
Kibice i dziennikarze sportowi w 2016 roku są w przeciwfazie. Jakby narysować ich wykres, to kiedy kibiców amplituda jest u góry, dziennikarzy dziwnie na dole. Jeśli dziennikarze się czymś podniecają, kibiców wtedy bardziej interesuje, co dziś spotka Bożenkę z Klanu.
Kilka dni temu kibiców Legii i Lecha połączyła jedna rzecz i nie jest nią piłka. Połączył ich system biletowy kupbilet.pl. System działał przez 10 minut i w zasadzie sprzedał bilety tylko pojedynczym kibicom. PZPN zamiast przeanalizować co się stało, wyśmiał kibiców, obwieścił sukces sprzedaży i imprezy pod tytułem Finał Pucharu Polski. Dziennikarze nieśli przekaz w świat. Można było podziwiać wykresy, jak to prestiż Pucharu wzrasta i jaki to był świetny „Sold Out” osiągnięty w 10 minut.
W tym samym momencie kibice byli czerwoni ze wściekłości, jak tło portalu Łączy Nas Piłka. Dla wszystkich kibiców było jasne – PZPN zrobił nas w bambuko, obiecał i mamił biletami, a rzucił ochłapy. Kibice podnosili alert, prosili dziennikarzy o wsparcie, o sprawdzenie ile było biletów, jak one się rozeszły, co tak naprawdę było powodem niedostępności systemu biletowego. Niestety dziennikarze (większość) była zajęta chwaleniem, a resztę zgłaszanych problemów kwitowała słowami: Nie da się, wszystko było ok, to winna popytu itd.
Nie trzeba było czekać by role się odwróciły. Legia Warszawa podała bardzo szczegółowe zasady dystrybucji biletów na wyżej wspomniany finał. Kibice byli bardzo zadowoleni, gdyż dystrybucja odbywa się naprawdę z uszanowaniem każdej grupy kibiców i skupia się na tych osobach, które najczęściej odwiedzają stadion przy Łazienkowskiej. Na Twitterze zapanowała ogólna aprobata dla takiego rozwiązania, zwłaszcza, że było ono konsultowane z wieloma kibicami. Ku mojemu zdziwieniu, ci sami dziennikarze, którzy tak chwalili „sukces” PZPN, zaczęli zadawać pytania i drążyć temat dystrybucji biletów. Nagle okazali się być drobiazgowi i dociekliwi.
Jak można w kilka dni zmieniać tak front? Jak można robić z siebie durnia? Jak widać – można i to bez mrugnięcia. Powodem takiego zachowania są wybory PZPN, są także finały Mistrzostw Europy. Dziennikarze niestety musieli opowiedzieć się za PZPN-em, bo najprawdopodobniej byliby odłączeni od źródełka rozdającego między innymi koszulki meczowe Reprezentacji Polski, nie zrobiliby wywiadu z Prezesem lub Selekcjonerem. Oponentem PZPN są kluby ekstraklasy na czele z Legią, więc modne jest teraz przywalić Legii czy Ekstraklasie – zaimponować Bońkowi.
Drodzy dziennikarze czasy się zmieniły, jesteście online – wszyscy kibice na Was patrzą, to już nie są czasy, gdy jedynym medium sportowym była gazeta wydawana codziennie. Teraz życie, piłka nożna są komentowane momentalnie i w każdej sekundzie. Kibice też przekonali się, że mają swój głos, mogą walczyć o swoje, nie są tylko dostarczycielem kasy dla właścicieli klubów i gazet.
Mam do Was jedną prośbę. Chwalcie, jak jest za co chwalić, narzekajcie, jak jest na co narzekać i najważniejsze – znajdźcie wspólną fazę z kibicami!
Ze sportowym Pozdrowieniem!
[vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/4″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”21″ custompost_name=”PabLo” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center”][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][vc_column width=”1/4″][/vc_column][/vc_row]
