Obserwuj nas

Legia Warszawa

Superpuchar dla Legii

O zakończonym zwycięstwem Legii w rzutach karnych meczu o Superpuchar nie bardzo jest nawet co napisać. Był to mecz nudny i przezroczysty. Bardziej chyba nawet mdły od meczu o Puchar Polski. O ile jednak w maju Raków przez 110 minut grał z przewagą jednego zawodnika, tworzył multum sytuacji i przegrał przez nieumiejętność ich wykończenia, tak rewanż w Częstochowie był spotkanie bardziej wyrównanym.

Pierwsza połowa dla Legii, druga dla Rakowa

Raków w pierwszej połowie właściwie nie istniał. Błędy pod bramką przeciwnika i w środku, ogólna nerwowość i ustępowanie przed lekkim pressingiem Legii. Zmieniło się to po przerwie, gdy Medaliki wyszły dużo agresywniej i przez pierwsze 5 minut spotkania stworzyły więcej niebezpiecznych sytuacji niż przez całą drugą połowę. Co i tak nie jest w stanie przykryć faktu, że nie oddały groźnego strzału na bramkę Tobiasza. Tu nie tylko problemy z wykończeniem jak w maju, ale także z wyprowadzaniem ataku. Około 75. minuty tempo meczu ewidentnie siadło i zaczęło to wyglądać jakby oba zespoły chciały doczekać rozstrzygnięcia w karnych.

Konkurs jedenastek wygrała Legia, nawet pomimo karnego Rosołka, którego obronił Kovačević. Wcześniej fatalnie karnego wykonał Marcin Cebula. Rozstrzygający był błąd Jeana Carlosa, który przestrzelił nad bramką.

Jeszcze nie kryzys

Kiepsko wygląda Raków na starcie sezonu, ale fatalizowanie i wieszczenie upadku, które udziela się nawet niektórym kibicom Medalików, jest przedwczesne. Przegranie Superpucharu przez mistrza Polski to właściwie już świecka tradycja, a Raków we wtorek jedzie do Tallina z jednobramkową zaliczką walczyć o awans do drugiej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. O kryzysie będzie można na poważnie mówić, jeśli drużyna zaliczy tak fatalną rundę w Ekstraklasie jak Lech rok temu lub Legia dwa lata temu. A nawet to, co pokazała drużyna z Poznania, nie uniemożliwia w naszej lidze zapewnienia sobie europejskich pucharów. Podsumowując ten mecz potwierdza jedynie, że Raków pod wodzą nowego trenera wciąż się zgrywa i jest w fazie przebudowy, co było do przewidzenia w momencie ogłoszenia odejścia Marka Papszuna.

Jeszcze krótko o zawodnikach: fatalny mecz (co mówię z bólem serca) Piaseckiego i Papanikolaou. Sorescu najgorszy na placu. Na ogromny plus Gustav Beggren, który zagrał wczoraj swój najlepszy mecz w barwach Rakowa. Na wyróżnienie zasłużyli także Racovitan, Rundić i Kovačević. Być może jedynym pozytywem tego meczu jest fakt, że z dobrej strony pokazał się Fernando Santosowi Ben Lederman.

Fot. Sławomir Czchowski

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa