
Cztery porażki z rzędu w PKO Ekstraklasie. Nie, to nie jest bilans spotkań Ruchu Chorzów czy Puszczy Niepołomice. Z całym szacunkiem dla obu beniaminków. Tak aktualnie prezentuje się forma Legii Warszawa. Zespół Kosty Runjaicia wpadł w totalny dołek, jeśli chodzi o najwyższą klasę rozgrywkową w Polsce. W niedzielny wieczór Stal Mielec była bezlitosna dla zespołu z Warszawy. Podopieczni trenera Kamila Kieresia niczym doświadczony bokser, wypunktowali aktualnego wicemistrza Polski. Czym Legię Warszawa zaskoczyła Stal Mielec? Kto był najgorszy w starciu z zespołem z Podkarpacia? Czy czas Kosty Runjaicia przy Łazienkowskiej kończy się? Zapraszam na „Komentarz ze stadionu”.
3 strzały, 3 bramki
„Wstaliśmy z kolan” – takie słowa na konferencji pomeczowej wypowiedział trener Stali Mielec Kamil Kiereś. Wiedział, że jeśli przegra z Legią Warszawa jego posada na Podkarpaciu prawdopodobnie wisiałaby na włosku. Jednak nikt przed niedzielnym spotkaniem nie spodziewał się, że każdy celny strzał zespołu z Mielca będzie lądował w bramce Kacpra Tobiasza. Stal Mielec była bezlitosna, ale przede wszystkim perfekcyjna w swoich kontratakach. Oczywiście to Legia Warszawa miała ogromną przewagę optyczną, ale nie przynosiło to zamierzonych efektów w postaci zdobytych bramek i objęcia prowadzenia.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1718640069379026990
Pierwsza bramka to ogromny błąd w rozegraniu/wybiciu piłki ze strony Yuriego Ribeiro. Portugalczyk najpierw przestraszył się pressingu ze strony gracza Stali Mielec, co w konsekwencji poskutkowało stratą piłki dość blisko własnej bramki. Dodatkowo na powtórce można zauważyć, że gdy Kapuadi wyskoczył do napastnika gości, aby przeciąć podanie Ribeiro postanowił… łapać rywala na spalonego… Szkoda tylko, że Jędrzejczyk był dużo głębiej w polu karnym. Co miał w głowie Portugalczyk wykonując ten ruch? Tego chyba najstarsi podhalanie nie wiedzą…
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1718647562377306392
Druga bramka to kolejny kamyczek do ogródka Legii Warszawa w tym sezonie… Po raz kolejny trener Runjaić wystawił inny tercet obrońców i niestety mieliśmy tego skutki… W przerwie meczu Steve’a Kapuadiego zastąpił Marco Burch. Szwajcar według ekspertów ma ogromny potencjał, aby zostać klasowym obrońcą jak na warunki polskiej Ekstraklasy. Jednak meczu ze Stalą nie będzie dobrze wspominał. Szwajcar najpierw przegrał pojedynek fizyczny ze Szkurynem, a później nie zatrzymał Białorusina, który wykonał tego popołudnia kawał dobrej roboty dla klubu z Podkarpacia, zaliczył dwie asysty. Środkowy obrońca powinien tuż po przekroczeniu połowy przez Szkuryna zatrzymać go faulem taktycznym, aby zabić ten kontratak w samym zarodku. Sam strzał Wołkowicza? Klasa sama w sobie. Bez szans był Kacper Tobiasz.
***
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1718655271013163335
Wejścia na boisko w Warszawie nie będzie również mile wspominać Igor Strzałek. Wychowanek Legii Warszawa zanotował stratę w środku pola po której super rezerwowy Hinokio wpakował piłkę do bramki. Młody pomocnik nie dostaje wielu szans na grę, a jak już dostaję – popełnia takie błędy… Wielu kibiców uważa, że w bramce lepiej zachować mógł się Kacper Tobiasz, który dostał 3 strzały celne i te strzały okazały się bramkami. Moim zdaniem przy żadnej z bramek młody golkiper nie miał najmniejszych szans. Pierwsza bramka to sytuacja sam na sam, gdzie ma się 50% szans na udaną interwencję. Druga? Może spokojnie być nominowana do trafienia kolejki. Pajęczyna na Łazienkowskiej zdjęta. Trzecia? Piłka kontrująca przez Japończyka z odpowiednią siłą i precyzją. Odległość również nie pozwalała na odpowiednią reakcję. Dużo osób zapomina, że Kacper ma przed sobą całą karierę, a już nieraz – w szczególności w Europie ratował Legię Warszawa przed stratą gola.
– Zdecydowaliśmy na początku sezonu, że Dominik Hładun będzie bramkarzem numer dwa. Chcemy, aby Dominik dostał swoją szansę w meczach pucharowych. Kacper Tobiasz to bardzo utalentowany bramkarz. On cały czas rośnie jako profesjonalny zawodnik. My zachowujemy spokój, pracujemy dalej i zobaczymy, jakie będą efekty. – tak o sytuacji Kacpra Tobiasza powiedział po meczu trener Kosta Runjaić.
Niemoc w ataku
24 strzały, 5 strzałów celnych – tak prezentują się statystyki Legii Warszawa po meczu ze Stalą Mielec. Dla porównania, jak wspomniałem wyżej, goście potrzebowali tylko trzech uderzeń, aby trzykrotnie znaleźć drogę do bramki. Jak nie idzie, to do końca. Jednak, jeśli spojrzy się nieco szerzej na kontekst, zauważy się pewne nieprawidłowości. Moim zdaniem zbyt bierne było rozgrywanie piłki w pierwszej części spotkania. Brakowało większej liczby zagrań z pierwszej piłki, jak i również momentu przytrzymania futbolówki w odpowiednim momencie i wyciągnięcia ze strefy obrońcy Stali Mielec. Owszem, czy to Josue, czy to Bartosz Slisz próbowali tak grać, lecz partnerzy z zespołu biorący udział w akcji nie zawsze znali ich zamiary.
Gol dla @LegiaWarszawa! Kramer trafia na 3:1 👀
📺 Mecz możecie oglądać w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/8xZvANTf0M pic.twitter.com/yyBn9CPBim
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) October 29, 2023
W oczy kuła również nieskuteczność w polu karnym rywala zwłaszcza przy dośrodkowaniach w stronę Pekharta. Ja jak najbardziej rozumiem, że gra głową jest największym atutem Czecha, z którego Legia Warszawa powinna korzystać ile się da. Jednak nie rozumiem logiki grania worka dośrodkowań w pole karne Stali Mielec, w którym jest co najmniej 4-5 zawodników, przy 1-2 Legii Warszawa. Goście zaszyli się niemalże we własnym polu karnym i nie było miejsca na odpowiedni nabieg na piłkę, a co dopiero porządny wyskok w górę. Stoperzy z Mielca doskonale walczyli wręcz z napastnikami Legii i wygrywali pojedynki fizyczne. Kiedy Legia Warszawa zaczęła oddawać nieco więcej strzałów z daleka, czy grać po ziemi w pole karne, od razu obrońcy gości opuszczali swoje strefy w formacjach. Również gra się rozruszała po wejściu Kramera, który pomimo swojego wzrostu, jest zwolennikiem zagrań na wolne pole, bądź grania kombinacyjnego. I taka gra od drugiej połowy byłaby moim zdaniem dużo bardziej skuteczna niż 105 dośrodkowanie w pole karne, z nadzieją, że ktoś popełni błąd…
***
– Ogólne statystyki są dobre, ale nie ma to odzwierciedlenia w wyniku. O złej tendencji moglibyśmy mówić wtedy, gdyby każda statystyka wyglądała u nas gorzej. Nie można w jednoznaczny sposób o tym powiedzieć. Zawodnicy potrzebują wiary i wsparcia. Jestem profesjonalistą, pracuję w tym biznesie od dawna. Wiele czasu spędziłem na tym, aby pojąć rozumienie piłki nożnej. – powiedział Kosta Runjaić na konferencji pomeczowej po spotkaniu ze Stalą Mielec.
W tym meczu nie ma co się oszukiwać, ale brakowało jakiegoś zawodnika ze szczyptą piłkarskiej magii. Kogoś, kto weźmie grę na siebie. Wygra pojedynek 1 na 1 czy przyspieszy grę niekonwencjonalnym podaniem. Josue próbował grać swoje charakterystyczne przerzuty czy to penetrujące piłki prostopadłe. Jednak to po prostu nie działało. Zresztą jak ma działać na ustawioną na 10 metrze obronę Stali Mielec? Mega irytujący w swojej grze zrobił się również Ernest Muci. Albańczyk nadal szuka odpowiedniej formy z meczu z Aston Villą. Boję się, że mecz z Anglikami może być mu długo wypominany, jeśli nie zacznie rozwiązywać worka z bramkami. Jak na razie wygląda tak jakby „zachłysnął się” pochwałami po meczu Ligi Konferencji. Niektóre jego boiskowe zachowania są kompletnie niezrozumiałe.
Trio Muci Gual Josue zagrali ze sobą raz, z Aston Villą. Wyszło świetnie, ale się usrał na te 343 z wysokim kołkiem i koniec. Każdy wie, że będzie do prawej i wrzuta, każdy wie jak Legia będzie grać i jak ją zaskoczyć w wysokiej obronie. Tylko czemu nie wie o tym Kosta? #LEGSTM
— Łukasz C. (@9Lluc3) October 29, 2023
Ja też bym chciał zobaczyć Muciego z Gualem tak jak z AV. Choć Muci gra gowno od dłuższego czasu
— Bułgarski atleta (@rumcajson) October 29, 2023
Cierpliwość, zaufanie, stabilizacja
„Wsparcie po meczu na pewno było miłym uczuciem. Bardzo to doceniam, choć byłem też nieco zaskoczony. Biorę pełną odpowiedzialność za wyniki oraz pracę.” – taka była reakcja na konferencji pomeczowej Kosty Runjaicia po tym jak cała Żyleta skandowała jego nazwisko po wstydliwej porażce ze Stalą Mielec. Najzagorzalsi fani dali jasny sygnał – pełne wsparcie w trakcie wyjścia z kryzysu dla naszego trenera. Za to piłkarzy żegnały gwizdy i tradycyjne po porażkach „Legia grać, k*rwa mać!”. Jednak w internecie można znaleźć sprzeczne opinie. Jedni chcą „głowy” trener Runjaicia za ostatnie fatalne wyniki, a drudzy okazują mu zaufanie.
K. Runjaić przypomina nieco późnego M. Skorżę, też na każdym kroku próbuje przypodobać się kibicom. Natomiast nie widać w jego ruchach planu wyjścia z kryzysu, bo to jest kryzys, wbrew temu, co próbują wmawiać PR-owcy. Co oczywiście nie oznacza, że go nie ma. Trzeba cierpliwości.
— Kuba Majewski (@QbasLL) October 29, 2023
https://twitter.com/Arek_60/status/1718651856128237769
Co powinna zrobić warszawska Legia? Uważam, że biorąc pod uwagę błędy przeszłości, powinna dać w spokoju popracować Koście Runjaiciowi. Niemiec powinien mieć pełne wsparcie ze strony zarządu oraz właściciela. Historia pokazała, że zmiana szkoleniowca w trakcie sezonu nie przynosi długotrwałych efektów. Niemiec zdobył Puchar Polski, wprowadził Legię do Ligi Konferencji od pierwszej rundy eliminacji. Dołek formy, prędzej czy później musiał przyjść. Niektórzy mówią, że lepszy dołek w październiku, aniżeli w kwietniu czy w maju. I w pełni się z nimi zgadzam. Cierpliwość, zaufanie, stabilizacja – te trzy rzeczy powinny towarzyszyć kibicom podczas dołka formy Legii Warszawa. Nikt nie chce mieć trenera na kontrakcie, który będzie pobierał pensje, a nie będzie trenował zespołu.
***
Kosta Runjaic: Każdy popełnia błędy. Ja też. @sport_tvppl
— Piotr Kamieniecki (@PKamieniecki) October 29, 2023
Kluczową sprawą jest identyfikacja błędów ze strony zarówno piłkarzy, jak i sztabu szkoleniowego. I oczywiście przede wszystkim wyeliminowanie ich. Legia Warszawa pokazała w tym sezonie, czy to podczas eliminacji do europejskich pucharów, czy to podczas meczów PKO Ekstraklasy, że potrafi robić rzeczy niemożliwe. W tamtych czasach nie można było mówić o przypadku, to były elementy wypracowane przez tego samego trenera, którego zespół nie jest obecnie w dobrej dyspozycji. Jeśli potrzeba było czasu, aby wypracować pewne działające schematy, to również potrzeba czasu, aby zespół mentalnie wyszedł z kryzysu. Jeśli Dariusz Mioduski chce gasić pożar olejem, to jest oczywiście opcja zwolnienia Kosty Runjaicia. Tylko wtedy moim zdaniem można zapomnieć o jakimkolwiek trofeum w sezonie 23/24 oraz o wyjściu z grupy z Ligi Konferencji UEFA…
Oceny pomeczowe
Kto na „plus”, a kto na „minus” w spotkaniu ze Stalą Mielec? Jeśli mowa o „plusach” to jedynym, który ledwo będzie się łapał do tej kategorii po niedzielnym meczu będzie Blaz Kramer. Słoweniec po raz kolejny pokazał ogromną determinację i wykonał kawał ciężkiej pracy, aby pomóc w odrabianiu strat Legii Warszawa. Bardzo mocno pressował obrońców Stali przy rozegraniu piłki, ale również wracał się za rozwijającymi się kontratakami gości. W nagrodę za olbrzymią pracę zdobył honorowe trafienie dla warszawskiego zespołu.
Do „minusów” zdecydowanie możemy dodać cały blok obronny. Brak odpowiedniego doskoku we właściwym czasie. Brak przerwania kontrataków tuż po przekroczeniu połowy przez rywala oraz powolne rozgrywanie piłki. Akcje Stali Mielec wyglądały tak łatwo, jakby grali oni na Playstation. Stali Mielec, której trener jeszcze kilka godzin temu był praktycznie na wylocie. To nie powinno tak wyglądać. Z przodu walenie głową w mur i brak jakiegokolwiek zaskoczenia ze strony Legii Warszawa. Mozolne rozgrywanie, dużo niedokładności oraz brak przyspieszenia w odpowiednim momencie ataku. To było najgorsze spotkanie od miesięcy, jakie kibice mogli ujrzeć na Łazienkowskiej.
