Obserwuj nas

Reprezentacja

Reprezentacyjne triduum eliminacyjne

Triduum Paschalne powstało na pamiątkę męki pańskiej i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Swoiste nawiązanie piłkarskie do tegoż czasu znajdujemy w ostatnich miesiącach naszej reprezentacji. Dlaczego eliminacje do EURO tak przypominały drogę krzyżową?

Ostatnia Wieczerza – pierwsza konferencja

Wszyscy pamiętamy powitanie Fernando Santosa. Nam – kibicom będącym uosobieniem Apostołów wydawało się, że oto siedzi przed nami Mesjasz. Człowiek, który będzie prowadził Polskę do sukcesów. Rzeczywistość okazała się być okrutna. Gdy wielu piało z zachwytu nad Santosem, nieliczni zarazem czuli, że nim Mołdawia trzy razy strzeli gola, my się wyprzemy Cezarego Kuleszy.

Stacja I – skazanie na gole od Czech

Tak szybko pękającego balonika jeszcze nie widzieliśmy, dwa gole w pierwszych trzech minutach i po meczu. Cała radość i nadzieje uleciały w jednej chwili, a Polacy czuli, że to może być początek problemów. Niestety, ale byli też tacy, którzy twierdzili, że to po prostu klasyczne – złe dobrego początki. Te osoby jednak szybko zrozumiały, jak bardzo się mylą.

Stacja II – Polska przegrywa po raz pierwszy

Mecz z Czechami był najgorszym co mogliśmy obejrzeć, Polacy grali jak zagubione dzieci we mgle. W tej drużynie nie funkcjonowało prawidłowo nic. Jednak… nadal łudziliśmy się, że to tylko drobna wpadka i będzie lepiej.

Stacja III – reprezentacja pokonuje Albanię

Na szczęście już trzy dni później nadzieje odżyły, wygrana z groźną przecież Albanią miała być tą zapowiedzią nowych nadziei. Wielu wpadło w nastrój: „teraz to my już na pewno jedziemy na to EURO”. Jednak już trzy miesiące później okazało się, że ostatnie zwycięstwo to tylko „wypadek przy pracy”.

Stacja IV – Niemcy pomagają Polakom budować PR

Zwycięstwo z Niemcami na Narodowym, po słabym meczu obu stron, wielu okrzyknęło mitem założycielskim na podobieństwo tegoż, jakim była wygrana nad Niemcami kadry Nawałki. Delikatnie omijano jednakże fakty. Takie jak ten, że wówczas naszym rywalem byli mistrzowie świata, a teraz reprezentacja w potężnym kryzysie, która pół roku wcześniej nie wyszła z grupy na mundialu. Dodatkowo magię tego spotkania budowało pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego. Zarówno reprezentacja, jak i PZPN poprawiły swój PR i nikt nie przeczuwał, że kilka dni później to wszystko je… padnie na pysk.

Stacja V – Polska przegrywa po raz drugi

To najbardziej wstydliwa porażka w dziejach polskiej piłki reprezentacyjnej. Prowadzimy do przerwy 2-0 z drużyną, która w obronie ma przyszłego gracza Puszczy Niepołomice, by przegrać cały mecz. Powiedziano o nim wszystko, więc z litości wstrzymam się od głosu.

Stacja VI – Za zu zi zi zu za

Brakowało tylko afer. No i się znalazła, w Mołdawii z reprezentacją był bowiem Mirosław Stasiak. Poleciał samolotem z piłkarzami, władzami PZPN, dobrze bawił się z prezesem Kuleszą. Na pewno też pocieszał Kuleszę po porażce, oczywiście nie siedząc przy pustym stole. To jedna z najbardziej obrzydliwych spraw ostatnich lat. Oto bowiem w samolocie z kadrą znalazł się człowiek z potężną liczbą zarzutów korupcyjnych. Człowiek, który zarządzał Ceramiką Opoczno i KSZO Ostrowiec demolując te kluby, a jego nazwisko długo było skrócone do Mirosław S.

Stacja VII – Polska przegrywa po raz trzeci

Porażka z Albanią była podsumowaniem marazmu w reprezentacji. Meczem, który obrzydził kadrę do końca wszystkim, doprowadził do zwolnienia Fernando Santosa, pozbawił nas zasadniczo szans na bezpośredni awans na EURO. To było najlepsze podsumowanie tej kadry.

Stacja VIII – Michał Probierz rusza na ratunek

In plus w tej sytuacji jest fakt, że Probierz zaczął zwycięstwem nad Wyspami Owczymi, ale też był to początek ostatecznego „krzyżowania” kadry w tych eliminacjach. Chwilę potem zremisowaliśmy z Mołdawią i czar prysł, a miesiąc później doszedł remis z Czechami i ratowanie się barażami.

Stacja IX – Polacy przegrywają eliminacje w fatalnym stylu

To były najgorsze eliminacje Polaków od 10 lat i fatalnie przegranych eliminacji do mundialu w Brazylii, porażki z Anglią i Ukrainą, remis z Mołdawią. Całościowo potraktować można to jako jeden z najgorszych epizodów polskiej piłki w XXI wieku.

Wielka sobota – czas oczekiwania

Idealnym odwołaniem do wielkiej soboty jest czas między listopadowymi meczami, a marcowymi barażami. Oczekiwanie, czy polska kadra wyjdzie z grobu i awansuje, czy EURO obejrzymy w telewizji. Cały czas mogliśmy nerwowo oczekiwać, myśleć, przewidywać. Czekać na to, jak skończy się ta sprawa.

Wielka Niedziela – awans

Mecz z Estonią był jak zwiastowanie tego co nadejdzie, ale to spotkanie z Walią było zmartwychwstaniem tej reprezentacji. Nagle po może i przeciętnym 0-0, ale równym starciu i karnych, Polacy ,zrobili” awans. Ten mecz może być swoistym mitem założycielskim, po którym wielu niewiernych Tomaszów uwierzy w tę kadrę. Jednak prawdziwym testem i możliwym wniebowstąpieniem będzie EURO, na które poczekamy trochę więcej niż 40 dni.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Reprezentacja