Warta Poznań to jedna z tych drużyn, która szczególnie musi odwracać się za siebie. Strefa spadkowa jest niebezpiecznie blisko. Przed starciem z Zagłębiem Warciarze mieli tylko 3 punkty przewagi nad miejscem zapewniającym udział w 1. lidze w następnym sezonie. Sprawy nie ułatwiał także rywal, który ostatni raz przegrał w lidze na początku rundy – z Lechem Poznań.
Warta otwiera wynik
Na pierwsze emocje we wtorkowym starciu musieliśmy czekać do 16. minuty. Wtedy Tomas Prikryl otrzymał podanie i miał praktycznie otwartą drogę do bramki. Na jego nieszczęście w pobliżu był Bartosz Kopacz. Obrońca popisał się świetnym wślizgiem w polu karnym, by później jeszcze zablokować kolejne dogranie w kierunku rywala.
Zagłębie próbowało się odgryzać poprzez strzał z dystansu Wdowiaka czy główkę po rzucie rożnym Ławniczaka, ale nie dawało to rezultatu. Za to w 25. minucie Zieloni pokazali przeciwnikom jak powinno się wykonywać stały fragment gry bity z rogu. Dośrodkowaną piłkę przedłużył podaniem głową Stavropoulos. Futbolówka ostatecznie trafiła do Kupczaka, który trafił do siatki. Początkowo piłkarze Zagłębia protestowali. Ich zdaniem piłka nie przekroczyła linii bramkowej, ale po powtórkach – trzeba przyznać rację sędziemu.
Goście ruszyli do odrabiania strat. Kilka razy został zatrudniony Grobelny, ale wynik się nie zmienił. Szczególnie swojej sytuacji może żałować Kurminowski, który z metra zamiast dobić piłkę do siatki, trafił w leżącego bramkarza Warty.
Mogło paść więcej bramek, padła jeszcze tylko jedna
W drugiej połowie gospodarze znowu zagrozili rywalom z rzutu rożnego. Zupełnie niepilnowany Szymonowicz uderzył po dośrodkowaniu i gdyby nie Dioudis, Warciarze śmiało mogliby myśleć o podwyższeniu prowadzenia.
Jako że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, w 56. minucie Zagłębie doprowadziło do wyrównania. Najpierw Chodyna dostał piłkę w polu karnym, wypatrzył Kurminowskiego i zagrał do kolegi. Ten uderzył z woleja tak, że Grobelny nie miał nic do powiedzenia. Można śmiało powiedzieć, że napastnik lubinian zrehabilitował się za tę zmarnowaną szansę w pierwszej połowie. Remis nie satysfakcjonował Zagłębia. W 76. minucie przypomniał się nam znowu Kurminowski. Polak główkował po dośrodkowaniu Poletanovicia. Piłka jednak ostatecznie trafiła w poprzeczkę. 10 minut później obramowanie bramki rywala musiała też obić Warta. Eppel zagłówkował, ale trafił w słupek. Więcej goli w tym meczu nie padło.
Sprawiedliwy podział punktów
Sądząc po okazjach jakie wypracowały sobie oba zespoły, można uznać wynik 1:1 za sprawiedliwy. Należy na pewno postawić plus Warcie za wykonywanie rzutów rożnych. Przy odrobinie szczęścia, zamiast jednego – aż dwa z nich mogły zostać zamienione na gole. Poza tym zarówno jedni, jak i drudzy obili obramowania bramek przeciwników i byli naprawdę blisko wyjścia na prowadzenie. Ostatecznie remis pogodził wszystkich.
Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.