Obserwuj nas

Ekstraklasa

Czy Lechia znów pokona przeciwności losu? Zapowiedź sezonu gdańszczan

Rok temu gdańszczanie tuż przed rozpoczęciem zmagań na zapleczu Ekstraklasy byli w bardzo niepewnej sytuacji. Pod znakiem zapytania stało wiele elementów. Z czasem natomiast Lechię zasilały nowe twarze, a bardzo młoda szatnia funkcjonowała lepiej z dnia na dzień. Finalnie poskutkowało to nie tylko szybkim powrotem do elity, a także wygraniem ligi. Gdy już wszystko zmierzało w dobrym kierunku, a podopieczni Szymona Grabowskiego często wymieniani byli jako potencjalny „czarny koń” przyszłych rozgrywek, to z szafy zaczęły wypadać kolejne trupy. Sponsorów brak, natomiast są zaległości wobec pracowników, zawodników oraz innych drużyn. Jeśli w najbliższym czasie Lechia nie spłaci kwoty wynoszącej ponad dwa miliony złotych, to grożą jej ujemne punkty. Czy zatem Lechiści wciąż mogą okazać się najlepszym spośród wszystkich beniaminków nadchodzącej kampanii, a może czeka ich szybki spadek?

Brakuje głębi składu

Problemem dla Lechii jest niewątpliwie głębia drużyny, a w zasadzie – jej brak. Chociaż gdańszczanie mają solidną wyjściową jedenastkę, bowiem złożoną z nazwisk, które rok temu błyszczały na pierwszoligowych boiskach, tak brakuje im zmienników. Z czasem może to przynieść problemy kondycyjne, a oliwy do ognia dolać mogą kontuzje. Pod znakiem zapytania wciąż stoi powrót Luisa Fernandeza na plac gry. W pierwszych kolejkach Szymon Grabowski nie będzie mógł również skorzystać z usług Tomasa Bobcka oraz Maksyma Chłania. W przypadku Słowaka chodzi o uraz, natomiast Ukrainiec powołany został na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Długo mówiło się o tym, że kapitana zespołu, Rifeta Kapicia również zabraknie na inaugurację. W tym przypadku jednakże sytuacja nieco się poprawiła, a więc jest szansa, że zagra we Wrocławiu.

Choć wzmocnienia przydałyby się wszędzie, to największe braki widać z pewnością w defensywie. W kadrze znajduje się trzech stoperów, dwóch lewych obrońców oraz jeden prawy defensor, jakim jest Dominik Piła. Na lewej stronie: Miłosz Kałahur oraz wracający po 9-miesięcznej kontuzji Conrado. W środku widzimy: Eliasa Olssona, Andreia Chindrisa oraz Loupa Diwana Gueho. Szwed miejsce w wyjściowej jedenastce ma w kieszeni, bowiem niedawno należał do ścisłej czołówki stoperów zaplecza. Chindris i Gueho natomiast o skład muszą powalczyć między sobą, lecz ani jeden, ani drugi nie jest zbyt pewną opcją na tę pozycję. Z tyłu boiska gdańszczanie postawili przeprowadzić roszadę na pozycji golkipera. Do Wieczystej Kraków odszedł Antoni Mikułko, a dołączył broniący wcześniej barw Zagłębia Lubin Szymon Weirauch.

Więcej o przyjściu Weiraucha do Lechii możecie na naszych łamach przeczytać w odrębnym tekście, który znajduje się (TUTAJ).

Do tej pory do Gdańska przyjechały zaledwie dwie nowe twarze. Jedną z nich jest właśnie 20-letni bramkarz, natomiast drugim piłkarzem jest Serhij Bułeca. Ukrainiec ostatni rok również spędził w Lubinie, natomiast jedynie na zasadzie wypożyczenia z Dynama Kijów. Podobna sytuacja ma miejsce również teraz, bowiem w trykocie Lechii spędzi jedynie najbliższe dwanaście miesięcy. Co ciekawe, Bułeca nie jest jeszcze zarejestrowany do rozgrywek, bowiem Biało-Zieloni nie mogą tego zrobić. Wiąże się to z nałożonym zakazem zgłaszania nowych zawodników spowodowanym rozliczeniami finansowymi wobec MFK Ruzomberoku. Klubu, z którego rok temu przybył Tomas Bobcek.

***

Pomijając na chwilę temat nowych transferów, pochwalić można wykupienie z wypożyczenia Rifeta Kapicia, a także przedłużenie kontraktu z Dyrektorem Technicznym, Kevinem Blackwellem. Więcej o tych dwóch ruchach przeczytacie (TUTAJ).

O samym Bułecie ciężko cokolwiek powiedzieć. Dobrze radził sobie swego czasu w Zorri Ługańsk oraz SK Dnipro-1, jednakże „miedziowy epizod” nie był zbytnio udany. 25-letni pomocnik zanotował 28 występów na boiskach Ekstraklasy, w których strzelił jednego gola oraz upolował cztery asysty. Plusem dla gdańszczan jest to, że piłkarz przychodzi znając już ligę. Zabezpieczy nieco sytuację na „dziesiątce”, gdyż poza nim na tej pozycji mogą grać: Kapić, a także – kontuzjowany obecnie – Fernandez.

Udało się w 1. Lidze, ale czy uda się i tutaj?

Na początku wspomniałem, iż chociaż wszystkie znaki na niebie wskazywały na bardzo przeciętny sezon w wykonaniu Lechii, to koniec końców sezon zakończyła na najwyższej lokacie. Szanse, że powtórzy ten wyczyn są bliskie zera. Pozostaje pytanie, czy problemy finansowe oraz kadrowe nie doprowadzą do szybkiego pożegnania się z elitą? Na obecną chwilę więcej argumentów przemawia za złym sezonem, natomiast wciąż są w Gdańsku optymiści. Wiele radości przyniesie podpisanie umowy z nowym sponsorem, który byłby w stanie zapewnić spory zastrzyk pieniędzy do budżetu. Bez tego bowiem może być ciężko, gdyż transfery – transferami, ale aby móc cieszyć się grą nowych piłkarzy, trzeba ich zarejestrować do rozgrywek.

Ustalmy więc, jakie są fakty:
– Lechia została wezwana do zapłaty kwoty powyżej dwóch milionów złotych,
– zbudowana jest solidna jedenastka, lecz ławki brak,
– ewentualny brak wypłacenia pieniędzy poskutkuje ujemnymi punktami w sezonie 2025/2026, a w najgorszym przypadku – odebraniem licencji, o czym informuje Interia Sport.

Gdańszczan znów czeka rok trudny, pełen niepewności, lecz okaże się, jak się to wszystko zakończy. Po ostatnim sparingu Lechii (przeciwko Wiśle Płock) przed rozpoczęciem sezonu Szymon Grabowski stwierdził, że po każdej rozmowie z Paolo Urferem jest powiew optymizmu. Ze strony Szwajcara padają różne zapewnienia. Podpisanie nowej umowy pomiędzy Lechią, a miastem jest coraz bardziej prawdopodobne. Niebawem na klubowe konto mają wpłynąć pierwsze pieniądze od ligi. Może to pomóc, jednakże w żaden sposób nie zapewni stabilności finansowej.

– Staramy się o tym nie myśleć, naszym zadaniem jest gra w piłkę. Wiadomo, gdzieś ten temat przewija się w szatni i docierają różne informacje, ale nie możemy nic zrobić. Możemy tylko wyjść na boisko i grać. Mam nadzieję, że to się wszystko unormuje – skomentował sytuację finansową Miłosz Kałahur w rozmowie z Lechia.net.

Kto z kadry może się najbardziej wyróżniać?

Ubiegły sezon odkrył wiele nowych, ciekawych zawodników na polskich boiskach. Gwiazdami Lechii okazali się: Maksym Chłań, Rifet Kapić, Iwan Żelisko czy Camilo Mena. Zagwozdką jest, czy podobnie mogą wyróżniać się na wyższym szczeblu rozgrywkowym. Jeśli po kimś można się tego spodziewać, to przede wszystkim właśnie po wyżej wymienionej czwórce. Chłań swoją dyspozycją przez cały sezon, a także bardzo dobrymi letnimi występami na zgrupowaniu reprezentacji Ukrainy do lat 23 zapracował na powołanie na Igrzyska. Kapić szybko wyrósł na prawdziwego lidera. Żelisko również był jednym z lepszych pomocników 1. Ligi. Mena zaś słabo prezentował się jesienią, ale na wiosnę był zupełnie odmienionym zawodnikiem. Kolumbijczyk strzelał dla Lechii w przedsezonowych sparingach, co jedynie potwierdza, jak dobre skrzydła mają Biało-Zieloni.

Lechiści rozegrali łącznie trzy sparingi; z Chojniczanką, Legią i Wisłą Płock. Wszystkie trzy zakończyły się wynikiem 1:1. Autorem dwóch trafień był Mena, a jedno dołożył Neugebauer – z rzutu karnego. Liczę na to, iż ponownie zobaczymy z ich strony dynamiczną, efektowną i efektywną grę z wykorzystaniem przede wszystkim skrzydeł. Do tego przyzwyczaili nas wcześniej.

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa