Górnik Łęczna pokonał 1:0 Pogoń Siedlce i awansował do półfinału Fortuna Pucharu Polski. Jest to największy sukces w historii klubu z Łęcznej.
Prasoł out, Mamrot in
W Łęcznej w ostatnich dniach działo się naprawdę dużo. Jednak zacznijmy od początku. Pierwsze mecze po zimowej przerwie były fatalne w wykonaniu Zielono-Czarnych. W pierwszej wiosennej kolejce Górnicy przegrali 0:3 z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie – Sandecją Nowy Sącz. Potem łęcznianie wygrali dość szczęśliwie u siebie ze Stalą Rzeszów. Zespół z Lubelszczyzny rozgrywał te spotkania bez kompletnego pomysłu na grę. W końcu czara goryczy przelała się w miniony piątek. Zielono-Czarni mierzyli się na wyjeździe z Resovią. Po słabym meczu przegrali 0:1. Za tę porażkę trener Marcin Prasoł zapłacił posadą.
Władze klubu z Łęcznej zdecydowali się zatrudnić Ireneusza Mamrota. Jest to trener dobrze znany w polskiej piłce. Nie ma jednak najlepszej opinii. Nie pracował ponad rok, a w ostatnich klubach, które prowadził (Jagiellonia, Arka, ŁKS) nie wspominają go zbyt dobrze. Jednak te drużyny grały o nieco inne cele. Zielono-Czarni są w dołku. Teraz potrzebują kogoś, kto zdoła wydobyć potencjał z tej drużyny. Na pierwszej konferencji prasowej Mamrot zapewniał, że będzie chciał aby jego zespół grał jak najwięcej piłką. Za trenera Prasoła było tego mało. Były tylko momenty, a w tegorocznych meczach było ich jak na lekarstwo. Mamrot nie miał dużo czasu na wdrożenie swoich założeń. W sobotę podpisał kontrakt, a już we wtorek jego zespół mierzył się w ćwierćfinale Pucharu Polski z Pogonią Siedlce.
Szanowali rywali
Łęcznianie byli faworytem tego spotkania, ale trener Mamrot podkreślał, że nie mogą zlekceważyć rywala. W końcu Pogoń w tej edycji Pucharu Polski wyeliminowała trzy pierwszoligowe kluby.
https://twitter.com/zielono_czarni/status/1630494264055480321?s=20
W pierwszych minutach żadna z ekip nie potrafiła wypracować sobie przewagi. W 15. minucie Serhij Krykun zakręcił dwoma obrońcami Pogoni, ale ostatecznie uderzył wysoko nad poprzeczką. Po stronie gospodarzy bardzo aktywny był Cezary Demianiuk. Defensywa Górnika miała z nim sporo problemów. Mecz był rozgrywany w spokojnym tempie. Rzadko oglądaliśmy efektowne akcje. Nie ma co się oszukiwać, kibice zgromadzenie na stadionie w Siedlcach rzadko oglądali jakiekolwiek akcje. W 35. minucie po stałym fragmencie gry piłka trafiła do Souleymane Cisse. Obrońca Górnika uderzał już jednak niemalże z parteru i nie zdołał skierować jej do bramki.
Najlepszą szanse przed przerwą Zielono-Czarni mieli w 42. minucie. Krykun pomknął lewą stroną i w końcu wystawił piłkę Karolowi Podlińskiemu. Napastnik uderzył poprawnie, ale Jakub Kowynia w niebywały sposób wybił piłkę na rzut rożny. Trzy minuty później goście mieli rzut wolny. Wydawało się, że Miłosz Kozak dośrodkuje futbolówkę w pole karne. Jednak pomocnik zdecydował się wgrać mocno piłkę w „szesnastkę”. Był to bardzo ciekawy sposób na rozegranie stałego fragmentu. Niestety żaden z zawodników Górnika nie zamknął akcji i piłka przetoczyła się obok słupka.
Historia pisze się na naszych oczach
Pogoń Siedlce na drugą połowę wyszła zdecydowanie odważniej. W 56. minucie Damian Nowak ładnie uderzył z rzutu wolnego, ale trafił tylko w boczną siatkę. Jednak po obiecującym początku drugiej połowy, ponownie spotkanie się uspokoiło. W 71. minucie po dużym zamieszaniu w polu karnym Pogoni do sytuacji strzeleckiej doszedł Jonathan De Amo. Jednak Hiszpan uderzył zbyt mocno i piłka nie zmierzała nawet w światło bramki. Trzy minuty później byliśmy świadkami pierwszej bramki w tym meczu. Miłosz Kozak dośrodkował z rzutu rożnego. Szymon Lewkot przedłużył to dośrodkowanie, a gola strzelił Damian Zbozień.
TAAAAAAAAAKK!
Damian Zbozień i Górnik prowadzi 1-0. pic.twitter.com/68bWyGeZUX
— Górnik Łęczna (@zielono_czarni) February 28, 2023
Gospodarze wiedzieli, że nie mają już nic do stracenia więc zaczęli pewniej atakować. Jednak przyjezdni mądrze się bronili i nie pozwalali zespołowi z Siedlec na zbyt wiele. W rezultacie Pogoń nie stworzyła już żadnej groźnej akcji. W doliczonym czasie gry podopieczni Marka Saganowskiego mieli rzut wolny. Marcinho dośrodkował w pole karne, ale obrońcy Górnika wybili piłkę. Chwilę potem sędzia zakończył spotkanie.
Górnicy osiągnęli największy sukces w historii klubu – awansowali do półfinału Pucharu Polski. Mecz nie porywał. Nie ma co się czarować, był słaby do oglądania. Jednak w przyszłości nikt nie będzie tego pamiętał. W historii pozostanie informacja, że w sezonie 2022/23 Górnik awansował po raz pierwszy w historii do półfinału Pucharu Polski, a może być nawet lepiej. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zielono-Czarni są teraz jeden mecz od finału. Poczekajmy jednak na wyniki reszty spotkań i losowanie. Jednak Górnicy nadal mogą marzyć o występie w Europie.
Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.