli sposób na Widzew. Wyrachowany sposób gry Dawida Szzulczka okazał się skuteczniejszy od planu Janusza Niedźwiedzia. Więcej o tym spotkaniu przeczytacie w bezpośredniej relacji ze stadionu w artykule Warta podbiła Serce Łodzi [relacja ze stadionu].

Zwycięska Korona

Korona Kielce 1:0 Wisła Płock

Korona Kielce dość dobrze rozpoczęła wiosnę. Po słabej jesieni, w końcu zaczęła regularnie punktować i grać przyjemniej dla oka. Wisła zaś znajdowała i znajduje się na zupełnie innym biegunie. Przed tym spotkaniem przegrała 4 mecze i zaliczyła pokaźny spadek w tabeli. Na pewno na ten stan rzeczy mocno wpłynęła sprzedaż dwóch ważnych zawodników – Davo i Damiana Rasaka.

Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych. Korona przeważała, ale nic z tego nie wynikało. Wiśle brakowało „zęba” w ofensywie. Zapewne, gdyby nie to, co stało się w 67. minucie, to spotkanie zakończyłoby się bezbramkowym remisem. Otóż, Kamiński przepuścił między dłońmi dośrodkowanie, do piłki dopadł Malarczyk i gospodarze wyszli na prowadzenie. Najlepszą okazją Nafciarzy był słupek Tomasika z ostrego kąta, poza tym płocczanie nie mieli nic do zaoferowania w ofensywie. Tuż przed zakończeniem meczu szansę na podwyższenie prowadzenia miał Godinho, ale tym razem Kamiński stanął na posterunku. Mimo to, do końca meczu nic się nie wydarzyło i Wisła odniosła piątą w tej rundzie porażkę z rzędu.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1632080181119655937?s=20

Wygrana Legii w klasyku

Górnik Zabrze 0:1 Legia Warszawa

Legia Warszawa bardzo dobrze rozpoczęła rundę wiosenną. 3 zwycięstwa i 2 remisy to bardzo przyzwoity wynik. Gospodarzom przed tygodniem butlę z tlenem przyniosła Stal Mielec, zabrzanie wygrali starcie z ekipą Adama Majewskiego bardzo szczęśliwie. W ligowym klasyku działo się dość sporo, koniec końców wygrała Legia, po golu Pekharta. Więcej o tym meczu przeczytacie w artykule napisanym przez Krzysztofa Dąbrowskiego.

Zmarnowana szansa Miedzi

Miedź Legnica 1:1 Jagiellonia Białystok

Duma Podlasia powinna być zadowolona z tego, ile zgromadziła punktów po przerwie zimowej w stosunku do prezentowanego sposobu gry. Mimo to dorobek punktowy białostoczan jest na tyle mały, że nie mogą być spokojni o swój byt w Ekstraklasie. Wyjazdu do Legnicy nie można byłoby uznać za najłatwiejszy, gdyż beniaminek będący na dnie w ostatnich tygodniach poczuł, że utrzymanie nie jest dla nich jeszcze sprawą zamkniętą.

Obie ekipy potrzebowały dłuższej chwili, aby zagrozić bramce przeciwnika. Dopiero w 23. minucie Jagiellonia oddała celny strzał po uderzeniu z dystansu. Była to zapowiedź tego, co wydarzyło się minutę później. Po niefrasobliwej próbie wyprowadzenia futbolówki  z własnej połowy legniczanie stracili posiadanie.  Przyjezdni szybko to wykorzystali, Nene sfinalizował akcję pięknym uderzeniem sprzed pola karnego.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1632351718334779392?s=20

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 29. minucie Nemanja Mijusković wpisał się na listę strzelców po bramce zdobytej z rzutu rożnego. Dla Czarnogórca jest to drugi gol strzelony w sezonie.

W drugiej części gry zawodnikom towarzyszyły intensywne opady śniegu. Po zmianie stron Miedź dążyła do wyrównania. Jednak ataki gospodarzy powstrzymywał golkiper Zlatan Alomerović, który  na wiosnę jest niekwestionowanym liderem swojego zespołu. Miedzianka wykreowała o wiele lepsze sytuacje bramkowe, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.  Problem polegał w wykańczaniu akcji przez Olafa Kobackiego oraz Angelo Henriqueza. Szczególnie Chilijczyk miał więcej niż 100% sytuacji. Przeważnie te okazje były tworzone po błędach przeciwników. Mecz zakończył się remisem 1:1.

Z przebiegu całego spotkania Jagiellonia ponownie zyskuje więcej, niż na to zasłużyła. Miedzianka po stracie gola wykazała niezwykłą determinację, aby odrobić niekorzystny wynik. Obecnie do bezpiecznego miejsca legniczanie tracą 6 punktów, natomiast Jagiellonia ma tylko przewagę dwóch oczek nad strefą spadkową.

Jean Carlos trafia byłemu zespołowi

Pogoń Szczecin 0:2 Raków Częstochowa

W ubiegłym sezonie przez dłuższą część sezonu szczecinianie bili się o mistrzostwo Polski. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Raków odjeżdża reszcie stawki, a Pogoń musi skutecznie punktować, aby mogli zawalczyć o brązowy medal. Dlatego zwycięstwo nad przyjezdnymi byłoby uznane za wielką wartość dodaną w tej walce. W trakcie tygodnia Raków bez większych kłopotów pokonał Motor Lublin w ćwierćfinale Pucharu Polski 0:3.

Początek spotkania zwiastował, że Portowcy postawią się przyjezdnym spod Jasnej Góry. Niepewna gra w obronie sprawiła, że Pogoń była w stanie oddawać strzały. To na nic się zdało. Częstochowianie, jak wytrawny bokser, przeczekali trudny moment i wyprowadzili skuteczny cios. W 38. minucie Vladyslav Kochergin zdobył bramkę z dystansu. Na pochwałę zasłużył Ivi Lopez, które we wcześniejszej fazie akcji powalczył o to, aby piłka nie opuściła murawy.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1632392369042608128?s=20

Do przerwy tylko Raków oddał jeden celny strzał. To pokazuje, że pierwsze minuty spotkania, które można zaliczyć na korzyść gości, nie miały przełożenia na rzeczywiste zagrożenie.

Po zmianie stron Portowcy ponownie żwawo rozpoczęli. Tym razem udało się nawet uderzyć w światło bramki, ale przyjezdni szybko ukrócili ofensywne zapędy Pogoni. W 53. minucie prowadzenie gości podwyższył Jean Carlos, dla którego było to trzecie trafienie w trzecim spotkaniu z rzędu. Brazylijczyk w przerwie zimowej zamienił Pogoń na Raków.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1632401185545113600?s=20

Przyjezdni mający mecz pod kontrolą oddali piłkę rywalom, skupiając się na defensywie. Raków dwa celne uderzenia zamienił na dwa gole, zaś Portowcy także po dwóch takich uderzeniach nie byli w stanie pokonać Vladana Kovacevicia.

Podopieczni Marka Papszuna  mają już 9 punktów przewagi nad drugą Legią, zaś szczecinianie tracą 3 oczka do trzeciego Lecha. Jednak Portowcy muszą mieć na uwadze Widzew, który ma taki sam dorobek punktowy.

Remis bez wskazania

Cracovia 1:1 Śląsk Wrocław

Wrocławianie przed rozpoczęciem 23. kolejki ekstraklasy zmierzyli się z KKS-em Kalisz w ćwierćfinale Pucharu Polski. Śląsk został kolejną ofiarą wielkopolskiej drużyny, która wyeliminowała już trzy ekstraklasowe zespoły. Cracovia chciała zatrzeć plamę po ostatniej ligowej porażce z Piastem.

Już w 9. minucie wrocławianie objęli prowadzenie po bramce zdobytej przez Łukasza Bejgera. Jednak wina defensywy nie polegała na pozwoleniu 21-latkowi oddać skuteczne uderzenie. Błąd popełnili wcześniej, kiedy to kilku piłkarzy nie było w stanie powstrzymać Johna Yeboaha.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1632423990013640706?s=20

Cracovia nie była w stanie zdominować rywala. Pasy nie wykreowały dogodnej okazji umożliwiającej wyrównanie rezultatu. Dodatkowo przed przerwą mogli stracić kolejną bramkę, jednak Erik Exposito zmarnował dobry kontratak. Zamiast podać do wolnych partnerów z ekipy, to sam ciągnął nieskutecznie akcję do końca.

Po przerwie gospodarze szybko wyrównali. W 53. minucie nie popisała się defensywa przyjezdnych, zostawiając bez opieki Mateusza Bochnaka, który trafił do pustej bramki. Po chwili Patryk Makuch uderzył tuż przy słupku golkipera Śląska. W drugiej części spotkania nie wiele się działo. Najbliżej zwycięskiego trafienia był kapitan Cracovii David Jablonksy, który trącił piłkę wędrującą na słupek gości. Natomiast po stronie Śląska dogodnej okazji nie wykorzystał Dennis Jastrzembski.

Pasy nie zdołały na własnym stadionie pokonać wrocławian. Po raz kolejny potwierdziło się to, że w kluczowych momentach Cracovia nie potrafi wykorzystać słabości przeciwnika, przez co krakowianie nie są w pełni zaangażowani w walce o ligowe podium. Dla wojskowych z Wrocławia ten punkt po doznanym blamażu jest warty docenienia. Ale ich jakość gry wciąż nie zadowala. W Śląsku muszą przemyśleć swoje działania, gdyż jeszcze kilka momentów słabości i mogą zostać zaangażowani w walkę o utrzymanie.

Miedziowi nabierają rozpędu

Radomiak Radom 0:1 Zagłębie Lubin

Podopieczni Waldemara Fornalika pojechali do Radomia i zgarnęli kolejny komplet punktów, już trzeci z rzędu. Swoimi odczuciami o tym spotkaniu podzielił się Mateusz Kotlarz w artykule Trzeci wyjazd i trzecia wygrana – Zagłębie zdobywa Radom.

Terminarz 24. kolejki:

Autorzy:

Mateusz Adamczyk

Adam Kowalewicz

1 Comment

1 Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Minął weekend