Obserwuj nas

Górnik Łęczna

Nerwy i happy end. Górnik Łęczna w ćwierćfinale Pucharu Polski

Górnik Łęczna ponownie pokonał w Pucharze Polski zespół z Ekstraklasy. Tym razem Zielono-Czarni wygrali 1:0 z Piastem Gliwice i awansowali do ćwierćfinału.

Mocno zaczęli, ale potem się cofnęli

Łęcznianie do tego meczu przystępowali po zwycięstwie z Wisłą Kraków. Warto dodać, że była to pierwsza wyjazdowa wygrana zespołu z Lubelszczyzny. Piast był w wyraźnym dołku. Niecałe dwa tygodnie temu klub z Gliwic zmienił trenera. Miejsce Waldemara Fornalika zajął Aleksandar Vuković. Efekt nowej miotły nie zadziałał. Piast pod wodzą Vukovicia zremisował z równie słabą Koroną i przegrał z Wartą Poznań. Gliwiczanie liczyli więc na przełamanie w starciu z pierwszoligowcem.

Już od pierwszych minut atakować zaczął Piast. Widać było, że gliwiczanie chcą jak najszybciej zdobyć bramkę i kontrolować spotkanie.  Goście stosowali atak pozycyjny, a Zielono-Czarni czekali na kontry. W 15. minucie, po jednej z takich kontr, do sytuacji strzeleckiej doszedł Patryk Pierzak. Jednak młodzieżowiec uderzył nad bramką. Pięć minut później Damian Kądzior dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Jakuba Czerwińskiego. Lecz kapitan Piasta uderzył zbyt lekko, żeby zaskoczyć Macieja Gostomskiego.

Duma Lubelszczyzny gra swoje

Pierwszy kwadrans należał do klubu z Gliwic. Potem do głosu zaczął dochodzić Górnik. W 22. minucie gospodarze powinni prowadzić. Po zamieszaniu w polu karnym gości, futbolówka trafiła do Huberta Sobola. Napastnik był bardzo blisko gola, ale jego strzał w ostatniej chwili zablokował Jakub Holubek. W Dumie Lubelszczyzny bardzo dobrze funkcjonowała zwłaszcza prawa strona. Zawodnikom Piasta trudno było zatrzymać Sergieja Krykuna. Z czasem można było się zastanowić czy obie drużyny grają w innych klasach rozgrywkowych. Górnicy grali odważnie i bez kompleksów. Jednak w samej końcówce gola mogli strzelić przyjezdni. Blisko bramki samobójczej był Viktor Lykhovydko, na szczęcie piłka zatrzymała się na słupku.

Po pierwszych minutach można było pomyśleć, że to Piast będzie drużyną lepszą. Jednak im więcej minut mijało, to Górnicy przejmowali inicjatywę. Do szatni obie drużyny zeszły jednak bez zdobyczy bramkowej.

Druga połowa również bez goli

Po zmianie stron, podobnie jak na początku meczu, wysoki pressing zaczęli stosować podopieczni Aleksandara Vukovicia. Najbardziej aktywny był Damian Kądzior. Z czasem Górnicy zaczęli spod tego pressingu wychodzić. W 56. minucie lewą stroną pomknął Krykun. Ukrainiec przebiegł pół boiska mijając po drodze trzech rywali, ale uderzył niecelnie. Na odpowiedź gości nie musieliśmy długo czekać. Dwie minuty po rajdzie Krykuna dwukrotnie z ostrego konta uderzał Kądzior. W obu przypadkach górą był Gostomski.

Minuty mijały, a na boisku działo się bardzo mało. Aż do 84. minuty. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Łukasza Grzeszczyka, głową niemalże z parteru uderzał Karol Podliński. Piłkę po strzale napastnika Górnika odbił bramkarz gości. Dobijał jeszcze Lykhovydko, ale uderzenie Ukraińca zdołali zablokować obrońcy. W 90. minucie Lykhovydko dostał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Gospodarze musieli więc grać w dziesięciu. Już w osłabieniu Górnicy mieli kolejny rzut wolny. Ponownie dośrodkował Grzeszczyk, ale futbolówkę wybili obrońcy. Piast przeprowadził szybką kontrę. Piłkę meczową miał Gabriel Kirejczyk, ale uderzył zbyt lekko. Po regulaminowym czasie gry mieliśmy więc bezbramkowy remis.

Strzelili w osłabieniu

Górnik, choć grał w osłabieniu, to szukał swoich szans. Gospodarze dopieli swego w 102. minucie. Egzon Kryeziu dostał piłkę przed polem karnym i zdecydował się na strzał z dystansu. Wyszła z tego piękna bramka. W drugiej połowie dogrywki gliwiczanie za wszelką cenę chcieli strzelić gola. W 111. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Grzegorz Tomasiewicz, lecz jego strzał został zablokowany. Cztery minuty później okazję miał Rauno Sappinen, ale dobrą interwencje po strzale Estończyka zaliczył Gostomski. Górnicy grali rozważnie i umiejętnie kradli czas. W końcówce meczu okazję na podwyższenie prowadzenia miał Karol Podliński. Piłka odbiła się od słupka i prawie wpadła do bramki. Jednak w ostatniej chwili złapał ją Karol Szymański. Zielono-Czarni zdołali dowieźć skromne prowadzenie i to oni zameldowali się w ćwierćfinale Pucharu Polski.

Górnik ponownie pokazał się z bardzo dobrej strony na tle ekstraklasowego rywala. Można powiedzieć, że zarówno Korona, jak i Piast są w dołku i Duma Lubelszczyzny miała ułatwione zadanie. Jednak w obu tych spotkaniach to Górnik był lepszy i wygrał zasłużenie. Zielono-Czarni drugi rok z rzędu zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski. W Łęcznej mogą marzyć. Być może w przyszłym roku uda im się osiągnąć historyczny awans do półfinału Pucharu Polski.

Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Górnik Łęczna