Obserwuj nas

Felietony

Liga po mojemu odc. 1

Startuję z nowym cyklem. Co poniedziałek będę starał się pisać o naszej piłce i o moich przemyśleniach na temat weekendowych zmagań w Ekstraklasie.

No to zaczynamy!

33. kolejka Ekstraklasy prawie za nami, kilka rzeczy już wiemy na pewno, ale nadal nie wiemy, kto zdobędzie tytuł Mistrza Polski i kto spadnie z naszej Ekstraklasy.

Zacznijmy od tego co wiemy. Lech na pewno nie obroni Mistrzostwa Polski, po przegranej w Szczecinie stracił nawet te matematyczne szanse. Kibice Kolejorza nie pozostawili suchej nitki na swoich piłkarzach, ale najwięcej dostało się trenerowi Urbanowi. Pamięć kibica jest bardzo krótka i wybiórcza. Fani zdają się nie pamiętać w jakiej sytuacji był Lech Poznań, gdy Urban przejmował stery w klubie. Ogólnie, obecny trener Kolejorza jest od początku szorstko traktowany w stolicy Wielkopolski. Brak zaufania unosi się w powietrzu niczym para z odcedzanych pyr. Kibice mówią, że nawet trener Chrobak wyciągnąłby tę drużynę z dołka, a Lech Urbana po prostu nie ma stylu i szanse na to, że będzie go miał są marne jak umiejętności Nickiego Bille Nielsena.

Urban to nie jest trener z mojej bajki, ale tak naprawdę trenera powinno oceniać się po dwóch, trzech pełnych rundach, gdzie jego sztab będzie miał wpływ na przygotowania i politykę transferową zespołu. Błędy popełniono zdecydowanie wcześniej, a Mistrzostwo Polski te błędy tylko przypudrowało. Lech zszedł ze swojej ścieżki jeśli chodzi zarówno o skauting, jak i o ogrywanie młodych zawodników z Akademii. Pod presją zdobywania kolejnych tytułów i gry w Lidze Europy zmienił swoją strategię i niestety odbija się to czkawką. Poważne błędy popełniono przy przedłużaniu kontraktów zawodników, dopuszczono do sytuacji, w której dużej liczbie graczy kończą się umowy i to oni zaczęli dyktować warunki.

Lech znalazł się pod ścianą, nie miał zastępców, a też nie chciał przepłacać, doszły do tego kontuzje i słabe przygotowania za trenera Skorży. Suma tych wszystkich błędów daje aktualną pozycję w tabeli. Tylko dzięki reformie ESA37 Lech zachował matematyczne szanse na awans do pucharów. No może jeszcze wygrać Finał Pucharu Polski, ale to dosyć ryzykowna teza. Sam jestem ciekaw, jakie ruchy będą po sezonie w Poznaniu, przydałby się tam prawdziwy dyrektor sportowy, który miałby wpływ na długofalową politykę klubu.

Chrapkę na puchary miała też Lechia Gdańsk. Po przejęciu sterów przez Piotra Nowaka biało-zieloni zaczęli grać sensownie i ładnie dla oka. Wreszcie wykrystalizowała się podstawowa jedenastka, do niezłej formy doszedł Krasić. Gdy wydawało się, że rzutem na taśmę Lechia załapie się na podium, na jej drodze stanął Piast Gliwice. Podopieczni Latala udowodnili, że są w tej chwili drugą siłą Ekstraklasy. Dość skutecznie sprowadzili na ziemię zawodników oraz kibiców Lechii Gdańsk. Wygrana Piasta sprawiła, że z 90% prawdopodobieństwem Mistrza Polski poznamy w kolejce 35., gdzie Legia zmierzy się właśnie z podopiecznymi Latala.

W grupie B (spadkowej) teoretycznie wszystko jest możliwe, ale na pochwały zasługuje Śląsk Wrocław i trener Rumak, który fajnie te klocki poukładał. Wreszcie duży potencjał na poczynania boiskowe przekuwa Japończyk Morioka, który świetnie rozgrywa, no i zaczął strzelać bramki. Jeśli będzie grał tak dalej, nie widzę szans na jego dłuższą grę w Śląsku, jest po prostu za dobrym piłkarzem. Sam piłkarz chce grać w lidze hiszpańskiej, jest na tyle zdeterminowany, że odrzucił kontrakt wart pół miliona w lidze japońskiej. Śląsk dla niego miał być trampoliną i wygląda na to, że ten skok może być udany.

Liga pędzi szybko i najbliższe mecze już w czwartek, a następny odcinek „Liga po mojemu” w następny poniedziałek, tuż przez Finałem Pucharu Polski.

Na koniec ważna informacja! Podobno bilety na Finał Pucharu Polski można już drukować! PZPN znów zdał egzamin! No na 2-, ale zawsze to coś!

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony