Obserwuj nas

Legia Warszawa

Koszmar w Krakowie

Po zwycięstwie nad Zagłębiem Lubin, Legia Warszawa w piątkowy wieczór musiała uznać wyższość ekipy prowadzonej przez Jacka Zielińskiego. To był istny koszmar. Jacek Zieliński dokładnie przeczytał plan gry Kosty Runjaicia. Wynikiem czego była porażka 3:0. Zatrważające było to, że Legia Warszawa swój pierwszy celny strzał oddała w 68. minucie spotkania. Ponadto był to jedyny celny strzał, przy którym musiał interweniować Niemczycki. Kto zawiódł? Co poszło nie tak? Zapraszam na kilka słów po krakowskiej masakrze.

Odrobiona praca domowa

Przed meczem nie obawiałem się żadnego zawodnika Cracovii. Żaden z nich nie robił jakiegoś niesamowitego wrażenia, jakoby indywidualnie miał wygrać mecz. Najbardziej obawiałem się trenera Pasów – Jacka Zielińskiego… I nie myliłem się. Trener gospodarzy świetnie rozpracował taktykę Kosty Runjaicia. Co prawda nie grał z nim w otwarte karty, w otwartą wymianę. Jednak taki był plan, aby przede wszystkim wykorzystać swoje atuty, czyli szybkie wyprowadzanie kontr. Podczas których gra miała być zupełnie rozsypana. I tak właśnie padła pierwsza bramka dla gospodarzy, której autorem był świetnie spisujący się tego dnia Michał Rakoczy.

Po fantastycznym rajdzie Jakuba Myszora, w polu karnym najlepiej odnalazł się Rakoczy, któremu właściwie nie pozostało nic innego jak skontrowanie świetnego podania. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie to, że chwilę wcześniej Kakabadze w tym samym miejscu poważnie zagroził bramce Kacpra Tobiasza. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że trzecia bramka padła po bliźniaczej akcji. Legia Warszawa w tym meczu w ogóle nie wyciągała wniosków ze swoich błędów. Przy pierwszej straconej bramce Bartosz Slisz zupełnie nie kontrolował rywala, który tylko czekał na taką okazję. Pomocnik Legii w ogóle nie spojrzał za siebie podczas powrotu i nie przeskanował przestrzeni, nie sprawdził, czy może skrócić kąt do wrzucającego piłkę Myszora. W konsekwencji mieliśmy istną katastrofę.

***

Trzecia bramka to już gwóźdź do trumny gości z Warszawy. Obrona niczego nie nauczyła się z wcześniejszych sytuacji i popełniła ten sam błąd, co przy pierwszej bramce. Piłka znów była wycofana spod końcowej linii boiska, a do siatki skierował ją Kallman. Yuri Ribeiro kompletnie odpuścił krycie Fina, sądząc, że Abu Hanna wyręczy go w obowiązkach obronnych. Szkoda, że nie wziął pod uwagę tego, że napastnik Cracovii będzie mu wybiegał zza pleców i średnio kontroluje sytuację. Legia przypominała ten sam zespół, który w pewnym momencie znalazł się w strefie spadkowej PKO Ekstraklasy. Nie było w zawodnikach Kosty Runjaicia agresji boiskowej oraz chęci doprowadzenia chociaż do remisu. Były natomiast spuszczone głowy oraz milion myśli, co się stanie po meczu. Nie tak powinien wyglądać zespół, który walczy o najwyższe cele.

https://twitter.com/piiiotrek1/status/1553132809673490433

 

 

Stojanov z Warszawy

Jest takie piłkarskie przysłowie – „lepiej mądrze stać niż głupio biegać”. Jednak nie ma ono zastosowania, gdy przeciwnik tworzy dwie linie obrony, które są szczelnie zamknięte. Piłkarze Legii za bardzo wzięli sobie tę maksymę do serca i na stojąco chcieli powalczyć z naładowanymi pozytywną energią piłkarzami Cracovii. Niektórzy z Wojskowych po prostu przeszli obok spotkania. Po bardzo dobrym spotkaniu w Warszawie Paweł Wszołek niestety zniknął z radarów. Skrzydłowy Legii Warszawa był skutecznie wyłączany z gry przez Kamila Pestkę. Poza tym najbardziej zawiódł tercet ofensywny, który operował w środku pola – Rosołek, Kapustka, Josue.

Portugalczyk po raz pierwszy wyszedł z opaską kapitana na ramieniu po odejściu Mateusza Wieteski. Trener Runjaić przed meczem z Cracovią ustalił hierarchię opaski, w której Josue został nowym kapitanem, drugi w kolejce jest Bartosz Kapustka, a trzeci Paweł Wszołek. Środkowy pomocnik Legii znany z dokładnych niekonwencjonalnych podań, zagrał jedno ze słabszych spotkań w koszulce z „eLką” na piersi. Pomocnicy Cracovii świetnie zamykali strefy, do których mogła powędrować piłka zagrana właśnie przez kapitana gości. Natomiast Bartosz Kapustka chyba jako jedyny, z wcześniej wymienionej trójki, starał się zrobić coś z niczego. W pierwszej połowie po szybkiej klepce z Pichem miał okazję do wyprowadzenia Legii na jednobramkowe prowadzenie. Jednak strzał był daleki od perfekcyjnego. Do tego im dalej w mecz, tym Kapustki było coraz mniej….

***

W mojej opinii głównym problemem Legii Warszawa był ruch bez piłki oraz przyspieszanie akcji ofensywnych. Rosołek kompletnie nie radził sobie z Jablonskym oraz Jugasem. Stoperzy Cracovii wygrywali z nim praktycznie każdy pojedynek, czy to na ziemi, czy to w powietrzu. Napastnik Legii nie miał nawet pół wolnego miejsca, aby przytrzymać piłkę i zrobić przewagę na połowie przeciwnika. Trzeba pochwalić Cracovię za systematyczne trzymanie dwóch szczelnych linii obrońców oraz pomocników. Chociaż już od Patryka Makucha zaczynał się „plan” Jacka Zielińskiego.

***

Przy rozegraniu piłki od tyłu przez Legię Warszawa młody napastnik dostał za zadanie odcinanie od gry Bartosza Slisza. Slisz miał schodzić pomiędzy dwóch stoperów, aby Jędrzejczyk wraz z Ribeiro mogli wyjść piętro wyżej, zabierając ze sobą skrzydłowych bądź być pozostawionym bez krycia. Makuch w idealnym tempie zastosował swój indywidualny pressing, dzięki czemu goście musieli ratować się długą piłką lub podaniem do boku. Gdy już piłka przekraczała środkową linię boiska, spotykała się z ciasnym blokiem defensywnym. Najbardziej cierpiał na tym Kapustka oraz Rosołek. Obaj szukali miejsca pomiędzy liniami, w wolnych strefach. Jednak niewiele piłek było tak jakościowych i trafiało w odpowiednim momencie.

Kiedy już nawet Legia dochodziła do pola karnego Cracovii, nie potrafiła wykorzystać swoich szans. Jędrzejczyk świetnie odnalazł się w polu karnym, ale obił tylko słupek bramki, strzeżonej przez Niemczyckiego. Natomiast Pich… Zapomniał, że można oddać strzał na bramkę. Skrzydłowy Legii świetnie wyszedł do kontrataku i zamiast strzelać… Postanowił się poobracać z piłką i poszukać kolegów. Bardzo niezrozumiała decyzja, patrząc na fakt, że jest to już bardzo doświadczony zawodnik, który w takich sytuacjach powinien potrafić się zachować.

Oceny pomeczowe

Oceny w skali 1-10 (wyjściowa 5)

Tobiasz – 7

Jędrzejczyk – 3

Abu Hanna – 5

Rose – 5

Ribeiro – 3

Wszołek – 3

Slisz – 2

Kapustka – 5

Josue – 4

Pich – 3

Rosołek – 2

Muci –

Kastrati– grał zbyt krótko

Baku – grał zbyt krótko

Kharatin – grał zbyt krótko

To był najsłabszy mecz Legii Warszawa od dawna. Zawiedli najważniejsi piłkarze w zespole. Po prostu przeszli obok meczu. Nie było widać drużyny, która do końca wierzy w zwycięstwo. Miałem wrażenie, że byli przestraszeni tym, jak dobrze Cracovia czyta ich grę. Zdecydowanie najlepszy na boisku w szeregach Legii był Kacper Tobiasz. Pomimo trzech straconych bramek, gdyby nie on wynik mógł być o wiele wyższy. Wszyscy przed meczem obawiali się duetu Rose – Abu Hanna. Tymczasem Joel zagrał naprawdę przyzwoite spotkanie na tle reszty zespołu.

***

Najsłabszym punktem zespołu w piątkowy wieczór był Maciej Rosołek. Czasami Legia wyglądała, jakby grała bez napastnika. „Rossi” nie mógł sobie poradzić z rosłymi stoperami Cracovii. Dziwne, że trener Runjaić trzymał go na boisku do samego końca. Zawiedli przede wszystkim: Jędrzejczyk, Josue, Kapustka oraz Wszołek. Artur zbyt łatwo dawał się ogrywać Myszorowi. Natomiast co do reszty odniosłem się powyżej. Brakowało Legii boiskowego lidera, który starałby się odbudować morale drużyny po straconej bramce. Jednak trzeba pamiętać, że zespołu, który był niszczony przez ostatnie lata, nie da się odbudować w kilka tygodni. To proces, który będzie trwał nieco dłużej. Trzeba zaufać Koście Runjaiciowi i dać mu na spokojnie popracować. Jeśli chodzi o rozliczenia, to poczekajmy z tym do końca sezonu ligowego.

 

2 komentarze

2 Comments

  1. Pingback: Fotorelacja z meczu Cracovia - Legia | WATCH EKSTRAKLASA

  2. Pingback: Cracovia, Wisła i Raków wciąż niepokonani #MinąłWeekend - 3. kolejka | WATCH EKSTRAKLASA

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa