Minęła doba od trzeciego w tym sezonie pojedynku Legii Warszawa z Lechem Poznań. Mistrz Polski przegrał mecz, a decydującą bramkę strzelił Aleksandar Prijović. Było to drugie zwycięstwo Legionistów z drużyną ze stolicy Wielkopolski. Godni siebie rywale stoczyli moim zdaniem wyrównany pojedynek, a na końcu wygrał zespół bardziej zdeterminowany.
Lech zaprezentował się zdecydowanie lepiej niż w meczu, w Poznaniu. Taktyka gości była prosta, jak najszybciej przetransportować piłkę na połowę przeciwnika i tam nękać parę stoperów Legii. Jan Urban ocenił, że Lewczuk i Rzeźniczak to najsłabszy punkt Legii i Lech zdecydowanie wykonywał zalecenia swojego trenera.
Przekonaliśmy się jak ważnym dla Lecha Poznań jest Karol Linetty. Świetnie radził sobie w środku pola i często uruchamiał podaniem Nielsena. Dla Duńczyka był to chyba najlepszy mecz w niebieskiej koszulce, walczył zaciekle z Rzeźniczakiem i świetnie uwalniał się spod opieki stoperów. Niewiele też brakowało by zdobył bramkę, ale piłka uderzona lewą nogą odbiła się od wewnętrznej stronie słupka i wyszła w pole. Wspomniałem o tych dwóch zawodnikach, bo w mojej ocenie byli najlepsi w szeregach gości. Karola chętnie widziałbym w Legii Warszawa ;).
Lech jako zespół zaskoczył pozytywnie, podjął rękawice w walce z Legią Warszawa. W Poznaniu już po kilku minutach Kolejorz rzucił biały ręcznik, teraz było inaczej, do 94 minuty była wyrównana walka.
W Legii Warszawa było widać brak Tomasza Jodłowca, w środku boiska była walka ale nic poza tym. Były niestety fragmenty gdzie Pazdan gubił się gdzieś w linii obrony, a Borysiukowi brakowało siły przebicia. Pominę występ Dudy tak jak on minął się z grą we wczorajszym meczu. Zdecydowanie w środku pola rządzili Lechici za sprawą wyżej już wymienionego Linnetego.
Legia wygrała mecz dzięki innym formacjom, no i ławką rezerwowych. Najlepszym zawodnikiem meczu został Prijović i gdyby tylko wykorzystał wszystkie swoje sytuacje mógł być pogrom. Dwaj napastnicy Legii dobrali się jak marchewka z groszkiem, świetnie się uzupełniają i szukają na boisku. To dzięki nim Lech popełniał błędy a oni stwarzali sytuacje, szkoda tylko, że popisywali się taką nonszalancją w sytuacjach sam na sam z Buriciem. Piękno piłki polega właśnie na odpowiednim poukładaniu klocków na pierwszy rzut oka niepsującymi do siebie i tak właśnie jest z atakiem w Legii Warszawa. Dwaj napastnicy o zupełnie innej charakterystyce, nie można ich porównać, ale razem stanowią świetny duet.
Legia w tym meczu była jak wytrawny bokser wyczekała Lecha, wciągała go na własną połowę i znakomicie kontrowała. Nie był bym sobą gdybym nie wspomniał tu o Bergu, bo właśnie taką taktykę preferował Berg. Sęk w tym, że Czerczesow zaskakuje rywali, a u Norwega to była norma i każdy już wiedział jak grać z Legią.
Cichym bohaterem w mojej ocenie był Kucharczyk, to po jego wejściu Legia zaczęła dominować. Kuchy nadawał akcjom Legii tempa, czego brakowało gdy na boisku był Ondriej Duda. Tak jak wspomniałem ławka Legii dała jakość i zdecydowanie wypadła lepiej w porównaniu z zmiennikami w szeregach gości.
Podsumowując bardzo fajny mecz trzymający w napięciu do ostatnich minut. Spotkali się godni siebie rywale.
PS. Dziękuję kibicom Lecha Poznań za godną postawę w czasie wydarzeń przygotowanych na cześć legendy Legii Warszawa Lucjana Brychczego.
Ze sportowym Pozdrowieniem!
[vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/4″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”21″ custompost_name=”PabLo” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center”][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][vc_column width=”1/4″][/vc_column][/vc_row]