Legia Warszawa
Różnica klas, pokaz siły Chelsea i bezradności Legii Warszawa [KOMENTARZ ZE STADIONU]
-
-
Autor
Krzysztof Dąbrowski

Wiosna w Europie? Czwartkowy wieczór w ćwierćfinale europejskich pucharów? Chelsea F.C. w Warszawie? Jeszcze kilka lat temu to brzmiałoby jak nieśmieszny żart, a 10 kwietnia 2025 roku stało się faktem. O ile granie z wielkimi markami Legia ma w swojej historii i to nawet niedawnej, to bardzo dawno nie wystąpili one w ćwierćfinale europejskiego pucharu. Jak poradziła sobie Legia Warszawa na tle europejskiego giganta? Czy Chelsea faktycznie zagrała na 100% swoich możliwości? Jak prezentują się szanse w rewanżu na Stamford Bridge? Zapraszam na tradycyjny cykl „Komentarz ze stadionu”
Dwie strony medalu
Po przeniesieniu przez UEFĘ pierwszego spotkania z Londynu do Warszawy (pierwotnie pierwszy mecz miał odbyć się w Londynie, a rewanż w Warszawie. Spotkanie zostało przeniesione z obawy o zamieszki kibiców przed meczem wraz z kibicami Eintrachtu, który tego dnia rozgrywał mecz Ligi Europy z Tottenhamem) oraz wypadnięciu Marca Guala i Bartosza Kapustki, kibice Legii Warszawa wiedzieli, że o korzystny wynik będzie bardzo trudno. Każdy przed meczem liczył, że jednak angielscy piłkarze nieco „przestraszą się” atmosfery przy Łazienkowskiej 3, która potrafiła przysporzyć kłopoty chociażby zawodnikom Leicester City czy Aston Villi.
Jednak wyjściowy skład gospodarzy nie napawał zbytnio optymizmem. Zwłaszcza, kiedy na przeciwko stanęły takie gwiazdy jak Cole Palmer, Jadon Sancho, Reece James, czy Malo Gusto. A w Legii? Długo mówiło się, że z konieczności zagra Tomas Pekhart, bo… po prostu nie ma innej naturalnej „dziewiątki” w największym klubie w Polsce. Brzmi jak Prima Aprilis, lecz niestety taka była brutalna prawda. Trener Goncalo Feio zdecydował się na wariant z Ryoya Morishita jako najbardziej wysuniętym zawodnikiem? Czy to się sprawdziło?
Dla Was, dla Klubu, dla Legii. Gramy o zwycięstwo 🔥#JużCzas #UECL pic.twitter.com/Y0gmHwAP4z
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) April 10, 2025
***
W pierwszej połowie było widać, że gra Legii Warszawa opierała się w szczególności na obronie własnego pola karnego oraz na szybkich kontratakach. Tych kilka kontrataków było, choćby za sprawą Morishity, który raz po raz próbował wbiegać w linię obrony gości z Londynu. Świetne podanie do Japończyka zagrał Oyedele, który tego dnia harował za dwóch, ponieważ Rafał Augustyniak w ustawieniu defensywnym pełnił rolę trzeciego stopera. Tym samym Elitim oraz Maxi Oyedele stanowili o środku, który miał wytrącać z równowagi pomocników Chelsea. I to w pierwszej połowie nawet się udawało.
🗣️ Steve Kapuadi po meczu #LEGCHE #UECL
@watch_esa pic.twitter.com/oxTtTfXz1f— Krzysztof Dąbrowski (@KDabrowski_99) April 10, 2025
Podopieczni Goncalo Feio mieli swoje okazje ze stałych fragmentów gry oraz z akcji konstruowanych w bocznych sektorach. Jednak w żadnym stopniu nie zmusili Jorgensena do nadmiernego wysiłku. Brakowało odwagi w rozegraniu piłki, czy to na własnej połowie, czy to na połowie przeciwnika, jak i odwagi w pojedynkach „1 na 1”. Gdy zawodnik Legii miał okazję, żeby zmierzyć się z zawodnikiem Chelsea na ich połowie, to zazwyczaj akcja ta kończyła się podaniem do tyłu. To nie wprowadzało elementu zaskoczenia. Chelsea oprócz bardzo dobrego strzału Cole Palmera nie pokazała nic, co by pozostało w pamięci po pierwszych trzech kwadransach. Dawało to nadzieję na drugie czterdzieści pięć minut, w których to Legia miała odważnie zaatakować.
🗣️Patryk Kun (@LegiaWarszawa) po meczu #LEGCHE#UECL pic.twitter.com/mZb1CarbIq
— Krzysztof Dąbrowski (@KDabrowski_99) April 10, 2025
***
Niestety, ale na drugą połowę Legia Warszawa po prostu nie wyszła. O ile w pierwszej części spotkania, było widać drobną różnicę względem jakości piłkarskiej pomiędzy drużynami, to z minuty na minutę ta różnica rosła. Oczywiście już długo przed spotkaniem było wiadomo, że Chelsea to gigant światowego futbolu, który posiada dużo bardziej jakościowy skład niż Legia. I owszem, można nie mieć jakości, ale trzeba mieć zaangażowanie. Zwłaszcza w takim spotkaniu. Tego zaangażowania brakowało u większości zawodników gospodarzy w drugiej połowie. Nawet po obronionym rzucie karnym przez Kacpra Tobiasza nie było iskry, nie było zawzięcia u wszystkich, aby wykorzystać lekki moment podłamania ze strony gości.
Legia 0️⃣:3️⃣ Chelsea
Kacper Tobiasz obronił karnego Nkunku, ale chwilę po tym zdarzeniu… do siatki trafił Noni Madueke 🥶⚡
📺 Polsat Sport 1
📺 Polsat Sport Premium 1#UECL pic.twitter.com/pR6eN8m8B7— Polsat Sport (@polsatsport) April 10, 2025
Druga połowa wyglądała jak kara, który Legia musiała odbyć. Ciężko było ujrzeć choć jedną składną akcję w wykonaniu Legii Warszawa skończoną celnym strzałem. Nie liczę sytuacji, gdzie po „ping-pongu” w polu karnym nogą machnął Patryk Kun i przestraszył Jorgensena, który nie miał absolutnie nic do roboty w chłodny czwartkowy wieczór. Chelsea bardzo małym wysiłkiem zdołała zdobyć trzy bramki, które prawdopodobnie pozwolą jej na wystawienie mocno rezerwowego składu na Stamford Bridge. Pewnie nie tak wyobrażał sobie to pierwsze spotkanie Goncalo Feio.
KACPER TOBIASZ 🔝😎
Świetna interwencja przy strzale piłkarza Chelsea 👏
📺 Polsat Sport 1
📺 Polsat Sport Premium 1#UECL pic.twitter.com/k0QegC4zbc— Polsat Sport (@polsatsport) April 10, 2025
Różnica klas
Legia Warszawa miała swoje moment, sam trener Goncalo Feio mówił na konferencji pomeczowej, że ich zadaniem nie było bronienie przez cały mecz własnej bramki i oczekiwanie na najmniejszy wymiar kary, a właśnie szukanie momentów. I to właśnie w tych momentach mogliśmy poznać i ocenić, kto tak naprawdę zasługuje na grę w Legii Warszawa. Była kilka momentów, gdzie gdyby nie fatalne decyzje w rozegraniu piłki przez zawodników gospodarzy, to naprawdę mogli oni płynnie przejść z obrony do ataku. Niestety Legia nie potrafiła zaradzić wysokiemu pressingowi Chelsea, a najczęściej „wychodziła” ona na połowę rywala za pomocą tercetu Vinagre-Elitim-Luquinhas.
***
– Chcieliśmy grać lepiej. W szatni podkreśliłem, że stać nas na lepsze granie – przede wszystkim z piłką. Mieliśmy dużo momentów dobrej organizacji. Nie chcieliśmy bronić cały mecz. Mieliśmy dobre momenty, szczególnie na początku. Możemy żałować tego, że nie pokazaliśmy się dobrze z piłką. Życie daje nam jednak drugą szansę. Za tydzień możemy poprawić naszą grę z piłką na Stamford Bridge. To było zderzenie dwóch światów. Miło byłoby tu siedzieć z wami po zwycięstwie, chwaląc drużynę. Nienawidzę przegrywać, a dzisiaj to się wydarzyło. Ale powiem szczerze, że jestem dumny z piłkarzy. Czy mogliśmy grać lepiej? Tak. Ale trzeba docenić klasę rywala – atak pozycyjny, reakcje po stracie, przygotowanie motoryczno-fizyczne. Zostaliśmy w tych aspektach zdominowani i gratulacje za to dla ekipy gości. – powiedział na konferencji pomeczowej trener Legii Warszawa Goncalo Feio.
Mecz ten brutalnie pokazał, że transfery, byłego już dyrektora – Jacka Zielińskiego, były w większości bardzo mocno chybione. Chociażby taki Kacper Chodyna, który moim zdaniem po prostu bał się rywalizacji z Malo Gusto. Nie zachowywał się jak skrzydłowy, a bardziej jak dodatkowy prawy obrońca, który nie ma za zadanie uprzykrzać życie na połowie rywala, a desperacko bronić i pomagać swojemu prawemu obrońcy. Czy sytuacja z napastnikiem, gdzie w jednym z najbardziej prestiżowych meczów w sezonie, trener Legia Warszawa musi na pozycji numer „dziewięć” skorzystać z usług skrzydłowego/środkowego pomocnika. Jest to po prostu wstyd. Światełkiem w tunelu był Oyedele, który na tle Chelsea nie wyglądał jak przypadkowy zawodnik. Niestety, ale to chyba jedyny plus tego spotkania.
Chodyna jest podsumowaniem rządów 8 letnich Miodulskiego. Nigdy nie widziałem żeby jakikolwiek zawodnik w meczach z europejskimi rywalami został tak przeżuty strawiony wysrany i zdeptany
— T(L)uczek (@grzechu_tl_L) April 11, 2025
***
Oprócz różnicy w jakości piłkarskiej, umiejętnościach, zdecydowanie gracze Legii Warszawa odstawali od swoich rywali na tle fizycznym. W pojedynkach biegowych, czy to w pojedynkach „bark w bark” było widać niesamowitą przepaść. I nie mówię tu o sytuacji, kiedy jeden zawodnik jest o dwie głowy wyższy od drugiego. Zazwyczaj było to widać w bocznych sektorach, gdzie właściwie skrzydłowi Legii byli bezradni. Pod koniec spotkania można było zobaczyć, że tyle sił zespół gospodarzy zużył na rozpaczliwą obronę własnego pola karnego, że po prostu nie było mocy, aby ruszyć z kontratakiem i zagrozić chociażby raz poważnie bramce Chelsea.
Maxi Oyedele 🆚 Chelsea:
– 1 kluczowe podanie
– 8/11 wygranych pojedynków
– 3 przechwyty
– 8 odbiorów
– 1 zablokowany strzałJeśli kogoś po wczorajszym meczu miałbym pozytywnie wyróżnić, to wyłącznie Maxiego i ewentualnie Szczepańskiego za solidną zmianę. pic.twitter.com/w109jDY2HE
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) April 11, 2025
Pożegnanie z Europą
Wiadomo, wszyscy piłkarscy kibice pamiętają Remontady Barcelony, Liverpoolu czy AS Romy w Lidze Mistrzów. Jednak ciężko mieć jakiekolwiek nadzieje, po takim spotkaniu jakie kibice obejrzeli przy Łazienkowskiej. Owszem Chelsea w międzyczasie będzie walczyć w wyścigu Premier League o miejsce premiowane grą w Lidze Mistrzów. Jednak mam wrażenie, że posiadają oni tak szeroką oraz jakościową kadrę względem Legii Warszawa, że nawet skład mocno rezerwowy może osiągnąć korzystny rezultat w rewanżu na Stamford Bridge.
Warto też wspomnieć, że Cole Palmer pomimo słabej dyspozycji Legii, nie zdołał cieszyć się swoją charakterystyczną cieszynką przy Łazienkowskiej.
🗣️ Levi Colwill po meczu #LEGCHE #UECL
@watch_esa pic.twitter.com/MqyXppMvaS— Krzysztof Dąbrowski (@KDabrowski_99) April 10, 2025
Czy zawodnicy Legii Warszawa mają się czego wstydzić po czwartkowym spotkaniu? Oczywiście, że nie. Nie jest to ich wina, że klub posiada taką, a nie inną kadrę. Kadrę, która powiedzmy sobie szczerze nie miała kim zaskoczyć rywali. Trzeba było liczyć naprawdę na jedną fantastyczną indywidualną akcję lub jakiś stały fragment gry, który by został rozegrany perfekcyjnie. Można mieć jedynie żal o brak odwagi oraz zaangażowania u niektórych zawodników. Zawodnicy Legii zasłużyli, aby zmierzyć się z tak wielkim klubem jak Chelsea. To nagroda za świetną postawę w rozgrywkach Ligi Konferencji UEFA. Nie ma co ukrywać, ale najprawdopodobniej było to pożegnanie z europejskimi czwartkami w Warszawie, które dawały wszystkim sympatykom polskiego futbolu wiele emocji. Szkoda, ale czasami po prostu futbol bywa brutalny. I brutalnie Chelsea, jako faworyt do wygrania tych rozgrywek, pokazała Legii Warszawa, gdzie jest aktualnie jej miejsce z taką kadrą meczową.

Musisz zobaczyć